W służbie zdrowia, nawet najzwyklejszej przychodni ludzie mdleją, mają zawały i inne przykre rzeczy i to chyba normalne, niezależnie od pandemii i maseczek, ale również nie zamierzam nikogo przekonywać do mojego stanowiska w żadnej sprawie, bo dziwny byłby ten świat, gdyby wszyscy myśleli tak samo
Tylko sprostuję jedną rzecz - nie twierdzę, że maseczki są spoko i totalnie nie szkodzą, bo się tym aż tak głęboko nie interesowałam, nie robiłam ani nawet nie czytałam badań na ten temat itd., skłaniałabym się raczej ku teorii, że są mniejszym złem (dla mnie i w mojej sytuacji), co nie oznacza, że chętnie noszę maskę i super mi się w niej oddycha. Zgodzę się z Tobą, że posiadanie jakiegokolwiek mądrego tytułu przed nazwiskiem, nie czyni go niepodważalnym autorytetem - i dla mnie tak jest, każdy ma swój rozum, a lekarze nie są nieomylni, jednak czasem komuś trzeba zaufać.
Możliwe, że to nie maseczka mnie ochroniła przed zarażeniem, ale pewnie w jakimś stopniu pomogła. Jak sama piszesz zaraziłaś się w ciąży, kiedy to układ odpornościowy jest słabszy, a ja wtedy w ciąży byłam i raczej wolałam nie sprawdzać, czy sam układ odpornościowy da radę. Tak, czy inaczej na pewno maseczki dają mi komfort psychiczny, bez którego i układ odpornościowy dobrze nie funkcjonuje