@Justyna_maj2017 o właśnie, u nas tak samo jest w publicznym. Kosztuje tylko 130-150 zł. Ale pierwszeństwo jest dla samotnych matek, potem dla rodziców którzy oboje pracują (w dniu składania wniosku o żłobek już tą pracę mają załatwioną). Na końcu dostaje się dodatkowe punkty za dodatkowe rodzeństwo, najlepiej by też było w podobnym wieku co drugi dzieć. No i na szarym końcu my, czyli jeden rodzic pracujący, a drugi - w dniu składania wniosku czyli w styczniu - jako "szukający" pracy. Byliśmy 66 na liście chętnych na publiczny żłobek w styczniu, gdzie do lipca jeszcze pewnie pełno podchodziło wniosków, a miejsc tylko 22. Nawet nie sprawdzałam, czy się dostaliśmy, bo wiem, że nie. Za to z prywatnego żłobka babka tydzień przed lipcem sama do nas zadzwoniła czy wciąż jest nasze zgłoszenie aktualne, jeśli tak to "zapraszamy na adaptację"
A to żłobek który miał ponoć taką złą opinię (że biją dzieci, dzieci chodzą brudne, jedzą tylko parówki i makaron itp - bzdury totalne, ktoś puścił plotkę i każdy dodawał swoje grosze tworząc nową historię).
@karolina921 może też być tak, że jakieś dziecko dokuczał Twojej Zosi i stąd był ten płacz. W Mikiego żłobku jest taki Gabryś co mial gile po pas jako alergik i jeszcze pierwszego dnia adaptacji rzucił i w Mikołaja i w taką spokojną dziewczynkę zabawką.
@raz_dwa_trzy wyczytałam, że mozarella nie jest zakazana, a ser feta, ale że lekarzem nie jestem to niech jeszcze się ktoś może wypowie czy się nie mylę.