Chcialam sie Was doradzic w kwestii pracy. Zwolnienie mam do 13,tego też dnia ide na kolejna wizyte do gina. Bije sie z myslami czy wracac do pracy czy tez nie.
ja bym na Twoim miejscu brała. Nawet sie nie zastanawiaj powinnaś się wysypiać i mieć jak najmniej styczności z bakteriami i zarazkami
A moj mąż to mnie chyba nie do końca rozumie...Odkad zaszlam w ciaze zaniedbuje troche dom, bo poprostu nie mam sily... I on ma mi to za zle czasem
Faceci... co za podejście! A jak urodzi się dziecko i nie będziesz miała czasu na wszystko! mój na szczęście bardziej mi teraz pomaga. Praktycznie tylko on robi zakupy, podłogi odkurzone (ale to jego działka od zawsze), ja nie mam siły myć (do tej pory myłam na kolanach ), zmywarka i ogólnie brudne naczynie też do niego należą. Ja też nie mam siły na zajmowanie się domem, że tak powiem- zwisa mi to Może pogadaj z nim tak konkretnie. Ja ze swoim pogadałam jak mi codziennie marudził, że się źle odżywiam
U mnie powiedzmy było podobnie, jeszcze jak teściowa powiedziała, żeby nie dał się wykorzystywać bo przecież ciąża to nie choroba ''wystarczy synku, że pracujesz''...:-)
na zatłukłabym taka babę! słowo daję. Ale jestem w lekkim szoku, że mąż ją ustawił do pionu, brawo!
Citrus, nie jesteś jedyna w takim podejściu. My mamy ślub koscielny, ale że tak powiem zostałam do niego lekko zmuszona. Jak powiedziałam że chcemy cywilny to usłyszłam od mamy i babci że one nie przyjdą. A potem znuwu że nie przyjdą na koscielny! Bo będzie szopka! No pół roku przed slubem miałam wszystkiego dosć. Teraz bym pewnie powiedziała- nie to nie i wzięła cywilny, ale wtedy nie byłam na siłach Nie chodzimy do koscioła i nie wiem po co miałabym chrzcić dziecko. Jka słyszę, że trzeba wypędzić szatana, zmyć grzech w takiej kruszynce to mną trzęsie, Kurcze... to dziecko jest najbardziej niewinne ze wszystkich zebranych w kosciele, łacznie z księdzem! Moze być u mnie w rodzinie mega zgrzyt za rok
Ja się dziś przełamałam i poinformowaliśmy rodzinkę, że się powiększy. Reakcja raczej była daleka od radosnej. Teściu się obraził i wyszedł ( nie pytajcie o co, bo nie mam pojęcia), teściówka robiła w tym czasie dobrą minę do całokształtu.
A moi to tak niby ok, ale też jacyś nie w sosie.
Jest mi przykro, więc pewnie nastrój lepszy wróci mi za kilka dni.
Kurcze, współczuję. Nie umiem zrozumieć takich reakcji... Nawet nie wiem za bardzo co napisać. Po prostu szok.
Zastanawiam się jak u nas teściowie zareagują: podejrzewam, że będzie spoko i tekst do mojego meża ,,no synu, nareszcie"