Cześć dziewczyny, dzięki za troskę. U mnie raz lepiej, raz gorzej. Serducho pracuje różnie, drętwienie rąk i nóg zdarza się właściwie co wieczór. Do tego wieczna zgaga, ciągle niesmak w ustach i mdłości. W przełyku wrażenie jakby coś stało mi w gardle. Nie wiem czy to autosugestia związana z guzkiem na tarczycy czy ten guzek urósł aż tak, że zaczął przeszkadzać....
Jestem już zmęczona tymi wszystkimi dolegliwościami. Za tydzień wizyta u gin, zobaczymy co u młodego.
A maluch dokazuje niesamowicie. Kopniaki są mało przyjemne, czasem mam wrażenie za odpycha się rękami i nogami od moich pleców i wypina dupkę przez brzuch. Za to tatuś się cieszy jak oberwie w policzek od brzucha.
Zaczynam 35tc i po 37tc zamierzam intensywnie wziąć się za wywołanie porodu. Nie widzę tego kompletnie, bo nie biorę luteiny ani magnezu, seks jest właściwie codziennie i to bez gumki a ze strony organizmu nie ma żadnych objawów zbliżających mnie do rozpoczęcia akcji porodowej. Jeśli za tydzień szyjka będzie dalej długa i zamknięta to przestanę liczyć na to, że urodzę wcześniej.
Mam już wszystko gotowe dla malucha. Zostało skręcić łóżeczko, ale to przecież można zrobić nawet po powrocie ze szpitala. Fotelik do auta wybrałam Joie, bo miał 5* w testach ADAC w kwestii bezpieczeństwa i dobrą cenę z baza ISOFIX (poniżej 1000zł).
Nie mam tylko decyzji co do porodu
chciałabym rodzić z partnerem. Boje się, że będę sama a niestety jestem typem, który potrzebuje obecności i wsparcia w trudnych chwilach. Zastanawiałam się nad położną, ale jest przecież ryzyko że nie dojedzie na czas. Zastanawiam się też nad wykupieniem apartamentu w szpitalu na poród rodzinny ale to znów są koszty (porównywalne do położnej)...