Część dziewczyny, jakl zwykle gdy mnie nie było, to produkcja szła pełną parą. Z Frankiem jest coraz lepiej, już tak nie histeryzuje, choć teraz po kąpieli, musiałam go na rękach chwilę ponosić, bo włączył syrenę. Powiem Wam, że nie mam siły go już nosić
Z mężem dalej nie możemy się dogadać, jakoś nie mogę się przemóc, bardzo mnie uraził, choć nigdy wcześniej się to nie zdarzyło i teraz mi ciężko zebrać się do rozmowy...
Anek cieszę się, że w końcu udałlo Ci się kogoś znaleźć! A z tatą Zosi, może tak lepiej, szkoda tylko, że nic nie daje na jej utrzymanie.
Angie cieszę się bardzo, że dogadaliście się z mężem, na pewno potrzebujesz przy Kingusi jego wsparcia! Oby było tylko lepiej!
Angun Franek też miał takie jazdy, próbowałam chyba wszystkiego, nawet przetrzymać go płaczącego, ale się nie dał,bo się tak zanosi, że mu tchu brakuje (a potem płakałam razem z nim, że jestem okrutna matką...) w sumie nie wiem, co w końcu podziałało. Trzymam kciuki, za znalezienie swojego sposobu.
Ponko masz rację, muszę częsciej zostawiać Franka, żeby mieć tzw 5 minut dla siebie, bo oszaleję, za tydzień minie rok jak siedzę w domu, przecież praktycznie całą ciążę leżałam.
Ssabrinaa zawsze jak jestem zła/wściekła/zdenerwowana/czymś sie przejmuję, to wyładowuję całą energię na sprzątaniu... ale dziś znalazłam czas na kawę a potem na cappucino w ogrodzie z Frankiem i moją mamą:-) wczoraj jeszcze robiłam dalsze porządki i w sumie mam zrobione porządki wiosenne, zostało mi tylko pościele zmienić:-) a i nawet książkę przeczytałam!
Gola współczuję problemów z chrzestnym, mam nadzieję, że znajdziecie rozwiązanie!
martttika kurcze, mam nadzieję, że tym razem szybko Ci przejdzie!
Onanana mój próbował, stwierdził, że do kawy by sobie nie dolewał, ale nie jest złe;-)
agalodz mój też piszczyi moduluje te swoje piski:-)
Nimfii współczuję bólu!