Witajcie wieczorkiem,
Włączając się do waszej dyskusji czy dobrze postanowiliśmy decydując się teraz na dziecko.... Ja wyszłam za mąż jak miałam 24 lata, Maja urodziła się dokładnie rok później, 3 lata poniej Milenka. Gdy miałam 29 lat przeszłam poważną chorobę i operację. Teraz dzieci mi podrosły, już są coraz bardziej samodzielne.....mogłabym poprzestać. Miałam wiele możliwości rozwoju, kariery, mogłam prowadzić dużą rodzinną firmę, zarabiać duże pieniądze.
Patrzę czasami na zdjęcia koleżanek liceum, jedna w Dubaju się bawi, inna pracuje w Brukseli, kolejna jest samodzielnym tłumaczem przysięgłym..... ale....żadna z nich nie ma dzieci, rodziny. Nie wiem co one myślą o moich zdjęciach..... może płacza cichaczem, że 'zdązyły być Tokio, ale nie mają dzieci'.....? A może są szczęśliwe....? Same sobie? Nie wiem. Wiem, że ja marzyłam o rodzinie, nie o karierze, wiem, że moje dwa małe szczęścia właśnie wołają mnie, żeby przepłynąć wannę....
Nie myślę o tym co mi zabrały, raczej czego się od siebie uczymy i co sobie dajemy nawzajem..... Bo takiej miłości jak ta do dziecka nie da się z niczym porównać. Nie kocha się tak żadnego faceta. Krew z Twojej krwi.
I te małe rączki na Twojej szyi.....i dwie zimne stópki chcące się ogrzać.... i te zapłakane oczka, które roześmieją się tylko na Twój widok.....
Nie zamieniłabym za żadną karierę