Chowajcie szampana-nie jestem w ciąży:-) wczoraj dostałam @, a dziś leci jakby świniaka zarzynali...Cieszę się bo niby wiedziałam, że nie możliwe, a jednak pietra miałam...
Pomijając to, że ja naprawdę nie chcę mieć więcej dzieci, to po prostu nas też nie stać..Ja bez pracy, nie mamy własnego mieszkania...
Wczoraj właśnie "przez dziecko" pokłóciłam się ze znajomą - no bo wyjechała mi z tekstem, że skoro Zuzia już w nocy się nie budzi, to mogę się wyspać. Ja żartem-że wolę się bawić. Ona mi na to, że bawić to się z mężem powinnam nad synkiem...Więc ja jej grzecznie tłumaczę, że nie chcę itd. a ta mnie od durnych wyzywać...Że ona chce ale nie może i w ogóle...To jej napisałam, że to mój brzuch, moja macica i moja sprawa i że jest ograniczona i staroświecka, bo to taka ciotka klotka. Ma 35 lat a korale nosi koka i w ogóle zawsze mi przycina z jakiegoś powodu. No kurde co ją obchodzi jak ja żyję? Czy wierzę w Boga czy nie wierzę, czy chcę więcej dzieci czy nie??
Jeśli chodzi o pracę, to po prostu masakra... Ostatnio było ogłoszenie, że szukają opiekunki do prywatnego żłobka. Dzwonię, a Pani mi mówi, że praca bez umowy, 5 zł za h...
No kuźwa- 880 za miesiąc, 8 h +2 godz na dojazdy, i cudzym dzieciom dupę podcierać, a swojego całe dnie nie widzieć? Póki mamy na chleb,to sory ale takie oferty niech sobie wsadzą.
Jakbym dziecka nie miała to bym poszła, no ale tak...
Czasem napisze pracę dla studenta jakiegoś, ale ciężko było wieczorem jak Zu pójdzie spać po całym dniu z nią jeszcze pisać. Teraz może będę już babci podrzucać na weekend, to coś tam więcej popiszę jak uda mi się jakieś zlecenie złapać, bo Ci studenci to tacy rozgarnięci, że budzą się dzień przed obroną i na już ma być, albo książkę z biblioteki ciężko im wypożyczyć..
A dodatkowo muszę swoją pracę napisać na studiach podyplomowych także ciężko...A i odpocząć człowiek by chciał, bo jednak siedzenie z dzieckiem w domu męczy bardziej niż praca (zwłaszcza z tak ruchliwym dzieckiem jak moje).
Właśnie wstała nie dawno, ale coś nie dospała więc ją położyłam i jeszcze śpi. Ja zjem obiad, a potem nastawię leczo.
I będziemy czekać na żywiciela rodziny
wróci o 20. Kochany jest, ale ciężko mi prosić go kasę na cokolwiek, jak się nie ma swoich pieniędzy. Nie marudzi, sam daje, no ale jednak źle mi z tym oj źle...