Madziolina - super informacje :-) teraz możesz być spokojna.
Choco - w sumie mnie nie pytałaś ale też Ci napisze o małej różnicy ;-) Szczególnie ze u mnie było zdecydowanie lepiej niż u Magdy. Jeszcze w ciąży starałam się pozmieniać odpowiednio układ z Oliwią, tak aby bezpośrednio nie odczula urodzin brata - czyli samodzielne chodzenie na spacery (podwójne wózki nie są dla mnie), własny pokój, ograniczenie karmień (bo do końca była na piersi), nosić jej praktycznie nie mogłam, bo biodra bolało itp. A jak się Minio urodził to oczywiście bywało trudno, ale zdecydowanie lepiej niż się spodziewałam. Ale dwójka była dość spokojna i bez większych problemów zdrowotnych (Magda - współczuję). No i na samym początku mąż wziął 2 tyg opieki na mnie, a później trochę krócej był w pracy, wiec tez miałam pomoc.
Mam nadzieję, że teraz też tak będzie :-)
Milenia - z tego co kojarzę to te wszystkie "file" w ciąży wychodzą w jakiś zupełnie innych wartościach i nikt w tym nigdy nic złego nie widział - przynajmniej u mnie ;-)
Aschlee - współczuję samopoczucia i ogólnie brania medykamentów. Z drugiej strony jako jedyna możesz być "na rauszu" ;-)
Choco - w sumie mnie nie pytałaś ale też Ci napisze o małej różnicy ;-) Szczególnie ze u mnie było zdecydowanie lepiej niż u Magdy. Jeszcze w ciąży starałam się pozmieniać odpowiednio układ z Oliwią, tak aby bezpośrednio nie odczula urodzin brata - czyli samodzielne chodzenie na spacery (podwójne wózki nie są dla mnie), własny pokój, ograniczenie karmień (bo do końca była na piersi), nosić jej praktycznie nie mogłam, bo biodra bolało itp. A jak się Minio urodził to oczywiście bywało trudno, ale zdecydowanie lepiej niż się spodziewałam. Ale dwójka była dość spokojna i bez większych problemów zdrowotnych (Magda - współczuję). No i na samym początku mąż wziął 2 tyg opieki na mnie, a później trochę krócej był w pracy, wiec tez miałam pomoc.
Mam nadzieję, że teraz też tak będzie :-)
Milenia - z tego co kojarzę to te wszystkie "file" w ciąży wychodzą w jakiś zupełnie innych wartościach i nikt w tym nigdy nic złego nie widział - przynajmniej u mnie ;-)
Aschlee - współczuję samopoczucia i ogólnie brania medykamentów. Z drugiej strony jako jedyna możesz być "na rauszu" ;-)