mary-beth
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Kwiecień 2010
- Postów
- 5 239
mary-beth - gdzie tylko sobie kursantka życzy :-) A o co chodzi w tym przewracaniu dzieciaczka - co to za 'procedura'??
Magipka - dzieki, z checia bym sobie z Toba pojezdzila! ;-) A z tym obracaniem chodzi o to, ze polozne czasem podejmuja sie obrocenia dziciaczka z pozycji posladkowej jeszcze w brzuszku mamy. Mama dostaje zastrzyk z lekiem hamujacym skurcze i wowczas polozna, a najczesciej dwie pod okiem lekarza i monitorujac dzidzie na USG probuja fizycznie obrocic maluszka dotykajac i naciskajac w odpowiedni sposob brzuch mamy. Gdy juz jest to zbyt meczace, mama mowi "stop". W jakims tam procencie przypadkow to sie udaje, ale w moim sie nie udalo. Do tego to wszystko wspominam jako cos najgorszego w moim zyciu! Lek hamujacy skurcze spowodowal, ze cisnienie mi strasznie skoczylo, a serce prawie z piersi wyskoczylo, nie moglam oddychac i ogolnie myslalam, ze umre! Zrobilam sie cala fioletowa. Dalam tak rade ze 20 minut i powiedzialam "stop". Potem polozna opowiedziala mi, ze w dobrym momencie zastopowalam, bo Mia tak byla ulozona, ze nie daloby sie jej mimo wszystko obrocic, ale musiala sprobowac, by sie o tym przekonac. Oczywiscie cala procedura jest dobrowolna. Ja sie zgodzilam, bo nie mialam pojecia na czym to polega. Teraz wiem i w zyciu juz na to nie pojde!
Dziewczynki, dobrej nocki!