eijf u nas jest poduszka puchowa 0,5 kg, raczej płaskawa, ale nie az tak płaska jak tradycyjne poduszki z kompletów dziecięcych. Używamy od dawna, Gosia miała chyba z pół roczku i strasznie wierzgała w stronę wezgłowia łóżeczka, na nic były ochraniacze, bo rano budziła się z wygiętą szyją. W podusię głowka się zapadała, więc to pomogło.
skrzat mi też bez wózka ciężko, ale teraz już cześć spacerów musi być na nóżkach. Jednak na zakupy prawie zawsze biore wózek i nawet jak jest początkowy bunt, to szybko sie uspokaja i akceptuje sytuację
A my dzisiaj byliśmy na basenie - rodzinnie, ale jak przyszło do wyjścia, to mój M wyskoczył na chwilę na basen pływacki i go wcięło... więc szatnię zaliczyłam sama z małą... i było trochę ciężko
nie wiem czy to ja słabo zorganizowana, czy po prostu nieprzyzwyczajona, ale mam na rękach gołe dziecko owinięte w ręcznik, torbę z jej rzeczami, jeszcze z szafki wyciągnęłam drugą torbę i wieszak z kurtkami i myślałamm, że świra dostanę, zanim znalazłam wolną kabinę, zdążyłam zgubić klapka małej (na szczęście jakaś dobra dusza przyszła przynieść) a w szatni- ubieram małą, gimnastykuję się, żeby jej nie zmoczyć własnym mokrym strojem i zeby nie robiła nurka pod kabiną, żeby nie kłąsć rzeczy mokrych na suche, żeby nie sciągała klapek, za mało rak, za mało miejsca... uff... jakoś się udało, idziemy suszyć głowę, nasze rzeczy byle jak rzucone na ławkę... no i wreszcie zjawia się zadowolony z siebie tatuś...no to chociaż wiem, jak to będzie jak pójdę sama...
Tak na przyszłość, lepiej zabrać jedną większą torbę i to taką, żeby miała luzu na ciuchy ściągnięte z grzbietu, kilka foliowych woreczków na te wszystkie mokre buciki, stroje, zabawki. Wydawało mi sie, że mam tych siateczek kilka, ale jak przyszło co do czego, okazało sie za mało. Dobrze miec dmuchane kółko (było), ale przyda sie też jakiś kubeczek do przelewania wody (pożyczaliśmy). No i oprócz ręcznika, żeby mieć szlafroczek (my nie mieliśmy).
a jak wam idzie na basenie?
jakieś rady?
tak w ogóle to dzisiaj było w planie zoo, ale rano trochę padało, za to teraz się rozpogadza... może po drzemce jeszcze to zoo zaliczymy?
skrzat mi też bez wózka ciężko, ale teraz już cześć spacerów musi być na nóżkach. Jednak na zakupy prawie zawsze biore wózek i nawet jak jest początkowy bunt, to szybko sie uspokaja i akceptuje sytuację
A my dzisiaj byliśmy na basenie - rodzinnie, ale jak przyszło do wyjścia, to mój M wyskoczył na chwilę na basen pływacki i go wcięło... więc szatnię zaliczyłam sama z małą... i było trochę ciężko
nie wiem czy to ja słabo zorganizowana, czy po prostu nieprzyzwyczajona, ale mam na rękach gołe dziecko owinięte w ręcznik, torbę z jej rzeczami, jeszcze z szafki wyciągnęłam drugą torbę i wieszak z kurtkami i myślałamm, że świra dostanę, zanim znalazłam wolną kabinę, zdążyłam zgubić klapka małej (na szczęście jakaś dobra dusza przyszła przynieść) a w szatni- ubieram małą, gimnastykuję się, żeby jej nie zmoczyć własnym mokrym strojem i zeby nie robiła nurka pod kabiną, żeby nie kłąsć rzeczy mokrych na suche, żeby nie sciągała klapek, za mało rak, za mało miejsca... uff... jakoś się udało, idziemy suszyć głowę, nasze rzeczy byle jak rzucone na ławkę... no i wreszcie zjawia się zadowolony z siebie tatuś...no to chociaż wiem, jak to będzie jak pójdę sama...
Tak na przyszłość, lepiej zabrać jedną większą torbę i to taką, żeby miała luzu na ciuchy ściągnięte z grzbietu, kilka foliowych woreczków na te wszystkie mokre buciki, stroje, zabawki. Wydawało mi sie, że mam tych siateczek kilka, ale jak przyszło co do czego, okazało sie za mało. Dobrze miec dmuchane kółko (było), ale przyda sie też jakiś kubeczek do przelewania wody (pożyczaliśmy). No i oprócz ręcznika, żeby mieć szlafroczek (my nie mieliśmy).
a jak wam idzie na basenie?
jakieś rady?
tak w ogóle to dzisiaj było w planie zoo, ale rano trochę padało, za to teraz się rozpogadza... może po drzemce jeszcze to zoo zaliczymy?
Ostatnia edycja: