Czesc Dziewuszki!
Wlasnie sie obudzilam bo jakies dziwne odglosy odchodzily z lozeczka a to moj szkrab sobie garwolil, poochiwal i takie tam. Wzielam go do siebie do lozka i bujam a on sie gapi na lampke i dalej nawija. A jest prawie polnoc!
Bylam u lekarza i posprawdzal i te moje krwawienie to mogl byc okres. Juz prawie mi przeszlo na szczescie.
Przezylam tez kolejny kryzys: najpierw zepsul sie aparat a pozniej samochod. I to akurat wczoraj kiedy mialam tak napiety dzien, ze nawet minuty nie mialam wolnej.
Usiadlam i najpierw myslalam, ze bede krzyczec a potem przypomnialo mi sie, ze jak klientka mi w tamtym roku uderzyla w samochod i oddalam go do naprawy to wypozyczyla mi auto i oni przyjezdzali pod dom.
Zadzwonilam do wypozyczalni i kurcze za 10 minut byl gosciu pod domem.
Jeszcze zomawilam jakies najtansze auto a gosciu jeepkiem przyjechal, zapakowalam sie z calym tabanem i jak wysiadalam pod wypozyczalnia to wylecial manager i mowi zebym nie wyciagala nic, ze on mi da jeepka za ta sama cene (sweet!).
Takze zaliczylismy pediatre (Misiek wazy 6,350g, dostal szczepionke ale zabijcie nie wiem jaka i niestety tez nas rehabilitacja czeka bo ciagle na lewo sie patrzy), moja morfologie, Karen dostala taki lekki but gipsowy, ktory moge jej w koncu sciagnac i ja wykapac, pojechalysmy sobie na lunch i po buty bo mialam zamowiona sesje zdjeciowa do kartek wielkanocnych.
No i na to wszystko mi zadzwonila kolezanka, ze zatrzasnela kluczyki w aucie kolo naszego domu. Ale, ze to taka "kumpela" co sie wiecznie w klopoty pakuje na wlasne zyczenie zreszta to jej mowie zeby sobie zadzwonila na policje to jej w 5 minut otworza. Ale ona nie ma zaplaconych manadatow.
No to sie pytam a jak niby moj M ma Ci otworzyc te auto?
Tyle razy zesmy jej mowili zeby sobie przyczepila kluczyk pod samochodem.
No i w koncu zadzwonila sobie po ta policje bo ja mialam akurat godzine zeby wyszykowac dzieciaki.
Sesja bardzo udana, niestety Martino przespal cala a taka fajna czape mu kupilam jak golfowiec wygladal. Jutro bede miala juz zdjecia na plytce.
A jeszcze musielismy jechac auto zawiezc do mechanika i w drugim zmienic olej od razu - no mowie Wam urwanie glowy.
No i Martino odreagowal pozniej caly dzien siedzenia w foteliku jak sie zaczal drzec o 21, masakra, prezyl sie caly, wyginal i darl sie po prostu w nieboglosy.
I to nie byly zadne gazy ani kupka tylko darcie.
W koncu o 23:30 zadzwonilam do pediatry spytac sie czy moge juz mu dac kropelki przeciwbolowe bo w koncu w piatek 6 tyg konczy i dalam mu i zaraz sie uspokoil i zasnal.
A dzisiaj postanowilam nigdzie nie jezdzic. Znaczy sie rano mialam spotkanie ale przelozylam M domki i mial tylko Martina zabrac ze soba zawiezc dzieci do szkoly. Wpakowalam mu Martinka do nosidelka na spiocha i pojechali.
Ja mam wychodzic na spotkanie a tu przy drzwiach stoi Martino!
No i kurcze zanim zadzownilam do M (Ja: Kochanie czy nie brakuje Ci jednego dziecka? M: no nie mam obydwoje. O kurcze!:-) - mowilam, ze kiedys go zapomnimy) to sie spoznilam. Pozniej jeszcze auto oddac do wypozyczalni.
Ale potem juz bylam z Miskiem sama w domu do wieczora.
Pieknie dzisiaj u nas, ja juz w sukience letniej a Martino w samym bodziaku latal.
W Chicago tak zawsez: zima, zima, snieg a nastepnego dnia lato.
Bylismy na spacerku i pozniej wyszlismy jeszcze na ogrodek na chustawke.
Martino pieknie od 10-15 pospal, pozniej tez ladnie drzemal - moze dlatego teraz sie obudzil bo wyspany?
No Misko juz spi ide spac i ja.
Wlasnie sie obudzilam bo jakies dziwne odglosy odchodzily z lozeczka a to moj szkrab sobie garwolil, poochiwal i takie tam. Wzielam go do siebie do lozka i bujam a on sie gapi na lampke i dalej nawija. A jest prawie polnoc!
Bylam u lekarza i posprawdzal i te moje krwawienie to mogl byc okres. Juz prawie mi przeszlo na szczescie.
Przezylam tez kolejny kryzys: najpierw zepsul sie aparat a pozniej samochod. I to akurat wczoraj kiedy mialam tak napiety dzien, ze nawet minuty nie mialam wolnej.
Usiadlam i najpierw myslalam, ze bede krzyczec a potem przypomnialo mi sie, ze jak klientka mi w tamtym roku uderzyla w samochod i oddalam go do naprawy to wypozyczyla mi auto i oni przyjezdzali pod dom.
Zadzwonilam do wypozyczalni i kurcze za 10 minut byl gosciu pod domem.
Jeszcze zomawilam jakies najtansze auto a gosciu jeepkiem przyjechal, zapakowalam sie z calym tabanem i jak wysiadalam pod wypozyczalnia to wylecial manager i mowi zebym nie wyciagala nic, ze on mi da jeepka za ta sama cene (sweet!).
Takze zaliczylismy pediatre (Misiek wazy 6,350g, dostal szczepionke ale zabijcie nie wiem jaka i niestety tez nas rehabilitacja czeka bo ciagle na lewo sie patrzy), moja morfologie, Karen dostala taki lekki but gipsowy, ktory moge jej w koncu sciagnac i ja wykapac, pojechalysmy sobie na lunch i po buty bo mialam zamowiona sesje zdjeciowa do kartek wielkanocnych.
No i na to wszystko mi zadzwonila kolezanka, ze zatrzasnela kluczyki w aucie kolo naszego domu. Ale, ze to taka "kumpela" co sie wiecznie w klopoty pakuje na wlasne zyczenie zreszta to jej mowie zeby sobie zadzwonila na policje to jej w 5 minut otworza. Ale ona nie ma zaplaconych manadatow.
No to sie pytam a jak niby moj M ma Ci otworzyc te auto?
Tyle razy zesmy jej mowili zeby sobie przyczepila kluczyk pod samochodem.
No i w koncu zadzwonila sobie po ta policje bo ja mialam akurat godzine zeby wyszykowac dzieciaki.
Sesja bardzo udana, niestety Martino przespal cala a taka fajna czape mu kupilam jak golfowiec wygladal. Jutro bede miala juz zdjecia na plytce.
A jeszcze musielismy jechac auto zawiezc do mechanika i w drugim zmienic olej od razu - no mowie Wam urwanie glowy.
No i Martino odreagowal pozniej caly dzien siedzenia w foteliku jak sie zaczal drzec o 21, masakra, prezyl sie caly, wyginal i darl sie po prostu w nieboglosy.
I to nie byly zadne gazy ani kupka tylko darcie.
W koncu o 23:30 zadzwonilam do pediatry spytac sie czy moge juz mu dac kropelki przeciwbolowe bo w koncu w piatek 6 tyg konczy i dalam mu i zaraz sie uspokoil i zasnal.
A dzisiaj postanowilam nigdzie nie jezdzic. Znaczy sie rano mialam spotkanie ale przelozylam M domki i mial tylko Martina zabrac ze soba zawiezc dzieci do szkoly. Wpakowalam mu Martinka do nosidelka na spiocha i pojechali.
Ja mam wychodzic na spotkanie a tu przy drzwiach stoi Martino!
No i kurcze zanim zadzownilam do M (Ja: Kochanie czy nie brakuje Ci jednego dziecka? M: no nie mam obydwoje. O kurcze!:-) - mowilam, ze kiedys go zapomnimy) to sie spoznilam. Pozniej jeszcze auto oddac do wypozyczalni.
Ale potem juz bylam z Miskiem sama w domu do wieczora.
Pieknie dzisiaj u nas, ja juz w sukience letniej a Martino w samym bodziaku latal.
W Chicago tak zawsez: zima, zima, snieg a nastepnego dnia lato.
Bylismy na spacerku i pozniej wyszlismy jeszcze na ogrodek na chustawke.
Martino pieknie od 10-15 pospal, pozniej tez ladnie drzemal - moze dlatego teraz sie obudzil bo wyspany?
No Misko juz spi ide spac i ja.