Ja to tym lekarzom tak do końca nie wierzę, bo np. w moim przypadku om miałam 02.02.2019, ostatni raz jak się kochaliśmy się z mężem w dni płodne to było 19.02.2019. potem mieliśmy remont, wyjazd męża w delegację i zrobiłam 3 testy 01.03.2019 - wszystkie pozytywne, byłam u lekarza 04.03.19 lekarz powiedział że jest zarodek prawidłowo ulokowany, dał mi zaświadczenie o ciąży i kazał przyjść za 2 tygodnie. Następna wizyta 19.03. u tego samego lekarza i mówi że brak bicia serca itd że może poznoej owulacja i wogle i że ciąża młodsza k 1-2 tyg. Kazał mi przyjść za 2 tygodnie. W domu przeanalizowałam sytuację i mówię nie możliwe bo później się nie kochaliśmy aż do pozytywnego testu. Tak się nakręciłam, nastresowalam że mąż kazał szukać innego lekarza do konsultacji. Tydzień później poszłam do Pani dr która powiedziała że przez tyłozgięcie ciężko u mnie zobaczyć ale ze zarodek ma 6,7 mm że chyba widzi bicie serca itd i że to jakiś 6 ttdzien, że mam być dobrej myśli. Trafiłam do pierwszego lekarza 01.04. a on dalej że ciąża młodsza, bicie serca jest ale to dopiero 6 t (gdzie z OM 8+2). Normalnie się rozpłakałam że to niemożliwe zważywszy na okoliczności co napisałam na początku to on do mnie to proszę jeszcze raz mierzymy, kazał mi się poprzekrecał, ręce pod pośladki włożyć i kilka razy mierzył i powtórne pomiary wykazały 8t+0 gdy z OM wypadało 8t2d. Lekarz się tłumaczył że moja budowa utrudnia pomiary USG. Na pewno na prenatalne do niego nie pójdę bo jego pomiary nabawia mnie zawału serca.
Uff ale się rozpisalam