Hej hej :-).
Kolejny dzień się zaczął, choć zwlec się z łóżka było mi dziś ciężko ;-).
Wracając do tematu prywatnych wizyt i lekarzy przyjmujących na NFZ, powiem Wam, że też kiedyś się sparzyłam

. Taka jedna pani gin, przyjmując prywatnie potrafiła być miła, wypisać skierowania na badania, recepty itp, natomiast idąc do niej na NFZ, wizyta trwała może 5 min. Była nerwowa, spieszyło jej się niesamowicie, ciągle powtarzała, ze zaraz ma następnego pacjenta. Jeśli też tak kiedyś trafiłyście, to nie dziwię się, ze macie teraz uraz do wizyt u państwowego lekarza.
Jak wcześniej wspomniałam, teraz gdy jestem w ciąży też mam ustawione wizyty na NFZ, ale już u innej lekarki. Kobieta ma zupełnie inne podejście niż ta poprzednia. Też na każdej wizycie mogę mieć wykonane USG, też dała mi swój nr komórkowy i powiedziała, ze mogę do Niej dzwonić o każdej porze dnia i nocy jakbym się czymś niepokoiła. Ta pani gin prowadziła ciąże mojej kuzynki, więc skorzystałam z jej polecenia i póki co jestem zadowolona :-).
Co do kiszonej kapusty... to szczerze powiedziawszy nie pomyślałam wcześniej, że może w jakiś sposób zaszkodzić. Zawsze tyle się mówilo, ze kobiety w ciąży jedzą duże ilości kiszonych ogórków i kapusty ;-). Ja póki co zajadam się raczek ogórkami niż kapuchą ;-).