reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Listopad 2011

Wiecie ja też czasem mam wrażenie że faceci są bez uczuć... ale powiem tak ile razy coś było nie tak źle się czułam miałam obawy czy coś to mój Ł. zawsze mnie wspierał, zamartwiał się, był całym sobą przy mnie!... myślę że po pierwsze faceci odczuwają wszystko troszkę inaczej niż my i o wielu rzeczach (obawy, przemyślenia) nam nie mówią, są przede wszystkim mniej wylewni, nie potrzebują tak często jak my okazywać uczuć i mówić o nich. Ale uwierzcie mi że czują, kochają, myślą, martwią się.Nie spisujcie ich na straty.
Ja też przez mojego nie raz płakałam ale jak tak zbiorę wszystko do "kupy" to naprawdę jest dobrym i kochanym człowiekiem ;D
Pomyślcie o tym, popatrzcie z jakiejś perspektywy a nie z pozycji wkurzonej kobiety... I? co widać???
 
reklama
Wiecie ja też czasem mam wrażenie że faceci są bez uczuć... ale powiem tak ile razy coś było nie tak źle się czułam miałam obawy czy coś to mój Ł. zawsze mnie wspierał, zamartwiał się, był całym sobą przy mnie!... myślę że po pierwsze faceci odczuwają wszystko troszkę inaczej niż my i o wielu rzeczach (obawy, przemyślenia) nam nie mówią, są przede wszystkim mniej wylewni, nie potrzebują tak często jak my okazywać uczuć i mówić o nich. Ale uwierzcie mi że czują, kochają, myślą, martwią się.Nie spisujcie ich na straty.
Ja też przez mojego nie raz płakałam ale jak tak zbiorę wszystko do "kupy" to naprawdę jest dobrym i kochanym człowiekiem ;D
Pomyślcie o tym, popatrzcie z jakiejś perspektywy a nie z pozycji wkurzonej kobiety... I? co widać???

Masz rację, przynajmniej tak jest w moim przypadku, jak się coś dzieję, mogę na nim polegać, robi wszystko, żeby być przy mnie na każdej wizycie u każdego specjalisty, nie żeby ze mną wchodzić i słuchać, ale wie, że ja się zawsze boję. Sam też wszystko przeżywa, tylko mi o tym nie mówi, bo po co ma mnie dodatkowo stresować. A ja w ciąży zrobiłam się bardziej drażliwa. Ale tylko tutaj mogę się na niego wygadać, bo tak na prawdę, to głośno byłoby mi chyba wstyd na niego cokolwiek powiedzieć:zawstydzona/y:
 
Bryszka dokladnie tak samo mysle ze im to wcale nie jest latwo,moj to zawsze jest pomocny itd np.wczoraj szlam na wizyte do poloznej sama ale polozna to Ja mam blisko bo jakies 5-10minut od domu on nie dal rady ze mna isc bo mielismy miec dostawe lozka wiec ktos musial w domciu zostac i jak wrocilam to mu mowie jak ciezko mi sie szlo itd ze zadyszke zlapalam nie zebym narzekala mu czy cos tylko tak z lekkim humorem a on to czemu nic nie mowilas to bym cie tam podrzucil samochodem,kochany moj no taka krotka trase a jeszcze by mnie samochodem wozil hehe a Ja mu nie no cos ty tyle to Ja se przeciez zajde,ruch to zdrowie.Czasem tez ma swoje humory no ale wkoncu to on ojcem bedzie i na pewno tez mu latwo nie jest wiec wszystkie nieporozumienia jakie mielismy u mnie poszly w zapomnienie :tak:
 
Właśnie ;)
I też sądze że nasi faceci maja stracha przed nową rolą, boją się pewnie nie mniej niz my tylko kobieta potrafi mówić o swoich obawach a facet stara się być twardzielem i nie wypada mu mówić że się boi, to tez im nie ułatwia, bo czasem jak sie człowiek wygada to lżej jest a oni ciągle wszystko w sobie duszą.
Myslę że im też należy się szacunek i zrozumienie.
 
Tylko nie u każdego problemy z facetami wyglądają tak samo. Ja swojemu dawałam milion razy ostatnią szansę na to żeby w końcu wydoroślał, ale wszystko pozostaje bez zmian, a wręcz jest coraz gorzej, więc naprawdę nie wszystko można wybaczać i szczerze mówiąc gdyby nie ciąża, to dawno bym sobie nie zawracała głowy takim smarkaczem, a tak nie chcę odbierać dziecku ojca i mimo tego, że mocno go kocham to już czasami nie mam sił na to wszystko... Narazie wzięłam się za siebie i żyję tylko i wyłącznie dla mojego syneczka, a co będzie dalej czas pokaże.
 
pewno macie racje :) ale ciążą to taki wyjątkowy stan i wyobrażałam sobie to inaczej bez stresu nerwów i mego męża u boku który będzie mnie rozpieszczał :) mogę liczyć na niego jak nie mam kasy zawsze da
(na prawie zawsze) czasem wspiera itp ale ostatnio doprowadza mnie do szewskiej pasji i jest nieustępliwy i to przelewa ostatnio czarę goryczy - bo ja nie mam od mc. cierpliwości i spokoju w sobie i nie mam nikogo kto by mnie wyciszył a tego bardzo potrzebuję i nie potrafie dotrzeć do niego wszystkie metody zawiodły i dlatego jestem taka rozgoryczona :( i jest mi ciężko a próba rozmów zawsze kończy się tym samym - jakbym miała choć krztę poglądu na to że się stara, próbuje- on na następny dzień zachowuje się jak gdyby nic a ja nie potrafię tak przejść do porządku dziennego -czasem wystarczy jeden gest :( ale nic juto może mi przejdzie
 
kochane, mój ze mną nie był na ani jednej wizycie u lekarza ginekologa, na usg tez nie był. W domu gdy zaczynam coś robić to słowem się nie odezwie, chyba że zacznę sapać i jęczeć to wtedy usłysze " to po co to robisz? Miałaś leżeć", jednak nie wstanie żeby mnie wyręczyć. Oczywiście robi w domu trochę więcej, jeśli powiem, że nie czuję się na siłach wyjść z psem, to on wyjdzie, odpuszcza mi gotowanie obiadów, nie narzeka jeśli jet mieszkanie nieogarnięte. Ale sam z siebie niewiele zrobi. Muszę mu kilka razy powiedzieć, poprosić, żeby zmył naczynia, odkurzył, wyrzucił śmieci... A ile można prosić?

Co do spania- ostatnio staram się przesypiać noce, nie siedzieć przy komputerze i nie robić drzemek w ciągu dnia, więc jest lepiej niż było, ale koszmary też mam konkretne. Dzisiaj na przykład śniło mi się że urodziłam- w 33tc Aleks miał ważyć 1831g i mieć 44cm. I pamiętam, że ledwo urodziłam, pozaszywali mnie, umyli Młodego i wio do domu. I ja w tym domu nie wiedziałam co mam robić, kiedy go karmić, jak przykładać do piersi... Brrr. W dodatku w moim śnie mieliśmy znowu mieszkać z ojcem i konkubiną mojego K. oraz z jego rodzeństwem. Aż byłam zła na siebie za takie sny, bo tylko mi się humor od samego rana zepsuł.

Poza tym zauważyłam, że przez tą ciążę zrobiłam się mało wyrozumiała dla rodziny :/ Aż mi czasem głupio za moje myśli. Na przykład- moja siostra wie, jak wygląda u nas sytuacja finansowa, że ciężko jest, że rodzina mojego K. prawie w ogóle nie utrzymuje z nami kontaktów, o jakimkolwiek wsparciu już nie mówie... 10. miałam urodziny, siostra przyszła, zrobiła obiad ( oczywiście, ja kupiłam produkty) przyniosła lilie i 2 małe atomizery perfum ( jakieś bdb podróbki Kenzo i czegoś jeszcze, kupuje hurtowo, ma kiosk.) i 3 pojemniki na żywność ( w Tesco przeceny były). Oczywiście ucieszyłam się, siorka jeszcze mi powiedziała, że oni teraz też nie za wesoło mają z kasą, w innym wypadku to by jakoś się do łóżeczka dorzuciła, lub coś. Dzisiaj zadzwoniła moja mama, powiedziała mi, że siostra pojechała gdzieś po budę dla kota ( podwórkowiec przybłęda, któego dokarmia i wpuszcza do kiosku, gdy pracuje) za 160 zł. Ja na serio się cieszę, że ona ma dobre serce dla zwierząt, ale takie gadanie, że u nich nie za ciekawie jest, a tutaj nagle prawie 2 stówki na nieswojego kota wydaje... No mówie Wam, gdzieś tam w środku poczułam takie ukłucie żalu, gdyby sytuacja była odwrotna, to ja bym nawet nie pomyślała o czymś takim, z resztą nie raz to ona czegoś potrzebowała, chciała jakiś mój kosmetyk, jakiś mój nowy ciuch ( miałyśmy podobny rozmiar) i nie dało się jej odmówić, bo tak męczyła, póki się ktoś zgodził. Ostatnio na allegro wylicytowałam jej kosmetyki za ok 30 zł + przesyłka ( nówki firmówki, podkłądy, pudry, bronzery, błyszczyki), nawet nie wspomniała nic o wyregulowaniu kasy.

Ech, no widzicie, aż samej ze sobą mi ciężko wytrzymać, jędza się robię i tyle ;P
 
Dziewczyny, kiedy faktycznie coś ich przerasta, boją się nowego, ok, ale kiedy chłop ewidentnie zawala istotne sprawy i zachowuje się jak cap- to już inna historia! Mój z kilkoma sprawami, tak zapierniczył, że będzie mu strasznie ciężko odbudować moje zaufanie i żadne problemy, strach przed nową rolą itp nie są w stanie wytłumaczyć tego, że zrobił zajebiście źle i tyle.
Majuska nie doczytałam - wielkie GRATKI dla Twojego syna! Super :) Ty też odetchnęłaś z ulgą i jesteś spokojniejsza :-)
 
Julianna_Szcz mój ze mną też nie był ani razu u lekarza, jak do tej pory wszystkie badania, wszystkie wizyty i inne niezbędne rzeczy dla dziecka kupuję ja, bo on nie ma pieniędzy, chodź w rzeczywistości nie zarabia najgorzej, ale wolał sobie zmienić samochód na lepszy niż wydawać pieniądze na dziecko. Przed rodziną i znajomymi jest kochanym tatusiem, a jak zostajemy sami zmienia się wszystko diametralnie. Brakuje mi teraz okazywania uczuć z jego strony, żeby chociaż raz pokazał, że nas bardzo mocno kocha, że mu zależy itp. A ja ostatnio usłyszałam od niego, że ciąża to mój problem. Zasugerował mi delikatnie nawet żebym się wyprowadziła (mieszkaliśmy u teściów), więc teraz siedzę rodzicom na głowie i wstydzę się przed całym światem człowieka, z którym będę miała dziecko!


Wiem, że jest tak jak pisałyście wcześniej, że my teraz też mamy swoje humory i wiele rzeczy musimy mężczyznom wybaczać, bo w gruncie rzeczy są dobrzy, ale u mnie w którymś momencie miarka się przebrała.


A teraz obiecuje postarać się przestać marudzić:-)
 
reklama
nie mamy na razie kasy na łóżeczko, a moj z jakiegos powodu nie chce odzyskać długu 500 zł od ojca i 500 zł od wujka, chociaż toniemy w długach i bardzo by się ta kasa przydała. Kedy pytam go o powód takiego odkładania tej sprawy to zawsze dochodzi do awantury i już parę razy usłyszałam od niego, że to nie mój interes co on robi z tymi pieniędzmi które zarobi JEGO firma. Też zawala w dość istotnych tematach, ma w duszy tak na prawdę wyprawkę dla młodego, moim zdrowiem interesuje się tylko wtedy, kiedy już ledwo zipie. Z domu wychodzi kiedy tylko może "bo ile można siedzieć na dupie". Przez co nawet w weekendy nie raz siedzę sama. Nie chce ze mną rozmawiać o tym, jak poukładamy harmonorgam jego pracy, gdy wrócę ze szpitala, on nie widzi potrzeby, żeby brać wolne. W mieszkaniu też mało co chce zrobić, bo przecież to nie nasze....

Tak więc Gola uwierz mi, że to chyba norma u facetów- pokazują najgorsze oblicze wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebujemy,,,
Martttika mój nie mówi mi wprost, że to mój problem, wiem, że mnie nie zostawi z dzieckiem na głowie, albo coś, ale coraz częściej mam wrażenie, że z chęcią by zwiał, gdyby tylko mógł, cofnąłby czas i za nic w świecie nie dopuścił do tego, by Aleks się pojawił. Na tą chwilę nawet nie jestem pewna, jak on zareaguje, jak Młodego zobaczy, cała jego rodzina to banda nieczułych dziwaków, on z tej rodziny najnormalniejszy, ale kto go wie....
 
Ostatnia edycja:
Do góry