A my dzisiaj zaspaliśmy do przedszkola. Obudziłam się o 9.15 i dobudzić dzieciaków nie mogłam. Zanim zjedli i się ubrali, to na 10 datarłam. Ale wstydziłam się i stresowałam przed wejściem normalnie jak za czasów szkolnych. Weszliśmy z "przepraszamy, zaspaliśmy". Pani niezadowolona była trochę
Ale szkoda mi było jej znowu zostawiać w domu tymbardziej ze ostatnio przed Świętami była.
W Sylwestra byliśmy u Zuzi koleżanki z przedszkola, która miała zresztą 4 urodziny, więc były balony, tort, prezenty. Dzieci były grzeczne i tańczyły do 1 w nocy. W życiu bym nie pomyślała że dwulatek może tak długo wytrzymać. 15 minut przed północą jeszcze bawiliśmy się w "stary niedźwiedź mocno śpi" i"baloniku nasz malutki". Jak dzieci padły my dopiero zaczęliśmy biesiadować, siedzieliśmy do 5. Było super.
Co do Kościoła to my chodziliśmy póki ciepło było, żeby móc trochę na dwór wychodzić. Chodzimy na mszę dla dzieci co prawda ale i tam pełno starszych pań, które patrzą jednoznacznie na mnie kiedy dzieciaki biegają zamiast klękać i się modlić. Większość dzieci siedzi grzecznie na kolankach u mam, moje nie potrafią więc się czuję jak jakaś nienormalna matka co dzieciom na wszystko pozwala. Oni owszem, czasem potrafią się zachować ale osobno, jak są razem to nie da się ich ogarnąć tak łatwo. Przecież nie będę na nich krzyczeć w kościele bo to nie o to chodzi, żeby kojarzyli kościół jako zło konieczne, gdzie trzeba grzecznie stac przez godzinę.

W Sylwestra byliśmy u Zuzi koleżanki z przedszkola, która miała zresztą 4 urodziny, więc były balony, tort, prezenty. Dzieci były grzeczne i tańczyły do 1 w nocy. W życiu bym nie pomyślała że dwulatek może tak długo wytrzymać. 15 minut przed północą jeszcze bawiliśmy się w "stary niedźwiedź mocno śpi" i"baloniku nasz malutki". Jak dzieci padły my dopiero zaczęliśmy biesiadować, siedzieliśmy do 5. Było super.
Co do Kościoła to my chodziliśmy póki ciepło było, żeby móc trochę na dwór wychodzić. Chodzimy na mszę dla dzieci co prawda ale i tam pełno starszych pań, które patrzą jednoznacznie na mnie kiedy dzieciaki biegają zamiast klękać i się modlić. Większość dzieci siedzi grzecznie na kolankach u mam, moje nie potrafią więc się czuję jak jakaś nienormalna matka co dzieciom na wszystko pozwala. Oni owszem, czasem potrafią się zachować ale osobno, jak są razem to nie da się ich ogarnąć tak łatwo. Przecież nie będę na nich krzyczeć w kościele bo to nie o to chodzi, żeby kojarzyli kościół jako zło konieczne, gdzie trzeba grzecznie stac przez godzinę.