bira
Listopadowe mamy'07
Hej laski.
Już jestem po "weselu". Co za masakra. O 23 byłam już w łóżku było tak "wesoło". Ale może od początku. Od samego wyjazdu mi się coś nie układało. Na miejscu okazało się, ze zapomniałam butów. Na szczeście maż spakował mi sandałki takie eleganciejsze, gdyby mi było niewygodnie W drodze próbowaliśmy się dowiedzieć, gdzie właściwie mamy jechać, bo wiedzieliśmy, ze hotel pod Kluczborkiem... no ale chyba pod K. nie jeden hotel jest. Ogólnie czuliśmy się z lekka olani. Na koniec powiedzieli, zebyśmy przyjechali do nich, bo oni nie wiedzą, od której ten hotel jest Później dowiedzliśmy się, ze mamy na cztery osoby mamy jeden pokój jednoosobowy, bo moja mądra mamusia powiedzała im, ze my się spokojnie pomieścimy, i żeby trochę zaoszczędzili Ślub był na 15. Trwał niecałe 10 minut No nic. idziemy na obiad. Tam zaczęli podawać obiad i puścili muzyczkę. Okazało się po chwii, ze para młoda tańczy peirwszy taniec a my żrem rosół. Dobiegłam do nich na koniec, zeby im chociaż zdjecie zrobić. Później przez następne 4 godziny siedzieliśmy wszyscy przy stołach, bo puszczali taką muzykę, że szło się pochlastać. Ja rozumiem, ze ktoś nie lubi tego czy owego, ale ku..a to miało być wesele. Poszłyśmy więc sobie ze szwagierką do miasta i pokupowałyśmy sobie jakies pierdółki... to była jedyna rozrywka na tej imprezie. Później ktoś z gości się wkur... i puścili jakieś dwie piosenki weselne. No to dawaj na parkiet... ale to byo wszystko i ludzie z opuszczonymi poszli z powrotem spożywać. W końcu ok. 20 powiedzieiśmy, ze spadamy, bo my nie mamy ochoty siedzieć. W końcu ktoś znalazł jakąś płytę z mydełkiem Fa i tak puszczali to na okrągło. To było jakieś 4-5 piosenek. Więc ok. 22 już mnie zaczęło cofać i uciekliśmy stamtąd. No i zaczęła się zabawa. Okazało się, ze w hotelu nie ma nkogo, ano żadnych gości ano właścicieli. Kazali nam wcześniej zamknąć drzwi wejsciowe, ale nie spodziewałam się, ze zostaniemy całkiem sami Zamknęłyśmy te drzwi, a chłopakom odbiło, zaczęli się ganiać w gaciach i skarpetkach po tym hotelu, powyciągali drabiny. Mój mądry brat zaczął wyć przez okno, zeby go ktoś uwolnił, bo on mamie się poskarży. W końcu Marzenie udało się go zaciągnąć do pokoju. Poszłyśmy więc sprawdzić, czy uda nam się dostać do jakiegoś pokoju, a rano zapłacimy, bo na tych łóżkach nie było możliwości, zeby 4 osoby się wyspały. Udało się. Jeden plus.
Także impreze uznaję za wybitnie nieudaną. Zapomniałam wcześniej wspomnieć, ze na początku imprezy padł nam aparat i mój tel. Także sam pech.
Aluśka, frida jest świetna. Gruszka przy tym to pikuś. Ja gruszke miałam, ale lekarka poleciła fridę i faktycznie jest rewelacyjna. Wszystko wyciągnie a nie ma możliwości uszkodzić noska.
Już jestem po "weselu". Co za masakra. O 23 byłam już w łóżku było tak "wesoło". Ale może od początku. Od samego wyjazdu mi się coś nie układało. Na miejscu okazało się, ze zapomniałam butów. Na szczeście maż spakował mi sandałki takie eleganciejsze, gdyby mi było niewygodnie W drodze próbowaliśmy się dowiedzieć, gdzie właściwie mamy jechać, bo wiedzieliśmy, ze hotel pod Kluczborkiem... no ale chyba pod K. nie jeden hotel jest. Ogólnie czuliśmy się z lekka olani. Na koniec powiedzieli, zebyśmy przyjechali do nich, bo oni nie wiedzą, od której ten hotel jest Później dowiedzliśmy się, ze mamy na cztery osoby mamy jeden pokój jednoosobowy, bo moja mądra mamusia powiedzała im, ze my się spokojnie pomieścimy, i żeby trochę zaoszczędzili Ślub był na 15. Trwał niecałe 10 minut No nic. idziemy na obiad. Tam zaczęli podawać obiad i puścili muzyczkę. Okazało się po chwii, ze para młoda tańczy peirwszy taniec a my żrem rosół. Dobiegłam do nich na koniec, zeby im chociaż zdjecie zrobić. Później przez następne 4 godziny siedzieliśmy wszyscy przy stołach, bo puszczali taką muzykę, że szło się pochlastać. Ja rozumiem, ze ktoś nie lubi tego czy owego, ale ku..a to miało być wesele. Poszłyśmy więc sobie ze szwagierką do miasta i pokupowałyśmy sobie jakies pierdółki... to była jedyna rozrywka na tej imprezie. Później ktoś z gości się wkur... i puścili jakieś dwie piosenki weselne. No to dawaj na parkiet... ale to byo wszystko i ludzie z opuszczonymi poszli z powrotem spożywać. W końcu ok. 20 powiedzieiśmy, ze spadamy, bo my nie mamy ochoty siedzieć. W końcu ktoś znalazł jakąś płytę z mydełkiem Fa i tak puszczali to na okrągło. To było jakieś 4-5 piosenek. Więc ok. 22 już mnie zaczęło cofać i uciekliśmy stamtąd. No i zaczęła się zabawa. Okazało się, ze w hotelu nie ma nkogo, ano żadnych gości ano właścicieli. Kazali nam wcześniej zamknąć drzwi wejsciowe, ale nie spodziewałam się, ze zostaniemy całkiem sami Zamknęłyśmy te drzwi, a chłopakom odbiło, zaczęli się ganiać w gaciach i skarpetkach po tym hotelu, powyciągali drabiny. Mój mądry brat zaczął wyć przez okno, zeby go ktoś uwolnił, bo on mamie się poskarży. W końcu Marzenie udało się go zaciągnąć do pokoju. Poszłyśmy więc sprawdzić, czy uda nam się dostać do jakiegoś pokoju, a rano zapłacimy, bo na tych łóżkach nie było możliwości, zeby 4 osoby się wyspały. Udało się. Jeden plus.
Także impreze uznaję za wybitnie nieudaną. Zapomniałam wcześniej wspomnieć, ze na początku imprezy padł nam aparat i mój tel. Także sam pech.
Aluśka, frida jest świetna. Gruszka przy tym to pikuś. Ja gruszke miałam, ale lekarka poleciła fridę i faktycznie jest rewelacyjna. Wszystko wyciągnie a nie ma możliwości uszkodzić noska.