LuckyJuly2016 ja bym z chęcią wciągnęła to Twoje ciasto
mniam
Pozwólcie, że historii szpitalnych ciąg dalszy
Dziś pół dnia czytam opinie o łódzkich szpitalach i opowieści z porodówek. Wczoraj byłam na spotkaniu ze znajomymi i jedna dziewczyna opowiadała mi o swoim porodzie, bez ogródek jak to naprawdę wygląda. Rodziła w szpitalu tym który ja wybrałam (Madurowicz - info dla łodzianek) więc takie opowieści z pierwszej ręki dla mnie mega przydatne.
Generalnie zaczęła od stwierdzenia że dokonałam dobrego wyboru szpitala. Ucieszyłam się, aczkolwiek jak potem zaczęła opowiadać to zastanawiałam się czy aby na pewno chcę tam rodzić, uh...
Ogólnie stwierdzenie nr 2 które było tekstem przewodnim naszej rozmowy
to "tam pozbędziesz się wstydu". Stwierdziła że ona też była wstydliwa przed porodem, ale jej przeszło...
Ogólnie wszędzie rzecze studentów. Jak pierwszy raz szła na jakieś badanie ginekologiczne to dziewczyna z jej sali powiedziała żeby od razu poszła tam w samej koszuli bez majtek. A ona zdziwiona pyta czemu? A tamta że nawet nie będzie miała gdzie tych majtek położyć :O I wchodzi na badanie a tam CZARNO od studentów... I mówi że kurdę faktycznie to nie żart, nawet by nie miała gdzie tych majtek położyć! Jak chciała zejść z fotela to musiała prosić studentów żeby się łaskawie przesunęli!
Generalnie studentki jej robiły lewatywę, studentki do kąpieli po porodzie, ogólnie ciągle tam tłumy które się na Ciebie gapią. No zero intymności. Z tym że ona też była jedyną rodzącą tego dnia więc może akurat u niej było aż tak, bo wszyscy skupieni na niej.
Podłączyli ją kurdę do różnych urządzeń, np do takiego co jej ciśnienie mierzyło co pół h. Na ręku miała założoną opaskę która sama co 30 min się pompowała. Również w nocy (!). Bo musieli kontrolować czynności życiowe...
Po porodzie oczywiście na sali odwiedziny. Miała już tyle mleka że musiała sobie odciągnąć przy mężu dziewczyny która z nią leżała. A ten się jeszcze gapił jak to robi, a na koniec spytał gdzie taki fajny laktator kupiła
Tego bym się po żadnym facecie nie spodziewała
Tyle, że ta moja koleżanka miała do tego wszystkiego super nastawienie. Mówiła że podeszła do tego na luzie. Po prostu się nie przejmowała. Przyjęła sytuację jaką jest i już. Założyła sobie, że musi to przeżyć i tyle. I jak myślę że to zdrowe podejście.
Po tej historii zaczęłam się zastanawiać nad zmianą wyboru szpitala na taki prywatny (z umową na NFZ), gdzie są lepsze warunki sanitarne i kwestie zachowania intymności - pojedyncze sale po porodzie, studentów wcale bądź mało. Do tego lepsze jedzenie, ładniejsze sale ale to akurat dla mnie mniej ważne. Tylko że ten szpital ma tyle złych opinii (jakieś 50% to złe...) że zrezygnowałam. Info dla łodzianek
- Medeor.
Więc pozostaję przy wyborze tego szpitala, o którym się tak nasłuchałam.
Ogólnie chyba muszę zmienić nastawienie. Podejść do tego na luzie jak ta dziewczyna.
Zapowiedzieć rodzinie że po porodzie odwiedziny w szpitalu tylko męża i mojej mamy. Żebym się nie krępowała. A męża powoli uświadamiam jak to wszystko będzie wyglądać żeby nie przeżył szoku
Znowu długi post :O Sorry