Ale dyskusję wywołałam...
Po pierwsze- nie podoba mi się jak sasanka naskoczyłaś na Eijf, bo rzeczywiście przeinaczasz jej słowa.
Jak tak ma wyglądać wymiana zdań na forum, to chyba podziękuję...
Twoje wypowiedzi są w stylu "uderz w stół, a odezwą się nożyce". Nikt nikogo tu nie krytykował, a Ty od razu zaczynasz się tłumaczyć.
Spędzasz z Julką tyle czasu ile chcesz i możesz, i w jaki sposób chcesz...Nikt tu Ci niczego nie zarzuca.
To co napisałam w odniesieniu do Marty, przyszło mi jako refleksja, na to co napisała, że w czwartek wieczorem do 21 pracuje, musi wstać przed 7, a mała coś tam marudzi (coś w tym stylu). Ale nie była to krytyka ani zarzut...Ot taka refleksja, że właśnie to co Sasanka próbujesz nam udowodnić- że takie są realia w PL.
Prawdą jest, co pisze Eijf, że niektórzy przywykli do wysokiego standardu życia, i kosztem dzieci zdobywają kasę. No ale to jest ich życie. Każdy w sumie chce jak najlepiej żyć...
I jeśli się mamy tu licytować, to chyba ja najbardziej wiem, jak ciężko się żyję z 1 pensji. Każda z Was ma albo swój dom, albo mieszkanie. Każda ma prace...ja nie mam żadnej z tych rzeczy. Czasem, jak czytam, że ja byłam na wczasach tu i tam, oglądam linki na zakupowym, gdzie wklejacie różne cuda, a ja wiem, że mnie na to nie stać- jest mi przykro. Bo jestem człowiekiem i też chciałabym kupić mojej córce wszystko co najlepsze, choć wiem, że nie o to w tym chodzi...
też chciałabym pojechać na Kanary, choć z powodu tego, że nie mogę w depresję nie wpadnę...
może też trochę się rozleniwiłam, bo póki M na przysłowiowy chleb zarobi, to nie pójdę 8 h zapierdzielać za 800 zł z groszami, co mi ostatnio proponowali. A dziecko będę widziała, może 2 h przed snem.
Gdybym za te 8 h dostała choć z 1000 to bym się może zastanowiła, także prawda jest taka, że wszystko ma swoją cenę i nikt nie jest święty.
Najmądrzej chyba napisała Kropa, że nie chodzi o ilość, a o jakość czasu poświęconego dziecku:-)
no i Nef ma też rację, choć nie do końca- że jak są dzieci, jest i kasa na dzieci...W rodzinie męża tak myślą i w sumie jakoś żyją, ale jakim kosztem? a 4 dzieci jedno po drugim, bo sory, ale o antykoncepcji to już się myśleć im nie chciało...
Nawet dziś M stwierdził, że gdybym miała pracę i mielibyśmy swoje mieszkanie, to chciałby drugie (to a propo dyskusji o spóźniającym się autobusie- M usłyszał, że okres mi się spóźnia).
Gdyby dziecko było, no to jakoś by to było, ale jednak człowiek odpowiedzialny stara się racjonalnie planować, tak aby jakiś byt zapewnić...
Każda z nas kupuje to co uważa za najlepsze, i nawet jeśli ja uważam, że jakaś tam zabawka za 200 zł to przesada , to jeśli kogoś na to stać, i pracuje np. po to, by dziecko miało fajne zabawki, markowe ubranka czy co tam jeszcze- nic mi do tego.
Jedna kupi zabawkę za 500 zł, druga za 50. żadna nie jest ani gorsza ani lepsza, a dziecku i ta wszystko jedno, bo może nawet nie kupić, ale ważne, że dziecko kocha.
NIKOGO tu nie krytykuję, nie dzielę na dobre i złe matki, więc w sumie nie wiem o co ten szum wyszedł...
ja tylko podzieliłam się refleksją- że w dzisiejszym świecie ludzie często muszą (no a czasem chcą) pracować na godne życie (dla każdego co innego godne oznacza) kosztem dzieci, rodziny, domu...
i naprawdę Sasanka, nie jest "winą " Eijf, że mieszka w Holandii. Tak, tam są inne realia, inne życie, ale ona doskonale zdaje sobie sprawę jak jest w PL.
uff, chyba na tyle...
I prawda jest taka, że każda z nas ma swoją biedę- jak nie materialną to jakąś inną. zauważyłam, że często jak pomyślę, że ktoś ma fajniejsze życie od mojego, to potem się okazuje, że albo chory, albo maż/żona zdradza albo inne nieszczęścia, o których nikt nie ma pojęcia, bo widzi tylko pozory...
Także cieszmy się tym co mamy, a najbardziej naszymi cudownymi dzieciakami, i ty, że są zdrowe. Bo to jest dopiero dramat, jak dzieci chorują albo jak ktoś chce, a dzieci mieć nie może...