Ojej tyle się dzisiaj dzieje, że nie wiem od czego zacząć
jak miło, że ruch na forum!
U nas okej, chociaż Filipek rozciął sobie przy brewce skórę (nie wiem jak, byłam w pokoju obok a on spadł z pudełka na którym siedział - ostatnio na wszystkim siedzi). Płakał strasznie długo, nie wiedziałam co robić, było czerwone i widać było krewkę trochę ale nic nie leciało to zalepiłam plastrem i chodzi teraz z plasterkiem na pół twarzy. Ale poza tym super dzień, pogoda do dooopy ale Fifi uroczy. Pięknie je, pięknie śpi, cudnie mówi - coraz więcej! Jest niesamowicie komunikatywny, można już o wszystko się zapytać, poinformowac i poprosić a on zrozumie. Nawet jak tak płakał to zapytałam gdzie boli a on mi pokazał na główkę i powiedział "tu". Nic nie leciało to nie widziałam rozcięcia.
MaryBeth -gratulacje kochana! Śmigaj teraz autkiem, super, że masz własne
))
Aneczka, uściskaj Zosię, oby już koniec był choróbska.
Angun, ty też się kuruj. Jasne, że z drugim maluchem ciężej, ale takich kruszyn nigdy dość. Ale sama nie wiem, czy się kiedyś zdecydujemy, czas pokaże.
Nimfii, odważna Twoja teściowa, ale jeśli pomoże jej sam wyjazd to czemu nie, czasem to nawet takie myślenie pozytywne wiele może zmienić. I więcej nawet niż leki. Jak Gola pisała o pozytywnej energii kiedyś, którą miała jakaś kobieta przesyłać jej mamie. To działa.
Przepraszam, jeśli którąś pominęłam, ja już ledwo zipię dzisiaj. Buziaki!
Edit:
Aneczka, ja tak miałam 2 tygodnie temu, nawet nie zadzwonił wcześniej no bo po co, a mały mi 2 godziny harcował potem... :/