Dziewczyny, muszę coś napisać.
Używałam wcześniej testów Pink, jak nie byłam w ciąży, to pokazywały cień cienia, jakoś tak dziwnie.
Wczoraj robiłam test z domowe labolatorium i normalnie widać kreskę, za to dzisiaj z Pink w ogóle nic, kompletnie nic, nawet nie ma cieniutkiej kreseczki. Dzisiaj mdłości się nasiliły, ból lewego jajnika był, sutki mega wrażliwe, a tu na teście nie ma nic...
Co prawda jeszcze 5 dni temu robiłam test z facelle, 3 dni pod rząd i kreska ciemniała (te same testy).
Przecież jakby beta spadała, to wątpię żebym miała te objawy nasilające się i brak kreski.
Już wcześniej najechałam się na pinkach, bo fałszują i jakby mniej mają barwnika.
Wizyte mam w tym tygodniu prawdopodobnie, ale nie wiem co myśleć. Chyba pisze tylko żeby się komuś wyżalić, wiem, wariuje i to w ogóle nie jest potrzebne, na ciul w ogóle te testy robię, mogłam w ogóle jeden zrobić i mieć wywalone jak w tamtej ciąży i byłby spokój. Nie wiem co się ze mną podziało..
Czy wy też tak miałyście? Że np. Kreska nie wychodziła? No na innych wychodzą, a tym nie.