Poczytałam sobie o tych zabobonach
My jesteśmy anty wszystkim przesądom i tego typu rzeczom.
Przed ślubem negowaliśmy wszystko co się da. Mieliśmy normalnie ślub kościelny i organizowane wesele. Wieczór i noc przed weselem spędziliśmy sobie razem w domu przy lampce wina. Nie miałam nic niebieskiego, biżuterie miałam z pereł, nie było u nas pierwszego tańca w ogóle. Tort był od razu po obiedzie. Nie zamierzam przypinać żadnych czerwonych bzdetów do wózka. Już tacy jesteśmy. Kiedyś mi dwa czarne koty przebiegły drogę jednego dnia i co? i nic.
Teściów mam ogólnie w porządku, grzechem by było narzekać, aczkolwiek mają lekką tendencję do wpierniczania się w życie.
Bratu męża i jego rodzinie już skutecznie zmanipulowali życie. Nie dość że przychodzą do nich kiedy chcą, wszystko! o nich wiedzą to jeszcze się od 3 lat wtrącają w wychowanie dziecka, ale robią tak bo mają przyzwolenie.
Na szczęście mój mąż zdecydowanie kontroluje sytuację i się nauczyli że nam się na głowę nie wchodzi. O niezapowiedzianej wizycie nie ma nawet mowy, poza tym wiedzą że ja mam silny charakter i wielkie plecy w postaci swoich rodziców więc są baardzo wobec nas ostrożni. Mam nadzieje ze wobec dziecka tez tak będzie. Moją stronę kontroluję ja, ale moi są bardziej wyluzowani.
Chrzestnym u nas będzie na pewno właśnie brat męża i podoba mi się ten pomysł. Gorzej z chrzestną... ja nie mam rodzeństwa, a koleżanki, czy przyjaciółki nie do końca widzę. Będzie problem Mąż proponuje bratową, ale ja nie jestem przekonana.
My jesteśmy anty wszystkim przesądom i tego typu rzeczom.
Przed ślubem negowaliśmy wszystko co się da. Mieliśmy normalnie ślub kościelny i organizowane wesele. Wieczór i noc przed weselem spędziliśmy sobie razem w domu przy lampce wina. Nie miałam nic niebieskiego, biżuterie miałam z pereł, nie było u nas pierwszego tańca w ogóle. Tort był od razu po obiedzie. Nie zamierzam przypinać żadnych czerwonych bzdetów do wózka. Już tacy jesteśmy. Kiedyś mi dwa czarne koty przebiegły drogę jednego dnia i co? i nic.
Teściów mam ogólnie w porządku, grzechem by było narzekać, aczkolwiek mają lekką tendencję do wpierniczania się w życie.
Bratu męża i jego rodzinie już skutecznie zmanipulowali życie. Nie dość że przychodzą do nich kiedy chcą, wszystko! o nich wiedzą to jeszcze się od 3 lat wtrącają w wychowanie dziecka, ale robią tak bo mają przyzwolenie.
Na szczęście mój mąż zdecydowanie kontroluje sytuację i się nauczyli że nam się na głowę nie wchodzi. O niezapowiedzianej wizycie nie ma nawet mowy, poza tym wiedzą że ja mam silny charakter i wielkie plecy w postaci swoich rodziców więc są baardzo wobec nas ostrożni. Mam nadzieje ze wobec dziecka tez tak będzie. Moją stronę kontroluję ja, ale moi są bardziej wyluzowani.
Chrzestnym u nas będzie na pewno właśnie brat męża i podoba mi się ten pomysł. Gorzej z chrzestną... ja nie mam rodzeństwa, a koleżanki, czy przyjaciółki nie do końca widzę. Będzie problem Mąż proponuje bratową, ale ja nie jestem przekonana.