Cześć dziewczyny
Poczytam Was w wolnej chwili a teraz pozwolę sobie na egoizm i o sobie
Jestem już po wizycie u lekarza. Ciąża potwierdzona. 6tydzień + 5 dni. Mam już zdjęcie z bijącym sercem. Jak się czuję? Nie ukrywam, do dupy. Kilka dni przeryczałam. Libido było jakie było, raptem 3-4 razy się kochaliśmy zawsze z gumką. Biorąc pod uwagę, że o wszystkie ciąże długo się staraliśmy, Nikodem jedynie był złotym strzałem, ta teraz jest chyba chichotem losu. Ryczałam nad sobą, bo zwyczajnie ciąża to nie jest dla mnie stan błogosławiony a czas choroby- tak się w nich czuję, nad Nikodemem, bo był wyczekany, wymarzony i to miał być czas dla niego i nie miał się mamą dzielić (poza starszymi siostrami) a tu niedługo będzie musiał pojąć, że mama nie zawsze może podejść na już i ze strachu, bo nie mam 20 lat by rodzić w tak krótkim czasie, po NIkodemie nie czułam nóg, odezwało się dawniej wystrzelone biodro a pózniej jak je poczułam to tak, że kilkanaście dni nie mogłam stóp bez bólu na podłodze postawić i zwyczajnie boję się teraz jak diabli co ten poród ze mną zrobi i w końcu nad tym dzieckiem..bo nie potrafię póki co myślec o z nim z miłością. Szczerze mówiąc jak wyczytałam, że test może być pozytywny także kiedy ma się raka jajnika to do wizyty liczyłam, że lekarz mi powie, że jestem chora. Mam nadzieję, że instynkt zrobi swoje.. za jakiś czas.
Liczę, że będę mogła tu Wam pisać jak się czuję bo nie chcę uczestniczyć w wątku przyszłorocznych mam, raz, że nie czuje radości a dwa nie lubię się rozdrabniać na kilka grup a z Wami czuję już jakąś więź.
Czuję się fatalnie. Z całymi przypadłościami pierwszego trymestru. Mogłabym spać 24h na dobę, ale Nikoś jak nie spał w nocy tak nie śpi, tzn śpi jak to dzieci w tym wieku z przebudzeniami co 2h, więc mogę tylko pomarzyć o spaniu. Wszystko mi smierdzi a niedobrze mi nie tylko o poranku a przez całą dobę, wieczny kwas w ustach.
TYle o mnie i przepraszam, że tylko o sobie. Za wszystkie ciepłe poprzednie komenatrza bardzo dziękuję :*
Poczytam Was w wolnej chwili a teraz pozwolę sobie na egoizm i o sobie
Jestem już po wizycie u lekarza. Ciąża potwierdzona. 6tydzień + 5 dni. Mam już zdjęcie z bijącym sercem. Jak się czuję? Nie ukrywam, do dupy. Kilka dni przeryczałam. Libido było jakie było, raptem 3-4 razy się kochaliśmy zawsze z gumką. Biorąc pod uwagę, że o wszystkie ciąże długo się staraliśmy, Nikodem jedynie był złotym strzałem, ta teraz jest chyba chichotem losu. Ryczałam nad sobą, bo zwyczajnie ciąża to nie jest dla mnie stan błogosławiony a czas choroby- tak się w nich czuję, nad Nikodemem, bo był wyczekany, wymarzony i to miał być czas dla niego i nie miał się mamą dzielić (poza starszymi siostrami) a tu niedługo będzie musiał pojąć, że mama nie zawsze może podejść na już i ze strachu, bo nie mam 20 lat by rodzić w tak krótkim czasie, po NIkodemie nie czułam nóg, odezwało się dawniej wystrzelone biodro a pózniej jak je poczułam to tak, że kilkanaście dni nie mogłam stóp bez bólu na podłodze postawić i zwyczajnie boję się teraz jak diabli co ten poród ze mną zrobi i w końcu nad tym dzieckiem..bo nie potrafię póki co myślec o z nim z miłością. Szczerze mówiąc jak wyczytałam, że test może być pozytywny także kiedy ma się raka jajnika to do wizyty liczyłam, że lekarz mi powie, że jestem chora. Mam nadzieję, że instynkt zrobi swoje.. za jakiś czas.
Liczę, że będę mogła tu Wam pisać jak się czuję bo nie chcę uczestniczyć w wątku przyszłorocznych mam, raz, że nie czuje radości a dwa nie lubię się rozdrabniać na kilka grup a z Wami czuję już jakąś więź.
Czuję się fatalnie. Z całymi przypadłościami pierwszego trymestru. Mogłabym spać 24h na dobę, ale Nikoś jak nie spał w nocy tak nie śpi, tzn śpi jak to dzieci w tym wieku z przebudzeniami co 2h, więc mogę tylko pomarzyć o spaniu. Wszystko mi smierdzi a niedobrze mi nie tylko o poranku a przez całą dobę, wieczny kwas w ustach.
TYle o mnie i przepraszam, że tylko o sobie. Za wszystkie ciepłe poprzednie komenatrza bardzo dziękuję :*