Witam po weeckendzie
U nas pięknie było cieplutko i słonecznie
) Byliśmy na chrzcie kuzynki małej i w kościele byliśmy może z 5 minut. Kurka no chyba normalne... ludzie na nas krzywo patrzyli a mi się jakoś skrajnie dziwne nie wydawało to że dzieciak w wieku naszycgh nie chce siedziec w zimnym kościele na kolankach u mamusi
no chyba ze u was byłoby inaczej???My wyszłyśy no i moje dziecko jednak chciało sama sama wiec nie było wyjścia wpakowałam w wózek i po kilku kółkach odpadło- bo to czas drzemki był i tak sobie ponad godzinkę spacerowałyśmy - cudnie było tylko szkoda że ja w szpilkach
.
Przypomniało mi się coś a propos sytuacji jaką opowiadało
Marta. Ostatnio mała boi się obcych miejsc i ludzi i zaczyna taką wizyte płaczem po czym po kilku minutach juz jest ok i biega uhahana, no ale pojechalismy do pradziadków. Tam klasyczny płacz i zanim mała się uspokoiła to dziadek M do niego wypalił że nasze dziecko ma depresje i należy je leczyć!!! Dobrze ze ja tego nie słyszałam, bo pewnie zakończyło by się afera rodzinną
teraz się z tego smieje ale M był ostro wkurzony i od razu mi nie powiedział tego. Póżniej dziadek wywalił drugiego hiciora ale to już tylko się śmiac z tego. Powiedział ze dziecko nam zdziczało bo za duże pokoje w domu mamy!!! O szit - fachowiec od chowania dzieci, sam miał piątkę, do kórej wychowania palcem się nie przysłużył no chyba że pasem.
No to tak tyle dygresji.
Co do dyskusji waszej weeckendowej to ja mam jeden wniosek "syty głodnego nie zrozumie" i to się niestety każdej dziedziny tyczy.
Ja sama byłam przeciwniczką smoczków i myślałam że nigdy nie dam.... do pierwszych dni kolki kiedy to 3 tygodniowe dziecko wyje 5 godzin i nie wiadomo dlaczego i chce się ukoić ten ból na wszystkie możliwe sposoby!!
Spanie z rodzicami - tu nie byłam taka stanowcza bo karmiąc piersią to było normalne że mała przysypiała z nami i było to mega fajne i przyjemne i w czasie kiedy się pracuje i karmii pare razy w nocy jedyna możliwość by trochę w nocy pospać.więc ten co karmił krótko po prostyu nie wie jak to jest i tyle.
To samo z jedzeniem. Forum jest moim zdaniem żeby wymienic sie doświadczeniami, radami, czasem może forma rad jest nie taka jak powinna, no ale to tez normalne - rózni ludzie różne charaktery a i kazdy moze mieć gorszy dzień i się wkurzyć .
Także
Joaszka pozostaje byc cierpliwym. A na takie jedzonko sprzyjające przy biegunkach a i dzieciaki lubią to budyń, kisiel, marchwianka, ryżowe wszelkie jedzonko. Ogórkowa na kiszakach to takie raczej rozluźniające ale jak pisałaś że już lepiej to może już jej odpuściło.
Nef no to niezły miałaś basen z m
hehe ja bym chyba swojego udusiła jakby mnie zostawił i sobie polazł popływać
i zniknął. My jeszcze nie byliśmy, basen jaki mamy w okolicy brodzik ma taki że pożal się Boże, a w glębszym to ziąb straszny, więc musi9my się gdzieś dalej wybrać, a weeckendów nam nie starcza bo ciągle coś.
Skrzat fajne te wasze spotkania... dzieciaki się socjalizuja na maxa. Moja uwielbia swoją kuzynkę ale różnica wieku na tym etapie jest kolosalna, nasza biega tańczy gada jak najęta a tamta siedzi i cieszy buziaka do mojej i trzeba uważać by mój tajfun nie zdeptał kuzynki. No ale za rok to już będzie ekipa