ania_kropla
Fanka BB :)
hejka,
ja piorę jeszcze w dzidziowym płynie, ale ograniczyłam prasowanie, jak byłam u rodziców rzeczy małej były prane ze innymi i nic się nie działo, więc pewnie przerzucę się na zwykły...
kilka dni temu mała postawiła pierwsze samodzielne kroczki...
w ogóle po tygodniu na wsi jakaś taka rozwinięta wróciła, bardziej ruchliwa, rozgadana... oczywiście nie mówi nic konkretnego, ale chętniej powtarza i widzę, że próbuje coś nowego wymyślać...
z tym rozumieniem też mnie coraz bardziej zadziwia, mam wrażenie jakby się to stało z dnia na dzień, właściwie rozumie prawie wszystko, co się do niej mówi, ewentualnie udaje że nie słyszy...
a jedzenie to u nas koszmar,
od początku była zabawiana, chociaż bardzo mi się to nie podobało to też to robiłam, na zasadzie, że najważniejsze żeby zjadła i teraz mam dziecko które z własnej woli świadomie nie zje nic z wyjątkiem kilku dań które lubi... od września idzie do żłobka i tym bardziej zależy mi, żeby się bardziej usamodzielniła i jednak więcej jadła... dzisiaj zjadła dopiero kolację, bo kaszka na śniadanie jej nie odpowiadała, zupka na obiad też nie, na kolację ryż z jabłkiem a po kolacji jeszcze pół banana, bo przecież przegłodzona była... do tego butla mleka rano i wieczorem i to całe jedzenie... niańka jakoś w nią wciska wszystko, ale przez zagadywanie, a że ja teraz mam wolne to próbuję bez i tak to wygląda, że jak dziecko wie, co ma zjeść to w życiu mi buzi nie otworzy, nie wiem, co mam robić, zresztą urlop mi się kończy... do tego w ogóle dzisiaj nie spała, pewnie z głodu, a teraz poszła spać o swej zwykłej porze...
w takich momentach nie potrafię uważać się za dobrą mamę...
ja piorę jeszcze w dzidziowym płynie, ale ograniczyłam prasowanie, jak byłam u rodziców rzeczy małej były prane ze innymi i nic się nie działo, więc pewnie przerzucę się na zwykły...
kilka dni temu mała postawiła pierwsze samodzielne kroczki...
w ogóle po tygodniu na wsi jakaś taka rozwinięta wróciła, bardziej ruchliwa, rozgadana... oczywiście nie mówi nic konkretnego, ale chętniej powtarza i widzę, że próbuje coś nowego wymyślać...
z tym rozumieniem też mnie coraz bardziej zadziwia, mam wrażenie jakby się to stało z dnia na dzień, właściwie rozumie prawie wszystko, co się do niej mówi, ewentualnie udaje że nie słyszy...
a jedzenie to u nas koszmar,
od początku była zabawiana, chociaż bardzo mi się to nie podobało to też to robiłam, na zasadzie, że najważniejsze żeby zjadła i teraz mam dziecko które z własnej woli świadomie nie zje nic z wyjątkiem kilku dań które lubi... od września idzie do żłobka i tym bardziej zależy mi, żeby się bardziej usamodzielniła i jednak więcej jadła... dzisiaj zjadła dopiero kolację, bo kaszka na śniadanie jej nie odpowiadała, zupka na obiad też nie, na kolację ryż z jabłkiem a po kolacji jeszcze pół banana, bo przecież przegłodzona była... do tego butla mleka rano i wieczorem i to całe jedzenie... niańka jakoś w nią wciska wszystko, ale przez zagadywanie, a że ja teraz mam wolne to próbuję bez i tak to wygląda, że jak dziecko wie, co ma zjeść to w życiu mi buzi nie otworzy, nie wiem, co mam robić, zresztą urlop mi się kończy... do tego w ogóle dzisiaj nie spała, pewnie z głodu, a teraz poszła spać o swej zwykłej porze...
w takich momentach nie potrafię uważać się za dobrą mamę...