reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipcowe mamy

Moje dziecko wymyśliło sobie nowa zabawe, zamiast zasypiac staje w łózeczku i wyrzuca smoczek na środek pokoju a potem mnie woła- mama ociek (mama smoczek) i już jej go cztery razy dałam, jak jeszcze raz go wyrzuci to zaczynamy nauke zasypiania bez smoczka :tak:
sama sie o to prosi chyba :tak: a ja matka tyranka chętnie to wykorzystam :tak:

U nas jest dokładnei to samo i już tez mnie to zaczyna denerwowac, choc dwa ostatnei dni byly super 5 minut i alek zasypial, bez wypluwania smoka. ja teraz nei moge sie przelamać , zeby wyjśc z pokoju i siedze do czasu az Alek zasnie. Boje sie, ze bedzie placz i lament i zanim sie przyzwyczai to minie z tydzien, nei ma racji?
 
reklama
Kredzi chcialam napisać, zeby sie nei przejmowala juz rtęcią jeśli ma jakieś watpliwości, bo ja napiszę, w ptrzeciwieństwie do reszty, ze na 100% to nei była rtęć:laugh2: ;-) :tak: termometry akwariowe maja takie wlasnie kuleczki pod kawałkiem watki i sa one po to zdaje sie, zeby termometr byl ciut cięższy jak sie go przykleja do szyby akwarium. Wiem, bo miałam rybki za młodu i naoglądałam się tych termometrow a nawet rozbiłam jeden.
Kredziu ja byślę, ze skoro Tymik dobrze się czuje to już sie kochana nie zadręczaj. Może wcale nei połkna szkła a moze już w kupce wyszło. Gdyby coś miało być to już by chyba było:baffled:
 
Hanti! Taki nocnik to super sprawa - my mamy! Oprócz tego że idealnie pasuje na głowę, to można w nim wozić smoczka i przechowywać różne fajne rzeczy, a jak pięknie gra jak się do niego wejdzie gołą girką :rolleyes: :rolleyes: :rolleyes: :rolleyes: O sikaniu do niego i takich tam innych nic nie wiemy, bo Mich uważa za rzecz bezsensowną siadanie na tak pięknej zabawce...:oo: :oo: :cool2: :cool2: :cool2:

:laugh2: :laugh2: :laugh2: :laugh2: :laugh2: :rofl2: :rofl2: :biggrin2:

Dobre Ewcia dobre!!!!
Tak sobie wlasnei myslalam o grajacych nocnikach, ze dziecko predzej zaskoczy co zrobic zeby zagralo, ale tak, zeby nei musiec tam nasikac.

Mysle, ze opcaj chodzenia w majtach i lania na podlage jest chyba najbardziej skuteczna. moze z tetra tez by przeszlo, ale trzeba miec duuuzo tetry przygotowane i spodni chyba tez:cool2:
 
Dobry wieczorek :)

Gorąca dyskusja nocniczkowa, a my daleeeeko w lesie w tym temacie. Jakoś jestem przerazona kwestią nocniczkowania i tak mi się nie chceeeeeeeeeeeeeeeeeee... :no: Mam nadzieję, że moje lenistwo nie odbije się na dziecku, ale chyba nawet Tracy pisala, że nocnikowanie między 18 a 24 miesiącem ;-) :laugh2: Nie powiem - proby były (i opiekunka chyba próbuje), ale Maciek to taka mała torpeda i nie usiedzi dłużej niż kilka sekund. A Tracy pisala, że na początek nalezy próbować nie dłużej niż 3 minutki. A Maciejek nawet tego nie usiedzi :-)

smak na szrlotkę mam i ja :tak: :tak: :tak:
 
A, i jeszcze w sprawie mieszkanek. My wlasnie jestesmy na etapie leniwych poszukiwań. I czytam sobie Wasze argumenty i sama juz nie wiem - domek czy mieszkanko. Wiele wskazuje oczywiście za domkiem, ale ja jestem dziwoląg i lubie mieszkać w mieście. W W-wie oczywiscie nie wchodzi w grę domek w samym mieście, bo te ceeeeny :szok: :szok: :szok:

No i znajomi przeprowadzaja sie pdo W-wke (*Niania* :elvis: :elvis: :elvis: ). Ale argument Iwon mnie przekonal - grunt to dostęp to wszelkiej miejskiej infrastruktury. Heh, juz myslalam że jakimś dziwolągiem jestem, bo wszyscy namawiają nas na domek, a ja kręcę nosem. No niestety, jestem wygodnicka. Lubię mieć wszędzie blisko. W W-wie i tak ciężko sie przemieszczać (duza i mnóstwo korków), a jeszcze dojeżdzanie. O nie nie.... :eek:
 
Dobry wieczorek :)
smak na szrlotkę mam i ja :tak: :tak: :tak:
:tak: OJJJJ asiczku narobiłaś ....

kasiu
ja go jesc tez nie bede.........
ostatnio czuje ze mam o pare cm wiecej w pasie...........

wiec ze słodkosciami narazie przystopowałam :rofl::rofl:
chudzino tobie to by chyba nawet cała blaszka nie zaszkodziła :-p


a ja na kolację zjadłam kromkę bułki z miodem bez masła i miałam herbate bez cukru ....masakra
 
A najbardziej lubię mieszkać na 2gim pięterku. Nie za wysoko, ale blok nie jest przytłoczony innymi i juz coś widac - chociaz oczywiście to ostatnie zalezy od otaczających budynków. Na niższych piętrach często jest ciemno, a ja lubie jasność.

Jeśli chodzi o halasy to my na szczęście mamy wyrozumiałą sąsiadkę jesli chodzi o wyczyny Maciejka. On ciągle biega, chce się ganiać, tupie i podskakuje. Ale gdy jest cicho, to Ona.... martwi się, że Maciejek jest chory. I woli te hałasy, hi hi Niezła babka, ale Ona jest zakochana w Maciejku i ciągle o Nim gada :tak:
 
A, i jeszcze w sprawie mieszkanek. My wlasnie jestesmy na etapie leniwych poszukiwań. I czytam sobie Wasze argumenty i sama juz nie wiem - domek czy mieszkanko. Wiele wskazuje oczywiście za domkiem, ale ja jestem dziwoląg i lubie mieszkać w mieście. W W-wie oczywiscie nie wchodzi w grę domek w samym mieście, bo te ceeeeny :szok: :szok: :szok:

No i znajomi przeprowadzaja sie pdo W-wke (*Niania* :elvis: :elvis: :elvis: ). Ale argument Iwon mnie przekonal - grunt to dostęp to wszelkiej miejskiej infrastruktury. Heh, juz myslalam że jakimś dziwolągiem jestem, bo wszyscy namawiają nas na domek, a ja kręcę nosem. No niestety, jestem wygodnicka. Lubię mieć wszędzie blisko. W W-wie i tak ciężko sie przemieszczać (duza i mnóstwo korków), a jeszcze dojeżdzanie. O nie nie.... :eek:

domek tak ale najdalej w pierwszej miejscowości
pod dużym miastem
:tak: :tak: :tak: :-) :-) :-)
 
reklama
Głowa mi pęka, buuu :-(

A Maciek ostatnio coraz częściej łapie nowe słówka. Wczoraj mnie zszokował, bo podniósł mi bluzkę, pokazał na brzuch i mówi: "pępe" :-) No i praktycznie codziennie ma jakieś nowe słowo, ale moje nabardziej ulubione to już wspomniany kiedys ołówek, czyli "ołoło". Ciągle za nim chodzę i każę mu mówić ołówek. Biedne dziecko, pewnie ma mnie już dość... :-D
 
Do góry