reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe mamy

Karin- umówmy się, że za trzy dni wzniesiemy toaścik małym bezalkoholowym ;)
Lila nie Ty jedna, nie Ty jedna ;) Co do śniadanek do pracy, to mój mężuś do dzisiaj jeszcze dochodzi do siebie po głębokim szoku, jakim było moje zaprzestanie szykowania mu śniadań. Czasem cichutko chlipie łezkami i coś tam się domaga pod nosem, ale mi się zwyczajnie nie chce, bo jestem zmęczona wieczorem i postanowiłam, że sam sobie da radę. To tak trochę dla zasady, żeby się za bardzo nie rozbestwił ;) Za to gotuję mu, podobno pyszne obiadki :)



 
reklama
A wiecie przez jakie wypowiedziane przeze mnie zdanie mój mąż zbaraniał ??? Ano powiedziałam: Nie chce mi się. (i nie chodziło bynajmniej o seks ;D) Trzeba było widzieć jego minę. Bedę teraz to częściej mówiła ;).
 
Asiołek pisze:
nie traktujmy facetów jak buraków... oni zwyczajnie zostali tak wychowani i takie jest czesto nasze społeczeństwo że widzi kobiete w garach itd. - trzeba im to pokazać pozwolić doświadczyć i zrozumieć :-)

A wiecie co? Zaszokuję Was. Ja lubię prasować te jego koszule i gotować wymyślne dania. Naprawdę robię to z serca. I tak sobie myślę, że chyba o to chodzi. Jest o wiele łatwiej, gdy on to docenia i nie ma postawy roszczeniowej, wtedy wiem, ze to moja decyzja i nie mam z tym problemu. A gdy coś mi nie pasuje, po prostu zmieniam zakres działania. Tak jak z tymi śniadaniami. Przed macierzyńskim na przykład jadaliśmy obiady na stołówce i nie musiałam jakoś mu specjalnie tłumaczyć, że tak jest wygodniej. Dzięki temu chęniej gotowałam w weekendy. Także dziewczyny, róbcie dla swoich ukochanych tyle, ile możecie, ale nie dajcie sobie wmówić, że tak ma być, bo tak trzeba. I tu zgadzam się z Asiołkiem. To naprawdę wbrew pozorom rozumne istoty :) . Nie ważne środki perswazji, każda ma własne. Ważne, żeby działały! ;) :)
 
;D wiecie ja też lubie czasem zrobić coś dla swojego meza ot tak z serca :-) to daje mi dużo radosci... ale gdyby powiedział zrób mi obiad to powiedziałabym : pocałuj mnie w dupe :-)
 
cholipka wychodzi na to ze musze nadsoba pracowac i to mocno....my tak jak i u Iwonka wloska para jak z samowara....klocimy sie godzimy..na poczatku klotnie byly takie zedochodzilam do wniosku ze odchodze :p na szczescie odchodzilam od tych wnioskow a dzis umiemy sie dogadac choc nie powiem ze czasem skurczybyk mnie wkurza tak ze bym go kopnela w 4 literki i poszla w dluga
no ale pracowac musze nad soba bo oszaleje...zaczelam lukasza rozgrzeszac z pracy tznbiedaczek pracuje to ja mu dam spokoj ooooo!! co to to nie koniec! koniec sielanki!
(co prawda to on robi zakupy i pranie i to on po poludniu bierze malego na spacer i to on w niedziele robi sniadanie...hm...to moze faktycznie dam mu spokoj..bo...cholera juz sama nie wiem chcialabym chyba gwiazdke z nieba
a facet nie jest zly tylko czasem totalnie pokiciane ma w glowie ::) :p
 
czesc dziewczyki;-]
Fajnie poczytac te wasze posty :)
Ja zaczynam się powoli pakowac i jestem bardzo spięta bo jedziemy całą rodzinką do Trójmiasta...dzieli nas 400 km i troche się boje o Martusie podczas podróży :(
Niestety nie mam jej z kim zostawic tu na miejscu,bo mam taką zarąbistą teściową,która jeszcze pracuje<pani profesorka w szkole>i stwierdziła,że ona może małej popilnować ale to tylko kwestia kilku godzin bo jej zobowiązana do szkoły i koniec ::)
Powiem wam szczerze ,że 2 razy mnie doprowadziła do płaczu i tym razem nie powiem -tez mi się łezka zakręciła.Chcieliśmy robić we wrześniu chrzciny ,ale nie dało rady i postanowiliśmy w święta zrobić,a wiecie co teściowa na to-powiedzialą,że mamy jej podać konkretną date bo nie wie czy bedzie miała wolne od szkoły bo mją tez dyzury jak szkoła jest zamkinięta i ona musi sprawdzić w kalędarzu czy może. :mad:
Mój mąż poprostu jej powiedział,że ma sięzastanowić nadtym co za głupoty mówi poczym zamknoł jej drzwi od naszego pokoju przed nosem :mad:
Wszystko zaczeło się od śmierci teścia,który był złotym człowiekiem i wszystkim nam go barkuje...
Jedziemy do Trójmiasta bo trzeba popatrzec jak idzie budowa mieszkanka i dograc wszystkie sprawy i niestety trzeba osobiście,w sierpniu będziemy już na swoim :)
powiedżcie mi jak przewozic mała??cały czas w foteliku samochodowym??to jednak sporykawałek...jak wy byście zrobiły??

 
mania pisze:
(co prawda to on robi zakupy i pranie i to on po poludniu bierze malego na spacer i to on w niedziele robi sniadanie...hm...to moze faktycznie dam mu spokoj..
Mania, jeżeli on to wszystko robi, to ja Ci mówię, tak, daj mu spokój ;) :laugh:
No, a co do tych emocji w związku, no popatrzcie, nie dalej jak dziś w nocy, spałam może z 4 godzinki, bo się ..nadal godziliśmy. Nie, nie tak, jak myślicie ;D Była namiętna, ale gadka, kto co zrobił źle i jedno drugie próbowało zawzięcie przekonywac szeptem (dzidzia spała) kto ma więcej racji. Ojej, ja czasem też już wymiękam ::) No, kochany ten mój dziubek jest, ale dlaczego tak uparty i przewrażliwiony jak ja?? :laugh:
Graszka po nie płacz! ;) :) Teściowe podobno tak mają, jak będziecie sobie sami radzić, to nikt Wam nigdy nie wypomni, jak to czasem bywa, ile to dla Was zrobił, a nie zrobił ::)
 
Graszko, nigdy wprawdzie nie jechałam tak daleko z maluchem (pewnie Mania, jako wprawiona mamusia będzie wiedziała co i jak), ale wg mnie to oczywiście cały czas w foteliku, tylko z częstymi przerwami. I wtedy może wziąć dzidzię na ręce, położyć na chwilę na siedzeniu??
 
reklama
graszka-po fajnie wiedzieć, że się do 3M sprowadzasz :) będziemy sąsiadkami :)
A co do przewożenia małej w samochodzie, to ja polecam na całą podróż fotelik, tylko najlepiej mieć taki wkład do fotelika tzw. pomniejszacz dla niemowlaka, żeby dziecku główka nie latała na boki. No i oczywiście trzeba częściej robić przystanki w podróży, żeby wziąc dzidzię na ręce i "rozprostować" :)

My się zastanawiamy nad wyprawą na grób mojego Taty na święto zmarłych, ale to jest jeszcze dalej. Siostra mojego męża przewoziła swoją córkę z Niemiec do Gdańska też ok. 600 km w jedną stronę i mała dała radę, a jest starsza całe 2 tyg od mojej.

Asiołku współczuję z powodu śmierci kotki, mój Dako też ma chore nerki i dodatkowo serduszko. Jest cały czas na specjalnej karmie weterynaryjnej dla nerkowców i muszę mu codziennnie 2 razy podawać tabletki od serca. Rok temu w grudniu kastrowaliśmy go, ale z powodu wnętrostwa, miał zagrożenie nowotworem. Był kilka razy na dializach w psim szpitalu. Ale kochamy go strasznie choć zarzuca nas toną gubionych przez siebie kudłów.

alka dzięki kochana :)  :-* a ja mam całe 175 cm  :p

No a ja dziś jestem strasznie niewyspana.... ;) ;) ;)
 
Do góry