Mój mąż kiedyś wrzucił do prania prześcieradło, które ja złożyłam w kostkę razem z koszulkami. Jak wrzucił kostkę tak kostkę wyjął...Ja jestem zdania, że facet po pracy może odpocząć, a nawet musi, ale po jakimś czasie korona z głowy mu nie spadnie jak zrobi coś w domu. U nas jest tak, że jak ja wrócę z domu szybciej to gotuje obiad, pranie robię i sprzątam w domu. A czasami jak Christian wcześniej wróci to on zajmuje się mieszkaniem. Czasami ugotuje i to nie jest jajecznica albo parówki tylko zrobi coś naprawdę naprawdę dobrego a po wszystkim ja wstawiam zmywarkę żeby go odciążyć. Przed ślubem już postanowiliśmy że ja sama nie zamierzam tego wszystkiego ogarniać bo ja nie jestem robotem który pracuje, uczy się i jeszcze jak wrócę to będę wszystko ale to wszystko robić. Jeżeli chodzi o mycie okien no to raz na tydzień czy dwa przychodzi Pani od sprzątania. Umyje okna, firany zmieni i dywany opierze albo ewentualnie zmieni na inny. Teraz ja przebywam w Polsce, mój mąż załatwia sprawy (chodzi o dom w LA). Jak wrócił do NY to odrazu ogarnął mieszkanie. Wiadomo trzeba je przygotować dla nowych mieszkańców. Wiem też że jak już wrócę to napewno nie przejmę wszystkich obowiązków. Rozumiem ciąża to nie choroba ale do cholery nie możemy się kobitki przemęczać. Nasi mężowie jednak po coś są i nie tylko do zrobienia dziecka ale do pomagania nam ŻONOM czy partnerkom. A jak chodzi o pranie No to tego akurat małżonek mój nie potrafi, raz jak nastawił mi prawie to prało się wszystko przez 4 godziny w 90 stopniach. Tego to mu nie pozwalam robić. Powiedział, że jeszcze się nauczy haha ale jak już się upierze i ja wywiesze prawie to potrafi poprasować rzeczy. Także jak chce to potrafi. Niech wam nie będzie głupio jak mąż coś zrobi. Jakby nie miał siły to chyba by sie za to nie wziął. Takie jest moje zdanie w tej kwestii
W sumie upranie dywanika łazienkowego razem z moją bielizną też nie stanowi dla niego żadnego problemu