hejo laski :-)
korzystam z okazji, że siory nie ma w domu i pożyczyłam sobie jej laptopika, bo mój wyje jak cholera (swoją drogą to ciekawe czy opłaca mi się w ogóle jego naprawa i od razu zrobię antyreklamę dla firmy hp - szit)
winki, potworek chyba coś wisi w powietrzu z tymi facetami... :-(
Pewnie kojarzycie, że mój kochany facet mnie zostawił jak byłam w ciąży, później jednak się ogarnął i parę miechów było zajebiście, po czym rozstaliśmy się na dobre, ja wyprowadziłam się z Filipkiem do rodziców i choć na początku było ciężko to się ogarnęłam. Od jakiegoś czasu nasze relacje uległy poprawie i parę razy mi nawet zaimponował zachowaniem, które jeszcze jakiś czas temu byłoby nie do pomyślenia (oczywiście w pozytywnym wymiarze). Próbuje też z małym utrzymywać kontakt (jakotaki, ale na początku po naszym rozstaniu w ogóle się z nim nie widywał). Teraz śmiało nazywa mnie swoją dziewczyną (przynajmniej taki status mam wśród znajomych i jego rodziny), spotykamy się raz w tygodniu, gadamy jak za starych dobrych czasów, śmiejemy się i w pewnym stopniu przy nim odpoczywam i ogólnie jest dobrze. ALE... Dalej nie słyszę nic konkretnego o planach na przyszłość, o zalegalizowaniu związku, o BYCIU RODZINĄ! Z mojej perspektywy taki facet nie ma jaj, żyje jak mu wygodniej, bo tak na prawdę cały trud wychowania Filipa mam na swojej głowie. Mi się wydaje, że tak nie powinno być, ale może jestem staroświecka. Z drugiej strony nie chcę niszczyć tego co w jakiś sposób odbudowaliśmy ze względu na małego...Dziewczyny potrzebuję spojrzenia na tą całą sytuację osób z boku, a wiem, ze na Was zawsze mogę liczyć! Muszę w końcu jakoś to poukładać i nie będę kryła, że najbardziej zależy mi na dobru moim i FIlipa.
Dziewczynom co męczą się z ciężkimi nocami na pocieszenie napiszę, że to minie :-) U mnie po okresie nocnych walk Filip pięknie śpi i mama nie przypomina zombiaka ;-)
korzystam z okazji, że siory nie ma w domu i pożyczyłam sobie jej laptopika, bo mój wyje jak cholera (swoją drogą to ciekawe czy opłaca mi się w ogóle jego naprawa i od razu zrobię antyreklamę dla firmy hp - szit)
winki, potworek chyba coś wisi w powietrzu z tymi facetami... :-(
Pewnie kojarzycie, że mój kochany facet mnie zostawił jak byłam w ciąży, później jednak się ogarnął i parę miechów było zajebiście, po czym rozstaliśmy się na dobre, ja wyprowadziłam się z Filipkiem do rodziców i choć na początku było ciężko to się ogarnęłam. Od jakiegoś czasu nasze relacje uległy poprawie i parę razy mi nawet zaimponował zachowaniem, które jeszcze jakiś czas temu byłoby nie do pomyślenia (oczywiście w pozytywnym wymiarze). Próbuje też z małym utrzymywać kontakt (jakotaki, ale na początku po naszym rozstaniu w ogóle się z nim nie widywał). Teraz śmiało nazywa mnie swoją dziewczyną (przynajmniej taki status mam wśród znajomych i jego rodziny), spotykamy się raz w tygodniu, gadamy jak za starych dobrych czasów, śmiejemy się i w pewnym stopniu przy nim odpoczywam i ogólnie jest dobrze. ALE... Dalej nie słyszę nic konkretnego o planach na przyszłość, o zalegalizowaniu związku, o BYCIU RODZINĄ! Z mojej perspektywy taki facet nie ma jaj, żyje jak mu wygodniej, bo tak na prawdę cały trud wychowania Filipa mam na swojej głowie. Mi się wydaje, że tak nie powinno być, ale może jestem staroświecka. Z drugiej strony nie chcę niszczyć tego co w jakiś sposób odbudowaliśmy ze względu na małego...Dziewczyny potrzebuję spojrzenia na tą całą sytuację osób z boku, a wiem, ze na Was zawsze mogę liczyć! Muszę w końcu jakoś to poukładać i nie będę kryła, że najbardziej zależy mi na dobru moim i FIlipa.
Dziewczynom co męczą się z ciężkimi nocami na pocieszenie napiszę, że to minie :-) U mnie po okresie nocnych walk Filip pięknie śpi i mama nie przypomina zombiaka ;-)