kochana serniczkiem bym nie pogardziła :-) wygląda smakowicie!
i nieskromnie powiem że taki jest - właśnie wciągnęłam porcyję
anka - suwaczek już wklejony
ja miałam usg pierwsze w 5 tyg.5dniu - tak wyszło z usg i serduszka jeszcze nie było widać, z miesiączki natomiast wychodzi, że jestem w ciązy 2 tygodnie dłużej, ale gin powiedzial, ze dni płodne mogły mi sie troszke przesunąć
mam nadzieję, że serduszko zobaczę na jutrzejszej wizycie
3mam kciukole!!! za wizytę jutro rzecz jazsna
a suwaczek możesz wkleić w edycji profilu - wtedy sam się będzie automatycznie pod postami dołączał
Mdmd, Oj aż tak sie rozłożyłas ze konieczny był antybiotyk? Bidulko! Ale dobrze ze dostalas lek, bo nieleczone zapalenie byłoby sporym zagrożeniem.
Ja polezalam w domu dwa dni i wróciłam do pracy. Wyleczylam sie syropem z cebuli. Juz jest prawie ok, miewam tylko jeszcze ból gardła. Czuje ze coś mi tam jeszcze siedzi...
Życzę wszystkim chorowitkom szybkiego powrotu do zdrowia!
Ja mam jutro USG. Kciuki miłe widziane
Mal, ja podobnie jak Ty i sunovia, zawsze odkladalam decyzje o dziecku. Odkąd pamietam mówiłam ze jeśli sie zdecyduje to w wieku 35 lat. Wszystko sie jednak diametralnie zmieniło gdy dowiedziałam sie ze mam pcos i zapalenie tarczycy Hashimoto. Lekarze dawali mi małe szanse i kazali szybko przystąpić do dzieła bo pózniej mogło być za późno.
Odkąd usłyszałam ta diagnozę niczego tak bardzo nie pragnę jak mieć dziecko. Po roku bezkutecznego leczenia odstawilam wszystkie leki i udało sie w pierwszym cyklu. Dla mnie to cud nad cudami!!!
pola za ciebie również kciuki zaciśnięte!!!
ja też mam już ponad 30, w lipcu 32
Czemu dopiero teraz pierwsze dziecko? raz że jak widać musiałam poczekać aż poznam Mojego S.
, znamy się 3,5 roku.... i jakoś w zeszłym roku w czerwcu po 3 latach znajomości zdecydowaliśmy,że chcemy mieć dziecko i się doczekaliśmy - mam nadzieję....
Jedną stratę przeszliśmy wspólnie - więc to nas chyba jeszcze bardziej zbliżyło.... kochamy się więc na co czekać
tym bardziej,że fajnie byłoby mieć dwójkę
co poza tym? mnie dziś nerwy szalały na maxa!
Rano wstałam z zapałem i dobrym humorem, w głowie ułożyłam Wielki Plan Dnia, miało być sprzątanie, czesanie kotów, pranie, prasowanie, gotowanie..... ehhhh skończyło się jedyie na gotowaniu i ten pyszny sernik oraz lasagne i tak zostały obarczone dawką nerwów,złości, pyskówek do samej siebie i.in. W trakcie tego wszystkiego potłukłam dzbanek od herbaty, oparzyłam się, spaliłam białą czekoladę w mikrofali i mam nadzieję,że sąsiedzi nie słyszeli moich wyzwisk do wszystkiego co tylko znajdowało się w zasięgu mojego wzroku..... ehhh....
potem przyszedł S. zjedliśmy lasagne, ja oczywiście po połowie porcji stwierdziłam,ze nie chce mi się jeść.... Zawiózł mnie na jazdę i chyba dopiero to mnie rozładowało.....
oby jutro lepiej było, tym bardziej,że jedziemy na tą wystawę fotografii.....