reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Lipiec 2010

Nef-kiedy mała przez pierwsze mc życia nic tylko płakała a ja biegalam z nią po lekarzach próbując znaleźć przyczynę albo plakalam nad nią z bezsilności to o tym mówiłam bo czemu nie.
Kiedy to napisalas zaczęłam się zastanawiać ale naprawdę nie mogę się niczego aktualnie czepic wiec po co narzekać?Nie uważam ze moje dziecko jest najpiękniejsze,najmadrzejsze ale naprawdę rozwija się swietnie.Motorycznie jest super,gadać tez się rozgadala,moim zdaniem bardzo szybko się uczy i kojarzy,zadziwia mnie ze rozumie wszystko co do niej powiem i wykonuje te polecenia zarówno kiedy mówię ja jak i mąż.Je niemal wszystko i zawsze,ze spaniem nie ma problemów wiec naprawdę nie wiem o czym miałabym pisać?Naprawdę.
Ona jest aktualnie dosyć fajnym bystrym dzieckiem.Czasem gra mi na nerwach,czasem ma gorszy dzień ale to są sporadyczne momenty.Jej jedynym minusem jak dla mnie jest to ze zbyt często chce cos robić ze mną,ze kiedy jestesmy w domu to ma dni kiedy nic tylko mama ale poza tym nie mam pojęcia z czym ona sobie miałaby nie radzić uwzgeldniajac jej wiek.

Dobra pora wstać.Aż tak dobrze nie spalam..plecy mnie strasznie bola
 
reklama
No faktycznie, jest burza na forum. Myslę, że po prostu, jak to Joaszka kiedyś link przysłała, każda z nas się boi, że jest złą matką i czego nie zrobisz, jest jakaś grupa "ekspertów", która to skrytykuje. Czy karmisz piersią, czy nei karmisz, czy pracujesz, czy nie, dajesz słoiczki, dajesz gotowane- zawsze będzie źle!

I niestety teraz jest tyle nacisków na kobietę, ze gdzieś to poczucie winy w nas siedzi i pewne opinie czy refleksje je uwypuklają.

Ja w sumie tak czuję się trochę od początku, jak pojawiła się Pola. Ciągle zastanwiam się, czy je za dużo, czy za mało, czy jej ciepło czy zimno. Nawet to, co pisałam ostatnio, czy nie śpi za dużo, może to cukrzyca?

Wydaje mi się, że to, że w mojej rodzinie nie było małych dzieci, z którymi miałabym do czynienia, wpłynęlo na to. Czuję się w roli debiutantki, a poneiważ nei jest to rzecz, tylko mały człowiek, tym bardziej nie chcę zrobić jej krzywdy. I to nie tylko fizycznej, ale psychicznej.

Bardzo często o tym myślę, że wielką jest szkodą, że teraz kobieta z dzieckiem jest w sumei pozostawioona sama sobie. Nie ma wielopokoleniowej rodziny, ktora meiszka w okolicy/jednej wiosce/gdzie ktoś może pomóc, zaopiekować sie dzieckiem, wesprzec. Bardzo fajny artykuł jest o tym w Gazecie WYborczej, w wysokich obcasach weekendowych. Ze kiedyś uważało sie, że do wychowania jhednego dziecka potrzebna jest cała wioska. A niestety obecnie większość kobiet jest z tym sama, zamnięta sama w mieszkaniu, często rodzina jest daleko i nie ma takiej grupy wsparcia.

Załuję tez bardzo, że nie ma czegos takiego jak w GB, takich centrów, gdzie młode mamy sie spotykają. Jest np grupa karmiących piersią, gdzie po prostu sobie razem siedzą i rozmawiąją, karmiąc niemowlaki, albo razem chodzą na spacery, albo jeszcze coś tam robią.

Co do pisania o złych rzeczach, to myslę, ze tez pojawiają się na forum.Ja przynajmniej kilka takich pamiętam, jakby chociaz pogorszenie "pozycia małżenskiego". Czy to,że dzieci nei spią, nie jedzą itp.

A ze nei ma tyle takich rzeczy... myslę, ze to tez dlatego, że są tu kochające i wyrozumiałe matki, których dzieci są wyczekane. I dlatego nie denerwuje nas tyle rzeczy ? ALbo mamy dość grzeczne dzieci i naprawdę łatwo jest na nie nie narzekać? Przy trudnym dziecku rodzicielstwo może być naprawdę cięzkie. WIem to po mojej bratowej, której pierwsze dziecko przez poł roku doslonie nic innego nie robilo, tylko plakalo (chyba, ze spał). Ona była wykonczona i mówila, ze tzw Piękno Macierzynstwa to jakaś bajeczka, bo ona nic takiego nie czuje, orpocz irytacji i zmęczenia. Teraz natomiast mają drugie dziecko, ktore jest jak aniolek, nie placze, je, spi, usmeicha sie. I dopiero teraz rozumie, że mozna się cieszyć z tego, ze ma się dziecko.

Może my po prostu mamy takie dzieci, jak to drugie?

Ja naprawdę nei mogę na Polę narzekać, oprócz jej czasem nocnych wyskoków, kiedy nei śpi. Brak snu, to jedyne, co mi doskwiera w macierzynstwie.

Uff, długi post
 
marta-no ale ja wlasnie mialam takie dziecko ktore nic tylko plakalo (jakos do 5 mc) i tez o tym wspominalam.Z tym ze nawet wtedy nigdy nie pomyslalam ze macierzynstwo fajne nie jest:)
osobiscie Nie czuje sie zle jako mama tzn robie to co uwazam za sluszne,czasem sie kogos radze ale przewaznie opieram sie na swojej intuicji i doswiadczeniu bo ja akurat zajmowalam sie mnostwem roznych dzieci i obserwowalam mnostwo innych mam od ktorych nauczylam sie postepowania.
ja tych naciskow czy poczucia winy o ktorych piszesz raczej nie odczuwam.nie stresuje mnie czy ona porzadnie je czy ma cieplo czy zimno i nie panikuje gdy ma temperature.Moze wlasnie przez to ze nie jest pierwszym dzieckiem ktorym sie zajmowalam jakos bardziej na luz wrzucam?Moze wlasnie przez to ze jej zachowania sa typowe (niektore przynajmniej) nie daje jej wejsc mi na glowe?

Nef-wstalam i postanowilam zjesc sniadanie.mala w kuchni jak zawsze gdy ktos wchodzi przywitala mnie "hallo" a ja rzucilam ze mama idzie pic kawe na co ona pobiegla do szafki z kawa,podala mi po czym pobiegla po kakao ktore sypie na pianke z mleka na kawie...Wolajac przy tym "kaawaa".No i powiedz jak tu nie zachwycac sie takim dzieckiem??:) Bo ja zachwycam sie nia kazdego dnia i kazdego dnia czy to wam czy sobie chwale ze mam takie fajne dziecko.naprawde gdy to robila musialam pomyslec o twoim poscie:) Bo nie ma dnia zebym nie pomyslala jaka jest fajna i madra.
Jak tu nie chwalic dziecka ktore otwiera te moje kuchenne szafki tylko w konkretnym celu?Jak nie chwalic dziecka ktore nie jak wczoraj nie lapie palacych sie swieczek za to z odleglosci mowi "au"?To drobiazgi ale mnie to zachwyca i dlatego zachwycam sie dzieckiem.Nie mam zadnego powodu by sie nie zachwycac?
I moze jest tak jak powiedziala marta,nasze dzieci sa po prostu madre!A jak jest problem wlasnie z jedzeniem,spaniem to i o tym piszemy
 
marta a uda ci się znależź linka do tego artykułu? bo ciekawa jestem


My mamy dziadków daleko i jest mi z tym źle, bo prawda jest taka, że musimy dziecko targać wszędzie ze sobą, na zakupy do supermarketu, do restauracji, do znajomych, na imprezy firmowe, nawet do lekarza (swojego). czasami jest to kłopotliwe, bo np. w kinie ostatni raz byliśmy jak byłam w ciąży.
Dlatego też często wyjeżdżamy na weekend do jednych lub drugich rodziców, żeby się trochę oderwać od codzienności i chociaż trochę zwalić odpowiedzialność za dziecko na kogo innego.


A moja teściowa miała 3 synów z małą różnicą wieku, a do tego normalnie pracowała zaraz po macierzyńskim i dała radę. Tylko ze pomagała jej mama, a w sumie to chyba bardziej ona wychowywała niż teściowa. I czasami mam taką refleksję, że kurczę, ja sobie z jednym dzieckiem ledwo daję radę...:baffled:
 
u nas dziadkowie tez daleko niestety i zaluje z tego powodu ze ja naprawde ubostwiaja!Poki co mala lazi z nami i jest ok.Raz na jakis czas gdzies idziemy sami ale rzadko.Jak naprawde zapragne gdzies sie wyrwac to zorganizuje pomoc.

ide sie szykowac na urodziny.Czas tak szybko leci,weekend mam na mysli:( Juz wypatruje kolejnego choc wiem ze bede musiala sie przemoc i stanac w garach ha ha.
Kuchenka dla malej jeszcze czeka zapakowana.Wytrzymalam tyle czasu to wytrzymam te pare dni.
Tylko kurcze niczego sobie nie kupilam jeszcze na swieta no i mojemu jakis prezent musze wykombinowac!
 
marta, zrozumiałaś mój post dokładnie tak, jak chciałam :)
Powiem Wam, ze umnie jest tak, że moja pensja nie jest niezbędna do przeżycia. Dawaliśmy sobie spokojnie radę bez niej przez 7 miesięcy, nie rezygnując specjalnie z niczego. Tylko że...
Życie jest życiem i przeraża mnie myśl, co by było, gdyby. Znam kilka kobiet, które nie pracowały zawodowo, bo prowadziły dom. Ciężka i odpowiedzialna praca, ale... Niestety, kiepsko im się ułożyło: jednej mąż zmarł na zawał w wieku 39 lat, drugiej na raka, a trzeciej po prostu znalzał sobie młodszy model. Kobiety mądre, inteligentne, zadbane. Żyły na naprawdę wysokim poziomie,bo mężowie zarabiali bardzo dobrze. I co z tego, kiedy renta po zmarłym mężu to jakaś kpina? A one bez doświadczenia, często bez studiów albo po jakiejś fabryce magistrów... Ja na samą myśl o tym dostaję gęsiej skórki. Że mnie mogłoby spotkać coś takiego, bo przecież nikt nie ma gwarancji na wieczne szczęśliwe życie.
Tak więc ja pracuję z rozsądku, nie z potrzeby. Praca na pół etatu w mojej firmie oznacza o połowę mniejszą pensję, brak dodatków w postaci nagród uznaniowych, o połowę mniejszą trzynastkę, takie same koszty dojazdów i ubrań. To byłaby tylko praca hobbystyczna, niestety. A na to to już mnie zwyczajnie wtedy nie stać, bo o ile jesteśmy w stanie wyżyć za pensję M., to nie starczy już na dokładanie do mojej pracy :)
A że napisałam o samodzielności - ja naprawdę nie czuję, zeby mama swoją pracą wyrządzała nam krzywdę. Ale ona nie mówiła nam po pracy, ze jest zmęczona. Nikt się nikim nie musiał na siłę zajmować. To chyba ta różnica w podejściu sprawia, ze dzieci inaczej postrzegają pracujące mamy. A ze byliśmy bardziej samodzielni, to prawda. Miałam koleżankę na studiach, która pod zimną wodą hartowała ziemniaki, bo widziała, jak ja dzień wcześniej hartowałam makaron. Dziewczyna nigdy ziemniaków nie gotowała, bo zawsze to robiła mama...
 
"Pojawia się pytanie: na czym polega rola męska? Kim w końcu mam być? Tylko dostarczycielem środków na budowę gniazda? Czy mam być ojcem obecnym? Czy jedno i drugie? Bywa, że kobieta po porodzie oczekuje wszystkiego naraz. Chce, żeby mąż bardzo się zaangażował w opiekę nad dzieckiem, wracał wcześniej z pracy i jednocześnie zapewnił odpowiedni standard życia. Bo przecież musi starczyć na pampersy, na rozmaite gadżety, na lekarstwa, na pediatrę o dowolnej porze. A mężczyzna czuje presję nie tylko ze strony żony, ale też własną."

Nie moglam sie nie usmiechnac czytajac ten kawalek:) Rzeczywiscie tak jest.No i po krotkim zastanwieniu stwierdzam ze moj maz daje rade by sprostac tym ogromnym wymaganiom.Pracuje tak by bylo nam dobrze,ale jest stale obecny w zyciu malej,ma swoje momenty z nia w ktorych nie uczestnicze ja.To on szykuje mala w dni kiedy jest zlobek,to on przewaznie ja kapie,wyglupia sie i bawi w sposob ktory ja nie potrafie,nakarmi,przewinie,zostanie na wieczor czy caly dzien gdy ja mam inne sprawy.Kiedy gotuje mala czynnie w tym uczestniczy np on obiera ziemniaki i kroi a mala wrzuca do garnka,albo kiedy cos robi daje malej odczuc ze naprawde mu pomaga.Chyba pora zaczac to bardziej doceniac ha ha
 
Tak sobie jeszcze myślę i wydaje mi się, że czas spędzony z dzieckiem nie zamyka się w tym, czy jesteśmy z nim 24h/dobę, tylko jak z nim jesteśmy. Bo moje dziecko nie chodzi spać o 22 nie dlatego, że nam się nie chce go wcześniej położyć albo nie potrzebujemy czasu dla siebie - jak kąpiemy go o 21-ej, to jestem z nim 5 godzin, tata 1,5 - 2. A mogłabym kłaść go o 19-ej - cały wieczór dla mnie, a rano niech się niania buja. Tak to Radek wstaje ok. 9-ej (ja już od dwóch godzin pracuję, od 3,5 jestem na nogach), je śniadanie, idzie z nianią na spacer i po drzemce albo zdąży coś zjeść, albo ja już jestem. Wieczorem też moglibyśmy kąpać co drugi dzień i odkładać do łóżeczka, ciesząc się z dodatkowej godziny. Ale kąpiel z tatą i usypianie przez któregoś z nas (w tygodniu głównie tata, w weekendy różnie) to święty czas dla rodzica i Radka - zabawa w wannie, przytulanie i śpiewanie przed snem, opowiadanie dnia... Ponieważ pracujemy,musimy kraść te chwile i wyciskać z nich maksimum. Jak siedziałam z nim w domu, czasem miałam już dość jego marudzenia, nie miałąm ochoty na wspólną zbawę, bo i tak wydawało mi się, że spędza ze mną dość czasu...
 
Ostatnia edycja:
reklama
No i wyszlo z tego to czego sie obawialam...Licytacja.

kropa-fakt,najwazniejsze jest jak spedzamy z dzieckiem czas bo rzeczywiscie sa mamy ktore siedzac z maluchem caly dzien nie potrafia sie tak naprawde nim zajac.To fakt.Z tym ze oczywiscie nie zawsze tak jest.Bo sa tez wspaniale pelnoetatowe mamy i zaraz wyjdzie ze najkorzystniej jest widziec swoje dziecko wlasnie te pare godzin w ciagu dnia...
Piszesz ze moglabys klasc swoje dziecko wczesniej ale tak bardzo chcesz z nim czekac i spedzic cenny czas do tej 22 a mnie sie cos przypomina ze pisalas ze on po prostu wczesniej spac nie chce.To samo z usypianiem.Pamietam ze Radek w ciagu dnia niby spal w lozeczku ale wieczorami samodzielnie w nim zasypiac nie chcial...I to dlatego usypiacie a ze przy okazji bardzo to lubicie to juz inna sprawa.
 
Do góry