reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopadowe mamy 2021

reklama
Olej dziada. Na szczęście jest wolny rynek, możesz sobie chodzić do jakiego lekarza chcesz. A jak go spotkasz w szpitalu lub na porodówce to już będziesz wiedziała co to za przypał.
Ja na nieszczęście własne mialam do czynienia z wieloma ginekologami w szpitalu (nawet dwóch szpitalach) A i personel - położne, pielęgniarki są różne. Trochę przez to okrzeplam i mam wywalone, na głupie teksty. Uważam że w szpitalu skrzywdzono mnie psychicznie, nie udzielono mi wsparcia i traktowano mnie jak problematyczny przedmiot, ponieważ u mojego dziecka wykryto poważne zaburzenie dopiero w 38tc. I nikt nie wiedział co ze mną zrobić, nie mówiąc już o moim dziecku, które było odtąd jednostką chorobową. Zwracano się do mnie bezosobowo, patrząc w ścianę, niejednokrotnie rozmawiałam z plecami lekarza🤦‍♀️ Przykre, ale prawdziwe.

W szpitalach najlepiej mają pacjentki które twardo mówią co chcą i nie boją się powiedzieć "nie" lub "żądam rozmowy z lekarzem"

Jak to się mówi: " wpuść jednym, uchem, wypuść drugim, byle z dala od serca i rozumu".
Lekarz sobie może gadać co chce. To kobieta, matka, w razie niedopatrzenia lub komplikacji zostaje z problemem. Jeśli coś Cię niepokoi to lekarz ma obowiązek Ci wyjaśnić. Jeśli tego nie robi to trzeba szukać innego. A gdybanie jaką będziesz matką na etapie ciąży ma się guzik do stanu po porodzie. Trzymaj się i nie daj się zdołować.
To fakt, że w szpitalach trzeba być twardym. Ja całe szczęście od momentu ciąży z synem nie miałam nieprzyjemnych sytuacji. Chociaż jedna położna nie mogla pobrać krwi z pięty małego po porodzie, a mój mąż chodził z małym wszędzie. No i ta położna kłuję i kłuję, a młody w coraz większą histerię, dodatkowo upuściła ten papierek na podloge który jest pobranie i bez zmiany jakby wszystko było okej kieruję się do pobrania. Mój mąż jej podziękował i poprosił o kogoś bardziej ogarniętego, oczywiście ona się oburzyła, ale zawołała koleżankę, która się uwinela migusiem.
 
Całe szeście coraz bliżej do rozwiązania. [emoji3590] Jeszcze sierpień i wrzesień u mnie obwituje w imprezy rodzinne sprawi to, że czas zleci. Potem szybka przeprowadzka do mieszkania przed porodem i ani się obejrzę będę trzymać Alę na rękach.
Masz rację, już niedużo czasu zostało, a jak dni będą zapełnione to już w ogóle czas szybko minie[emoji6]. U mnie ostatnio bardzo szybko mijają całe tygodnie... I bardzo nie mogę się doczekać!
 
Dziewczyny, muszę Wam się wyżalić. Wczoraj byłam na wizycie u nowego lekarza i wyszłam z niej w kompletnej rozsypce. Pierwszy raz popłakałam się w gabinecie lekarskim. Do lekarza, którego chodziłam wcześniej straciłam zaufanie. Znalazłam więc nowego, który pracuje w 2 szpitalach, które rozważałam do porodu. Opinie w necie - mega pozytywne. Wizyta oczywiście prywatna. Na początku powiedział mi, że jest po ogromnie ciężkim dyżurze i nawet myślał, czy nie odwołać dzisiejszych wizyt. Potem zapytał dlaczego chcę zmienić lekarza - okazało się, że zna mojego poprzedniego lekarza. No i najpierw zaczął go bronić, a później zaczął mi mówić, że on odbiera mnie jako osobę bardzo wrażliwą, a wypadek, który miałam kiedyś tak wpłynął na moją psychikę, że teraz jestem za bardzo skrupulatna! No totalnie mnie tym rozwalił, bo wypadek był 18 lat temu, jestem z nim zupełnie pogodzona, w ogóle nie myślałam o ciąży przez pryzmat wypadku, a tu nagle taki tekst... Później zaczął mi mówić, że pewnie będę wychowywała dziecko tak, że będę na nie chuchać i dmuchać, żeby na pewno nic mu się nie stało, tak jak stało się mi, czyli sugerował mi, że będę przewrażliwioną i nadopiekuńczą matką. Przyznam, że totalnie się tego nie spodziewałam, emocje wzięły górę i aż się popłakałam. Byłam w takim szoku, że nawet nie przyszło mi do głowy powiedzieć, że to nie jest gabinet psychologiczny, a ja nie jestem na terapii. Siedziałam u niego ok 45 minut w gabinecie, z czego może jakieś 3 minuty to było bardzo szybkie usg podglądowe, a reszta czasu to jakieś gadki o moim wypadku i "traumie", jaką przeżyłam. Oczywiście, że to nie były łatwe wydarzenia, ale kurde, już dawno mam to przepracowane. Z usg nie dostałam ani żadnego wydruku, ani zdjęcia, nie wiem ile mała waży, nic. Wiem tylko, że ma jakąś białą plamkę w komorze serca, ale że podobno to nic poważnego i na tym etapie może być normalne. Ale w środę i tak idę na echo serca płodu jeszcze. A na sam koniec zapytałam, czy na następną wizytę na za 4 tygodnie mam zrobić jakieś badania (wczoraj miałam 23+5), a on powiedział, że nie. Ani moczu ani morfologii, zapytałam więc o krzywą cukrową, to powiedział, że przecież jedną już miałam (w 10tc) i teraz to w sumie nie trzeba, a poza tym niektóre panie nie chcą robić w wakacje... Rozumiecie to? Załamałam się totalnie. Oczywiście nie wrócę już do niego. A więc dalej szukam lekarza. Rozmawiałam z jedną panią dr, która jest teraz w 39tc i poleciła mi swojego lekarza prowadzącego - zapisałam się na wizytę na 13 sierpnia, żeby chociaż dokładniej sprawdził małą, ile waży, co z szyjką macicy i łożyskiem...

Ale totalnie mnie wczorajsza wizyta wypruła. Wróciłam do domu i płakałam, bo lekarz wprowadził mnie w takie emocje. Dziś też chodzę struta, ale jest już trochę lepiej...
To jak będziemy wychowywać swoje dzieci w ogole nie powinno lekarza obchodzić! Co to za teksty ;/ Współczuje Ci szukania nowego lekarza na tym etapie. Mam nadzieję, że w trafisz w końcu na kogoś dobrego.
 
Masz rację, już niedużo czasu zostało, a jak dni będą zapełnione to już w ogóle czas szybko minie[emoji6]. U mnie ostatnio bardzo szybko mijają całe tygodnie... I bardzo nie mogę się doczekać!
U mnie jakoś jest na odwrót. Strasznie mi się zaczęło ciągnąć. Miesiąc temu były połówkowe, a ja mam wrażenie, jakby to było już ze 3 miesiące temu.
 
reklama
O mój ulubiony temat 😂
Jak byłam w ciąży z córką byłam bardzo nastawiona. Po czym okazało się, że jednak krwi może być za mało, nie takiej jakości, może się okazać nie przydatna, bankowanie dobrze kosztuje i dziewczyny z grupy też przedstawiały więcej minusów niż plusów dlatego się nie zdecydowałam. Warto też nie sugerować się opinia lekarzy bo swojego czasu pamiętam, że niektórzy lekarze byli opłacani przez bank komórek jako "ambasadorzy" i nie dawali obiektywnych opinii..
Ja słyszałam, że to nie ma sensu, że ta krew jak już ma być przydatna to dla rodzeństwa dziecka, a nie dla tego z którego pępowiny została pobrana krew.
 
Do góry