a u mnie z tym karmieniem piersią to bardzo skrajnie. Z jednej strony uwielbiam tę bliskość, kocham gdy malutkie rączki trzymają się kurczowo mojej bluzki
albo kiedy widzę ten błogi uśmiech w trakcie jedzenia
z drugiej zaś strony nie lubię tego "uwiązania". Dziś na przykład mały wisiał na cycu z 40min, po czym zasnął a ja wyszłam ze starszym synkiem załatwić parę spraw. Po 20minutach dzwoni mąż, że mały płacze i wkłada piąstki do buzi...Poza tym nie lubię, gdy muszę przy kimś karmić. No, a niestety jak przyjdą znajomi czy ktoś z rodziny to wiadomo, że minimum jedno karmienie się trafi. Gdyby to było na zasadzie - daję pierś, a malutki je - to ok. Tyle, ze u nas karmienie często wygląda ciut bardziej..hm nerwowo
złości się, wypycha cyca, znowu łapie itp.
Jutro idę na pierwszą wizytę do pediatry. W sumie to i dobrze, bo zmarwtiłam się, gdyż Sami od wczoraj nie zrobił kupki
do tej pory robił spokojnie kilka na dzień, a dziś nic
zachowuje się normalnie, nie wygląda jakby coś go bolało, ale kupki nie ma...a wydaje mi się, że dziś znadł dużo. Wisiał na cycu pół dnia
Ciekawe czy pediatra zaleci nam dokarmianie mm. Ostatnio wypożyczyliśmy wagę i wychodzi na to, że mamy przyrost wagi w normie, no ale..zobaczymy