Ja też już po, zazdroszczę, że tak szybko miałaś 5cm, u mnie szło jak po grudzie

skurcze miałam częste, a dość krótkie, do zniesienia, ale po pewnym czasie byłam wycieńczona, w pół nocy dali mi jakiś silniejszy lek przeciwbólowy, to mnie zmuliło, więc rano znów miałam siłę walczyć, ale po kilku godzinach te same skurcze nie dające efektu były już nie do wytrzymania, jeszcze jedna baba wody kazała mi mniej pić, a ja wysuszona jak sucharek, kroplówki nawadniające nic nie dawały, jedynie glukoza dała trochę sił, ale miałam niezła załamkę zwłaszcza jak wjechały rano 3 dziewczyny a za chwilę już na porodówkę a ja po nocy nic i to podejście personelu... Co do cc to faktycznie szybko, bałam się strasznie, szczególnie, że w mgnieniu oka wzięli mnie z porodówki, na którą chwilę wcześniej trafiłam i w końcu chłopaka wpuścili no, ale jak tętno Czarusia zaczęło spadać, to już się nie zastanawiali, ja też nie, zresztą było mi już wszystko jedno. Cesarka ogólnie straszna, mimo że niebolesna, pionizacja nie najgorsza, tylko byłam trochę "naćpana" po morfinie

ale po chwili od rozcięcia brzucha już słyszałam delikatny płacz, zanieśli go na chwilę do taty i tyle go widziałam, jedynie położna znajomej i chłopak zrobili mi zdjęcia, dopiero wieczorem na chwilę go przynieśli, a dziś jest ze mną cały dzień, płakał tylko jak miał brudna pieluchę albo jak chciał się przytulić, teraz od kilku godzin wciąż śpi, już zaczynam się powoli martwić... No i na noc też go pewnie zostawią, więc trochę się boję, szczególnie, że rana ciągnie, brzuch boli i ciężko się wstaje i kładzie