reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lutóweczki 2014

Hej Kochane u mnie bolesne twardniecia i w sumie tyle, chodze ospala i placzliwa.

Selerowa wlasnie jesteś w najtrudniejszym momencie po, wiec glowa do góry, już niebawem będzie normalnie, ja np. boje się zycia ze mna po porodzie, mam nadzieje,ze nie pouciekają ode mnie,
Grzechotka, :-)usmialam się, fantastycznie to ujelas, Mlody sobie droge chce wykopac, genialnie zabrzmiało, a mój Mlody len, siedzi przeciąga się i ma wyjście w dooopie, ja tez mam prosbe o wyciagniecie ze mnie dzidzi.
 
reklama
Hej nie nadrobię was bo padam na ryjek...
moje mieszkanie chyba nigdy nie było tak wypucowane, zostały jeszcze okna ale to tylko szyby jtr przetrę :p

kładę się spać bo przed 8 muszę być w szitalu na ktg mam nadziejd że jutro obędzie się bez niespodzianek
 
Hej...no cieżko Was nadrobić po jednym dniu przerwy.
U mnie spokojnie aczkolwiek po wczorajszym usg lekarz powiedział ze widzi mój poród 20-ego. Mnie TAK strasznie bolą te pachwiny z e chodzić nie mogę :-( Brzuszek sie obniżył-choć ja tego nie widzę ale moi najbliżsi mówią że opadł. Ogólnie czuję sie już zmęczona.Ciężko jest. Też mam obawy ze nie dam sobie rady jak bede sama,ja to sie boje tak malutkich dzieci.Nigdy na rękach nawet nie miałam małego dziecka.
Ale muszę powiedzieć,że oficjalnie donosiłam :) Jutro jest 37tc :-)
 
Selerowa Zazdroszczę mamom, które nie przechodzą baby blues o ile takowe są. Ja z pierwszym dzieckiem miałam tragedię tzn. przed porodem byłam osobą bardzo aktywną zawodowo i towarzysko, niezależną. Po urodzeniu małego najbardziej przytłoczyło mnie to,że wszystko było zależne od tego małego człowieczka, począwszy od ilości godzin snu po wyjście do toalety, umycie się, zjedzeniu śniadania czy obiadu, czy znalezienia choć chwili dla siebie, czułam, że nie ma już mnie jako mnie, bardzo mnie to przytłoczyło i nieraz płakałam za utraconą wolnością ;-) Całe szczęście minęło dość szybko bo ok. 7 tygodnia życia dziecka, pokochałam małego miłością bezgraniczną i w końcu zaczęłam widzieć macierzyństwo w jasnych barwach. Z Amelką baby blues dopadł mnie w szpitalu na 10 dni pobytu, 7 było jedną wielką huśtawką nastrojów,odwiedziny M kończyły się zawsze wylaniem morza łez przeze mnie, do tego ogromna tęsknota za synkiem ehh nie było lekko. Mnie wypisali a małą jeszcze zostawili i znów wycie w domu bo nie mam maleńkiej przy sobie :-( Odkąd byliśmy już w komplecie skończyło się wylewanie łez ale przytłaczało mnie ciągłe siedzenie w domu więc zawsze starałam się choć na chwilę gdzieś wyskoczyć a to do lidla czy biedronki, a to po małego do przedszkola tak niewiele a działało cuda, mała zostawała wtedy z M. Teraz jest już zupełnie inaczej bo codziennie spacerki, byłam też już z małą u przyjaciółki, rodziców itp. w przyszłym tyg. wybieram się z Amelką do swojej pracy, trzeba wychodzić do ludzi bo inaczej zwariować można. Przytłaczający jest tylko ten brak czasu na najprostsze czynności domowe i robienie wszystkiego w pośpiechu bo nie wiadomo na ile księżniczka pozwoli :-D no nic uroki, trzeba przetrwać, za chwilę znów ze łzami w oczach będziemy oglądać zdjęcia, że nasze dzieci były kiedyś takimi kruszynkami i jak szybko to minęło. Obecnie z niecierpliwością czekam na pierwszy, świadomy uśmiech córeczki :tak:
 
Dziewczyny ja jestem po CC i karmę piersią. Fakt początki były koszmarne, dziecko głodne okropnie, później nawał a ja nie potrafiłam małego nakarmić a on ssał nieefektywnie. W szpitalu każdy mówił coś innego, położne laktacyjne nawiedzone, zabraniały dokarmiać mm, za to zwykłe położne przynosiły mi mleko. Efekt był taki że dokarmiałam, ale przystawiałam małego do piersi non stop. Cycki mi prawie odpadły, ale dałam radę. Po powrocie do domu jeszcze dokarmiałam raz na dobre ok 30 ml a teraz już nie muszę, wystarcza mu cyc więc się rozkręciło :) No i już nie karmię 1,5 godziny tylko 30-40 min :)

Jeśli chodzi o mnie po CC to doszłam do siebie błyskawicznie. Małego miałam już pierwszą noc i wstawałam chyba z 20 razy do niego. Działa jakaś mega adrenalina i środki przeciwbólowe :) na 3 dzień nie brałam już nic na ból, Blizna goiła się błyskawicznie a teraz to już zapomniałam że miałam operację.
 
Dzień dobry:-)
Mikołaj chyb zaczyna regulować się:-) w nocy około 1 opierdzielił obydwa cyce, potem przed 5 zjadł z jednego, przed 7 wyzyścił znowu dwa:-) dobrze, niech je, szybciej damy radę z żółtaczką.

Ajentka, po Mai nie miałam baby bluesa. Byłam pozytywnie nastawiona w ciąży, bez większych nerwów. No i lato, słońce, ciepło. A i ja tylko 33 lata. Teraz gdy 40 na karku, w ciąży ciągłe nerwy, częste awantury i zastanawianie się co zrobić, gdzie pójść z dwójką dzieci, to nie dziwne, że mnie dopadło.
Z Mają już w szpitalu pielęgniarki mówiły, że ssie jakby to robiła od zawsze, żadnego bólu, pogryzionych cyców, teraz od początku problem. Powinnam być szczęśliwa, że wtedy tak to przeszłam, a jestem rozczarowana, że i teraz nie jest mi to dane. To mnie rozczarowało, nie dziecko, o on jest cudowny.

Tak z rana pomarudziłam. Mikołaj zasnął, ogarniam się i idę zjeść śniadanie. I muszę wysłać nioski o macierzyński.

Miłego:-)
 
Bry z rana.
Chyba wszystkie śpią albo nierozpakowane rodzą bo cisza jakaś :-D
Ja wstałam mokra jakby mnie ktoś kubłem wody oblał. Strasznie mnie poty męczą. I znów trzeba pościel przebierać-już nie nadążam :wściekła/y: Na dodatek mały miał o 5:00 TAKĄ czkawkę że myślałam iż wyskoczy mi zaraz z brzucha bo widocznie on ich chyba nie lubi bo sie strrrrrrasznie wierci i mi te stópki pod żebra pcha-ała!! Jestem już zmęczona.
Ale za to jaką mamy ładną pogodę...normalnie wiosna :tak: aż żyć sie chce i jakaś taka energia nadchodzi jak słoneczko świeci.
Selerowa mam nadzieję,że mnie ten baby blues ominie.Nie chciałabym by mnie to dopadło.Śuper że Mikołaj ma taki apetyt,szybciej sie żółtacza wypłucze a i mały ciałeczka nabierze. Nie martw sie,ten Twój 'nerw' z pewnościa szybciutko minie. Głowa do góry,najważniejsze,że masz zdrowego synka i małą obok siebie kochaną córeczke.Wiadomo,że im człowiek starszy-tak powiadają moi dziadkowie i mama- tym mniej cierpliwości sie ma.Miałaś 33 lata i inne spojrzenie na świat,teraz jako prawie 40-stka też inaczej patrzysz bo i też masz za sobą sporo doświadczenia. Spokojnie,głowa do góry. Wierze,że dasz radę.Jesteś silną kobietą-każda z nas ma tą siłę.Porozmawiaj z mężonem może taka rozmowa Wam potrzbna? Powiedz mu że potrzebujesz wsparcia,przytulenia,bliskości,jak sie czujesz. Przecież Mikołajek to jego syn i powinien Cie wspierać i Ci pomagać. Wiem,że są różni faceci-ale chyba każdy ma serce... 3mam kciuki kochana;-)
 
Hej
Ja wciąż w domu ale jutro już będzie po wszystkim mam nadzieję .
Selerowa ja też nie najmłodsza zobaczymy jak będzie choć już niestety jestem niezbyt pozytywnie nastawiona . Mam nadzieję że pogoda się utrzyma i pozwoli na w miarę szybkie spacery . Mam nadzieję że jakiś pokarm będę miała , że mały nie będzie miał takich problemów jak kuba z brzuszkiem, że szybko schudne bo fizycznie czuję się jaj słoń , że nie dopadnie mnie znowu taki dół z powodu wszystkich tych rzeczy .

Sandra zazdroszczę dobrego humoru
 
Witam się i ja ;-)

Nie miałam czasu się wcześniej zameldować, bo dziś mam wstawianie drzwi w całym mieszkaniu i trzeba było ogarnąć siebie i mieszkanie. Pewnie nakurzą i znowu będzie powód do sprzątania :tak: No i dziś jeszcze planuję wypasiony obiad, z okazji jutrzejszego terminu - coś w stylu ostatniego posiłku :-p, chociaż wątpię żebym jutro urodziła :-p

Panowie się rozkłądają, a ja popijam kakauko - pewnie też jedno z ostatnich na najbliższe miesiące :-(

Dzidzia się w brzuchu w nocy wierciła, teraz ciut spokojniej. Pewnie jej już tam strasznie niewygodnie. Wczoraj wieczorem też jakby przekopywała sobie szlaki i było jakoś dziwnie, ale ja mówiłam do siebie nie dziś, nie dziś, bo beznadziejny lekarz na dyżurze.

Grzechotka, ale Ci zazdroszczę. Przynajmniej wiadomo na czym stoisz. Czytam o porodach i niektóre miały być sn, a i tak skończyły się cc i właśnie tego obawiam się u siebie - takie męczenie się na dwa razy. Jakby było wiadome, że cc, to bym się z tym od razu pogodziła i tyle.
 
reklama
Hej

ja też beznadziejny mam humor. Mam już dość... :( Wszystko boli... Z mężem też się nie umiem dogadać, cały weekend się kłóciliśmy. On sobie myśli, że ja będę cały czas uśmiechnięta i radosna bo przecież już niedługo. A ja czuję się wręcz przeciwnie.

Jadę zaraz na ktg. Może mnie już zostawią ? Ehh mogłabym zostać.
 
Do góry