reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Listopad 2009

Wiesz, Marcel miał juz tak trzeci raz - chociaz wtedy nie tak mocno zeby zsiniał......to jest tzw "zanoszenie się". Niektóre dzieci tak mają, niektóre nie. Neurolog powiedział ze "po prostu tak jest z tego sie wyrasta do kilku lat". To akurat jest prawdą. Chyba młody odziedziczył to po mnie. Ja zanosiłam sie i siniałam srednio kilka razy na dzien - z błahostek. Wystarczyło ze ktos krzywo na mnie spojrzał, do wózka "wlazła" obca twarz itp itp
A to nie wiedziałam, najwazniejsze że wiesz o co chodzi i poradzilas sie learzy. No i że jesteś czujna. Ciężko ci pewnie zostawić go z kims "obcym".

Ucieam spac, maz dojechal do granicy idzie spac to ja tez. Dobranoc laseczki, wesołego PO swietach:-)
 
reklama
Mama jejku co Ty przeszlas:szok: dobrze, ze juz wszystko ok z Marcelkiem:tak: wspolczuje strasznie, tez nie wiem co bym zrobila w takiej sytuacji:-(
Moj Kuba tez sie zanosi czasami ale nie az tak. Tchu nie moze zlapac ale nie robi sie siny ani nie traci przytomnosci.
Oby juz wiecej nie bylo takich sytuacji!!!

Kilolek zdrowka dla Was!!! i aby plan, ktory wymyslilas wszyscy zaakceptowali i Wam sie udalo:tak: Powodzonka!

U nas tez nie za dobrze:( tzn z Kubusiem na szczęscie wszystko w porzadku ale nas cos wzielo albo grypoa zoladkowa albo cos:wściekła/y: masakra jednym slowem!
Maz sie od samego rana zle czul ;( a ja dopiero poznym popoludniem, myslalam ze to obzarstwo swiateczne ale chyba nie:no: na razie "tylko" nas wymiotuje (plus wysoka goraczka u meza) ale zobaczymy co bedzie dalej, az sie boje. Bo ja niedawno w Polsce przez to przechodzilam:-(
No i sie modle, zeby Kuba tego nie zlapal ale jak to wirus to sie bez tego pewnie nie obejdzie skoro my dwoje chorujemy:wściekła/y:
a moze sie jakos uda:-)
 
Polaa zdrowia dla Was i oby na Kube nie przeszło......
Co do zanoszenia się to pierwszy raz zastygł bez ruchu, jak go potrzasnęłam to złapał oddech, drugi raz zemdlał mi na rekach ale nim potrzasnełam i wrócił a dzisiaj było usta usta no i usta juz zsiniały. Widok i uczucie koszmarne, nikomu nie zycze. Nie umiem zasnac. To był jakiś istny cud ze wszystko sie dobrze potoczyło bo ja nie wiem eh...jak to napisac. Ale racjonalnie, zimno, na trzezwo to nie myslalam. Ja nie wiem co ja myslalam. To byl taki kop adrenaliny ze czułam całe ciało takie odrętwiałe, pierońskie ciśnienie w czaszce, i na szczescie jakies mysli które postanowiły sie przebic przez ten paralizujacy strach. Mysle ze gdyby ta próba usta usta sie nie powiodła to chyba ze strachu i adrenaliny ja sama bym zemdlała. Nie wiem jak to opisac ale czulam jakby cialo nie wspolgralo z mozgiem. Jakbym byla obok ciala. Totalny rozpiździel w glowie, pustka, tak jakbym ja sama odpływała........... Na szczescie nie raz sie okazalo ze w takich sytuacjach po pierwszym szoku nie patrze sie bezradnie z krzykiem na ustach tylko działam....
Mam nadzieje ze juz nigdy, przenigdy tego nie doswiadcze. A co do zostawiania go z "obcymi" to nie wiem co odpowiedziec, bo po pierwsze nie zostawal z nikim obcym bo nie mam takiej potrzeby. Pare razy z moja mama, mezem ale jestem spokojna bo mama wiedzac ocb [ma doswiadczenia ze mna] jest z Marcelem 100 razy ostrozniejsza, po prostu nie pozwalamy zeby za długo płakał. Uspokajamy go szybciutko. Ale oczywiscie nie wpływa to jakoś negatywnie na nasze zycie. Wiem kiedy płacze bo placze a kiedy jest to "wystraszony płacz" który moze tak sie zakonczyc. I w tym przypadku tak było. Chwycilam go natychmiast ale On sie od razu "zawiesił" i juz wiedzialam co sie bedzie działo chociaz zazwyczaj udaje mi sie odwrócic jego uwage i jest ok..........tak jak mowie nie sa to tez czeste sytuacje - ta byla 3. No i zreszta nawet nie biorąc pod uwage tego zanoszenia sie to nie chcialabym jeszcze go z nikim obym zostawiac - chyba wiekszy problem z tym faktem miałabym ja niz Marcel :)
 
mama kop adrenaliny byl na pewno!! A widok i uczucie koszmarne tak jak piszesz:-(
Ale dzielna jestes, dalaś rade:tak:
Ale miejmy nadzieje, ze sie to wiecej juz nie powtorzy! Tego Ci zycze z calego serca:tak:
Ja to jestem panikara i nie wiem co bym zrobila:no:
ale mysle, ze sytuacja na pewno by mnie zmusila do szybkiego dzialania a nie lamentowania...
 
Witajcie!!
juz po swietach:tak: teraz czekam na majowy weekend i Bory welcome:tak:
Antek ma się całkiem dobrze. Już bez gorączki. Został tylko lekki katar i kaszal , odrobine ropki w oczach. U mnie to zapalenie prawie przeszło.
Wczoraj cały dzień u rodziny w Malborku. Chciałam młodego wyslac w kurtce na dwór , ale mnie wyśmiali.. było naprawde goraco , ale ja juz jakas schize załapałam:sorry: nie chce zeby zachorował znowu. Młody wylatał się wsrod kurek , pól i łąk. Przeszedł mu syndrom "mamusiu nie odkleje sie od Ciebie" i kuzynki mnie odciazyły zajmujac sie małym. Antek podpatrzyl jak starsi pija z kieliszków i tez chciał. Madra mama nalała mu soku i po paru razach przechylał jak "stary". Nie pomyslałam tylko , ze młody moze przegryzc szkło:eek:Uslyszałam tylko chrupot i w pore zareagowałam. ech jak to człowiek czasem nie pomysli.
Kilolku zdrówka dla Was :tak:wiem co to znaczy zapalenie spojówek az za dobrze
Polaa kurcze zeby młodemu sie nie przytrafiło tez chróbsko ,Wy sie kurujcie!!!
Mama byłas bardzo dzielna i zachowąłas zimna krew .Jestem pod wrazeniem . Ja trzymam na lodowce instruktaz pierwszej pomocy bo ja panikara jestem i nie wiem czy wiekszej szkody bym nie wyrzadziła dziecku

Etna kurcze bedziesz tak blisko mnie wiec wpadaj:tak: tak powaznie to lepiej trzymajcie sie z daleka , bo ten wirus moze jeszcze nas trzyma i jeszcze na Pawełka przeskoczy !! po weekendzie majowym nie odpuszcze
 
Witam po świętach. Nie było mnie na kompie i nawet wam zyczen nie zlożylam. Przepraszam i spoznione ale szczere zyczonka:
Zajączka pięknego,
Dyngusa mokrego,
Miłości wiecznej,
Drogi tylko mlecznej.
Świat w szczęście owocnych,
I dużo dużo miłości.

MamaMarcel
nawet nie potrafie sobie wyobrazić co przezyłas i ciesze sie ze wszystko skonczylo sie dobrze. Trzymam kciuki aby taka sytuacja juz sie nie powtórzyla.
A ja przeziebiona, z nosa leci, gardlo zawalone-chyba za mocno sie rozebrałam hihi U nas wczoraj lato w pełni, 25 st , mala z krótkim rekawem biegala, szalala cały dzien na dwórzu ;-) Ogolnie u nas wszystko dobrze.
 
A to ja napisze ze u nas swieta rewelka. Pare dni przed swietami nagadałam D. co mysle o jego zachowaniu i powiedzialam ze juz mnie nie interesuje czy sie bardziej obrazi czy wezmie do siebie bo i tak mnie olewa i tak. I powiem Wam ze na drugi dzien nie ten sam czlowiek. Jest miedzy nami jak przed slubem :)) Dostałam nawet tulipanka z naszego ogrodu :D Trzyma sie do tej pory. Także byliśmy w trójke święcić jajuszka. Pogoda była super. Młody wariował w sweterku i jeansowym kapelusiku. Siedzieliśmy przed kościółkiem na ławeczkach wśród młodzieży i innych "wózkowych" rodziców którzy nie weszli do środka. Dzieci biegały po placu zabaw przy kościółku. Na prawde miła atmosfera. W niedziele tez było ładnie - ale tutaj było lenostwo i siedzieliśmy w domu i świętowaliśmy z babcią D. a marcelkową prababcią - trzeba przyznać ze babka ma krzepę :)))) Wieczorem zerwał sie wiatr i padało z przerwami do rana. W lany poniedziałek około południa zrobiło się słoneczko ale rewelacyjnie nie było. Kropiło co jakiś czas a potem słoneczko i tak na zmiane. Pomimo tej zmienniej pogody tatusiowi i Marcelowi udało sie wyjść na 1,5 h spacer i nie zmoczyło ich. Natomiast nieczorem sie rozpadało na dobre i taka chlapa i pochmurno jest do dzisiaj :(((((
 
Ostatnia edycja:
Mama oj, współczuję!!! Biedny Marcelek! Ja niedawno przeżyłam coś podobnego, ale młoda nie zemdlała więc mozna powiedzieć że był to "pikuś" ale sina cała była a ja nie wiedizałam co robić spanikowana! A tyle programów człowiek obejrzał o pierwszej pomocy dzieciom... Buziaczki dla synka!!!!

Kilolku co do oczek ZDRÓWKA! A co do opieki nad Michasiem - zawsze jakiś sposób:tak: Trzymam kciuki żeby się udało!

Polaa buuu grypa żołądkowa, współczuję, mam nadzieję ze małego ominie!

Martolinka z tym kieliszkiem:szok: też bym na to nie wpadła:szok: czym te dzieci jeszcze nas zaskoczą!
A wyjazdów Wam szczerze zazdroszczę!!!

Ilonko a co z naszym spotkaniem? Boję się że nie wypali:-(



U nas święta nijako, jak każdy inny weekend, nawet nie rodzinnie.

Większość czasu spędziliśmy w parku - Asia to oczywiście prawdziwa szefowa piaskownicy:-D Nie dość że taka kurpulentna w stosunku do innych dzieci, to swoich zabawek nie da a innym nieswoje zabiera:-D Chodzi, wykrzykuje "EJ" robiac groźne miny, strach się bać:-D

Ale żeby nie było okazuje czasem łaskę i się podzieli:tak:

Znamię jej wyszło do konca już :-:)-:)-(
 
reklama
Dziunka ja też sie obawiam ze spotkanie nie wypali :-( Ale jesli nie teraz to latem na 100% sie nawiedze.

U nas lato przyszlo a ja kompletnie na to przygotowana nie jestem. Zaraz mykamy na zakupy bo Maja ma wiekszość rzeczy na dł rekaw :szok: , a z innych wyrosła :szok::eek::zawstydzona/y:
 
Do góry