Cześć dziewczyny. Za mną masakryczna nocka...
Połaziłam wczoraj chyba za dużo w ten upał bo wieczorem tak mnie bolał dół brzucha że nie mogłam się ruszyć. O 22:00 zaczęły mi się skurcze co 20 min.
i już myślałam że coś się zaczyna dziać ale po 3 godzinach ustąpiły i tyle. Ale miałam cykora.
Wiecie co , myślałam że skoro to mój drugi poród to będę miała pewność czy to już, a tu kicha. Mój mąż mnie pyta czy ma dzwonić po teściową bo ktoś przecież musi przyjechać do Bartusia, a ja na to że jeszcze nie wiem. No to on mówi: co ty, nie wiesz? Jakie masz te skurcze, takie porodowe czy nie? A ja na to że nie wiem, zobaczymy
Normalnie rozmowa półgłówków ;0)
W końcu powiedział że idzie spać i mam go obudzić jakby co (tylko nie w ostatniej chwili a trochę wcześniej). Ubawił mnie tym na maxa
A skąd ja mam niby wiedzieć kiedy jest to "trochę wcześniej".
Tak więc posiedziałam w łóżku z zearkiem w ręce te 3 godziny. Samo wszystko przeszło więc mała się jeszcze nie wybiera na drugą stronę brzucha. Ale dzisiaj jestem nieprzytomna. Mogłabym spać na okrągło...
Kamu, u nas też oddziały położnicze pełne. Siostrzenica mojego m. miała cc 8 lipca i wygonili ją do domu w 4 dobie z samego rana żeby nie blokowała miejsca
Normalnie leżałaby pełnych 5 dób, a tu fru i do domu.
Ja mam rodzić sn w tym samym szpitalu, to może wylecę już w 2-giej dobie
Ciekawe jak będzie z miejscem na sali porodowej. Tego się najbardziej obawiam. Jak rodziłam Bartusia, nie było akurat innych rodzących. Położyli mnie w jednoosobowej salce do porodów rodzinnych, mąż był cały czas ze mną i git. A teraz taki natłok że pewnie wyląduję w takiej 3-osobowej. Stanowiska porodowe osłonięte tylko takimi murkami... no niezbyt ciekawie to wygląda.
Trzy drące się na raz kobiety
i trzech zestresowanych tatusiów na raz
W związku z tym ,że moja córcia jednak nie wybiera się jeszcze na zewnątrz..... Ptaszyna, Julia i inne brzuchatki mające bliższe terminy... zapraszamy do rozdwajania