Hej dziewczyny nie było mnie troszke ale to za sprawa tego ze wyladowałam w szpitalu:-( a wiec na weekend niestety nie dotarlismy ... w połowie drogi do Żywca poprosiłam meza zeby zatrzymał sie na jakiejs stacji bo chce siku , jak tylko wysiadłam z samochodu zalała mnie krew :-( wiec szybko do łazienki wymienic wkładke bo tylko je miałm przy sobie i biegiem do auta , szybki telefon do gina on kazał przyjechac do niego na oddział , wiec jechalismy , jeszcze kurcze trafilismy na korek , matko tak sie dłuzyła ta jazda do szpitala ze masakra , siedziałam w aucie i płakałam ze juz po wszytskim ...:-( po 1,5 godzinie dotarlismy wkoncu do spzitala , oczywiscie jak wyszłam z auta znowu chlupło , potem potoczyło sie bardzo szybko izba przyjech i badanie ginekologiczne gdzie zalałam cały fotel , pozniej szybko usg i chwila ciszy i nagle słysze bijace serduszko mojego malenstwa ,tak płakałam ze szczescia ze lekarz pytał z 4 razy czy napewno je słusze , ono tak pieknie biło ... po chwili złe wiesci , jest krwaik duzy.. musiałam zostac , odrazu dali mi konska dawke lekow i do łozka , cały czas lezałam wychodziłam tylko na siku ... dzis wypuscili mnie bo juz nic nie leci nic nie brudzi , przed wyjsciem usg serduszko bije maluszek pieknie sie rozwija ale krwiak nadal jest , zalecenia lezenie w łozku i wychodzenie jedynie za potrzeba no i oczywiscie branie lekow , za tydzien mam wizyte u gina zobaczymy co powie .. boje sie jak cholera , pozytywne myslenie gdzies odeszło w dal ..:-( mam dosc .. nie wiem na czym stoje i jak sie to zakonczy a to dla mnie najgorsze , bo po co sie nastawiac pozytywnie skoro moze z tgeo nic nie wyjsc:-(
Karolku (*)(*)
Nataleczko(*)(*)
Syneczku(*)(*)
Aniołeczki(*)(*)