Hej
dzisiaj zaczęłam 9.tydzień. Wszystko było super, do zeszłego poniedziałku, gdy w terminie spodziewanej miesiączki pojawiło się u mnie plamienie różowe. Pojechałam na izbę przyjęć, wszystko było ok z dzieckiem, dostałam Duphaston. W środę plamienie, ale już z krwią. Moja gin na urlopie, więc pojechałam do innej - świetnego lekarza. Dostałam luteinę, Duphaston, chociaż nie wiadomo skąd plamienie, bo wszystko ok z dzieckiem, wygląd na usg i tętno. Dowidziałam się tylko, że póki co ciąża jest nisko, ale mzoe się podniesie i że mam trochę za twardą macicę. Dostałam magnez 3x1. Teraz dosłownie świruję
do tej pory podchodziłam do ciąży normalnie, czy się o niej dowiedziałam dwa dni później pojechałam na urlop nad morze... Miałam i dalej mam mdłości, jadłowstręt, wymioty, ale powtarzałam sobie, że takie uroku ciąży. Teraz dużo leżę, boję się podnosić czegokolwiek, boję się gwałtowniej ruszać
mąż mnie pociesza i uspokaja, ale wiem, że do następnej wizyty i badań prenatalnych to będzie wielka walka, żeby się nie martwić na zapas