reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lipcowe Mamy 2007 :))

reklama
hej ciężaróweczki kochane...
zeberrka jakbym bliżej... ech ... przytuliłabym bardzo mocno... jak tylko potrafię... czasami ludzie poprostu nie myślą... czasami chcą dobrze - ale nie zastanowią się nad tym co robią (twoja sąsiadka) - ja jej nie usprawiedliwiam, ale wiem że jak dzień koszmarny to większość problemów wokól których przeszłoby się wcześniej obok i machnęło ręką - urastają do wielkiej rangi i żal wtedy ogromny, może i mama miała zły dzień i Olaf a tobie biedulko oberwało sie za wszystkich... najgorzej jak człowiek oczekuje od drugiej bliskiej osoby wsparcia a dostaje... widok jego pleców... mam nadzieję kochana że dzisiaj na twoim niebie zaświeciło słoneczko i widzisz choć trochę promyczków przez zapuchnięte powieki :D
marika ty naprawdę masz jakąś obsesję z tą wagą hehehe - ja też słyszę co chwilę zdziwienie że jak na lipiec to brzuch mój widać ogromny hihihi i sama się śmieję że fakt - jeszcze trochę i będę musiała sobie zakładać szelki bo nie uniosę i mnie przeważy - więc dużo zależy od naszego nastawienia do własnego wyglądu, jesteś śliczną kobietą, po urodzeniu (niebawem) schudniesz więc przestań molestować tą cholerną wagę co? pomyśl ile by niejedna kobieta dała by ważyć nawet 10 kg więcej a być w ciąży (wiem to po sobie - cieszę sie z dodatkowych już 17 kilogramów, z opuchnietych czasami kostek, z cyców ciężkich jak worki z cukrem, cieszę się - bo wiem że dostałam z TYM WSZYSTKIM najpiękniejszy i wymarzony prezent jaki tylko los mógł dać) naucz się babo żartować sama z siebie :-D i przestań patrzeć przez płot na szczupłe lasencje - BO ONE NIE MAJĄ POD SWOIM SERDEUSZKIEM TEGO CO TY MASZ!!!


a tak poza tym po burzy w nocy poranek piękny wstał...
po walce z Dużym mam teraz miodzio - i totalne włazidupstwo... mimo że choć nadal nie wiem co z tym fantem zrobić (z własnym małżeństwem) w głowie zaczyna mi się przejaśniać :-D
milusiej niedzieli kobietki kochane!!!
 
Witam!
Fuj! Pada deszcz! I co to za długi weekend jak nie można wyjść na spacerek??


I DO TEGO CIAGLE GADAM O CIAZY,MOJA CAŁA RODZINA I PRZYJACIELE CHYBA MAJA JUZ MNIE DOŚĆ!!!!A MAMA NAPEWNO....:zawstydzona/y: :zawstydzona/y: :zawstydzona/y:

Ewa to przynajmniej masz komu opowiadać!!! Moi rodzice nadal udają, że nie jestem w ciąży - nie ma tematu, a teście. No cóż, tych ostatnich w ogóle nie interesuje ten fakt. Także sama sobie do brzuszka opowiadam, niech się Karolek mamusi nasłucha. Ale pewnie sfiksuję od tego gadania do siebie :-D
 
A moja mania wagowa..mnie dopada wszędzie-ja tylko tu o tym gadam, piszę itp-tak w rodzince kompletnie o tym nie rozmawiam bo po co komuś truć...usłyszałam drugi raz w tym tyg takie słowa...."który miesiąc?" siódmy? i taki wielki brzuch?" odechciało mi się kolacji...:-:)-(

Marika znam ten ból. Ostatnio moja matka zauważyła tylko, że chyba mam za małą bluzkę (no tak bluzka jest opięta na brzuchu, ale ja jestem w ciąży!!!). Poza tym głupie komentarze typu: "weź sobie większe krzesło, bo na taboret się nie zmieścisz" po prostu mnie dobijają. I mimo, że w domu czuję się świetnie, głaszczę swój wielki brzuszek to jak wychodzę między ludzi to czuję się jak potwór! Patrzą na mnie jak na zjawisko. Yyyyy :wściekła/y:
 
Zebrra - no faktycznie, niemiła historia. Niepotrzebny stres!

Ja od wczoraj nie rozmawiam z mężem. Kretyn pojechał po naszej kłótni do moich rodziców i nie wiem co im naopowiadał, ale matka dowaliła mi takie sms-y, że beczałam całe popołudnie. Pisała, że ją zawiodłam, że nie może na mnie liczyć, że przeze mnie płakała cały dzień. Myślałam, że tego sku#$^^!! zabiję jak wrócił. Jak mógł obrócić moich rodziców przeciwko mnie?? Także teraz oni nie odzywają się do mnie, mąż też nie - rewelacja!

Zapowiada się miła niedziela...
A jutro rocznica ślubu. Napewno nie zmięknę, zniknę z domu, niech siedzi sam!
 
anna a TY wogóle cieszysz się z faktu bycia w ciąży? Ja pierniczę albo się na mnie poobrażacie albo nie ale napisać muszę - BREDZICIE BABY -wiem że byśmy chciały gdzieś tam wewnątrz siebie, być w ciąży i jednocześnie wygladać jak modelki z pierwszych stron gazet (obrobione zresztą pieknie komputerowo) i żeby wszyscy nad nami skakali, uśmiechali się i byli mili -Po pierwsze żeby skakali to nasze brzuszki muszą być widoczne (czyli jednak musimy trochę powielorybić na świecie) a po drugie większosć nasz stan przyjmuje za normalny etap życia kobiety - tylko MY czujemy to inaczej.... Przestańcie się użalać nad sobą do jasnej anielki - każą wziąć krzesło a nie taboret - zapytajcie ze śmiechem czy fotela nie ma bo krzesło też wąskie... Ludzie nie patrzą na was jak na kaszaloty - to WY tak patrzycie na siebie... Jesteśmy w stanie takim a nie innym - i CIESZMY się z tego że MOŻEMY w nim być - a lustro za 3 miesiące pokaże co innego przecież... Uśmiechnijcie się do własnej malusiej tajemnicy - a inni zaczną sie do was też uśmiechać..

no... to powiedziałam co myślę :-D
 
przykre tylko kłótnie z mężem (nie ma jak zabezpieczanie sobie tyłów u rodziców ugh) - szczególnie przed dniem który jest waszym wspólnym świętem - jak piszesz to widze normalnie moje ostatnie 3 tygodnie.... - tyle że ja teraz pojechałam do mamy i mimo że na mnie obrażona była wywaliłam wszystko z siebie po kolei jak wygląda moje zycie i małżeństwo... zdziwiłam się jak przytuliła i powiedziała to co powiedziała.... może też jedź do mamy (mimo że przykra dla ciebie była) i porozmawiaj?
...ciężko komuś obcemu wypowiadać się kiedy przy wspólnym garnku nie siedzi... ale życze ci by i tobie się poukładało po twojej myśli....
 
Anna - współczuję - tacy są najgorsi - nie dość, że ci życie utrują, to jeszcze są tak dobrymi aktorami, że potrafią przekonać do swojego zdania wszystkich w okół i w efekcie to kobieta wychodzi na zołzę:wściekła/y:. To jest chyba najsmutniejsze, że Twoich rodziców też. Powinni być za Tobą w każdej chwili, bez względu na to, co powie kochany zięć. Bez przesady!!! To Ty jesteś ich córką. Czasem nie rozumiem ludzi!!!

Mój mąż zrobił mi wielkie świństwo przed świętami BN i strasznie się kłóciliśmy, zdecydowaliśmy, że się rozstaniemy (to była wspólna decyzja). Wyprowadził się, a potem zrobił ze mnie wstrętną zołzę, co bez powodu ofiarę z domu wyrzuciła. Wyobraź sobie, Aniu, że całe święta spędził w domu moich rodziców, gdzie zjechała się cała moja rodzina i każdy na mnie wilkiem patrzył. Tylko mój tata nie dał się przekonać (ma nosa do oszustów). Nie mogłam wtedy tego przeżyć - całe święta ryczałam u siebie sama w pustych ścianach (mąż zabrał sprzęt, pieniądze, a ja nawet na zakupy świąteczne nie miałam, bo ostatnie wydałam na lekarza - dzień przed wigilią miałam wizytę i USG), nie mogłam uwierzyć, że nikt się nie zainteresuje co ja mam do powiedzenia, tylko jest osąd z góry i koniec. A mój ślubny bawił się w najlepsze z moimi siostrami i szwagrami i dalszą rodziną. Jak udawał, że chce mnie odzyskać i dziecko i każdemu powtarzał że zrobi wszystko żeby ze mną być, tylko ja mu nie chcę dać szansy... krew mnie zalewała. I wiesz co? Sprawa między nami się wyjaśniła, ale do rodziny mam żal i nigdy im już tak nie będę ufać jak kiedyś...:no:
Dlatego nie pojmuję Twoich rodziców, mamy, która Ci pisze, że się na Tobie zawiodła. Bo gdyby ktoś powiedział coś złego na moje dziecko - to może oczu bym tak od razu mu nie wydrapała;-), ale na pewno starałabym się ze swoim dzieckiem to wyjaśnić i zaufać swojemu dziecku. Nie wiem, co im powiedział Twój mąż - ale powinni się zastanowić, że Ty szczególnie potrzebujesz oparcia, a nie jeszcze Cię dołować.
Pozdrawiam serdecznie Aniu - trzymaj się!!
 
Nicoya - a z tą tuszą paskudą, to ja też się starałam i też myślałam, że durne babska w ciąży nie chcą być grube, a ja tak pragnęłam wtedy!!:tak:! Ale teraz... Jak już jestem wielorybkiem,,, to już nawet nie o sam wygląd chodzi (chociaż też - każdy na Ciebie z góry patrzy, zipiesz i nie możesz złapać oddechu - fuujjj), ale dla mnie ten brzuch to nie tyle coś brzydkiego, ile bardzo niewygodnego... - może ja przesadzam, ale ja czuję się bardzo uwiązana - wiele rzeczy nie mogę zrobić, właściwie to tylko leżeć w domu przed tv - wtedy przynajmniej nic boli... Właściwie odkąd urósł mi brzuszek jestem zależna od kogoś zawsze i to mi bardzo przeszkadza. Przecież nawet nie pójdę nigdzie sama, bo może mi się coś stać itd - ja się mam za niezwykle samodzielną osobę, nie potrzebowałam nigdy niczyjej pomocy i np, wczoraj, kiedy mnie tak położyło, to mama ugotowała obiad, a mnie było głupio - bo zawsze ja to robię... Wiem, że to niemądre, ale robię różne rzeczy, których wiem, że nie powinnam robić, codzienne niby pierdoły, ale zawsze jest coś ciężkiego do zrobienia. A wszystko dlatego, że nie poproszę o pomoc - taki ze mnie debil!!!! Mam takie myśli, że przecież nie jestem sama - moi rodzice i mój maż widzą co robię i nie pomagają mi, więc ja się nie chcę narzucać. I to mnie złości. Brzuch ogranicza mi wiele działań - albo muszę wszystko robić dwa razy wolniej!! Ja to tak spostrzegam raczej nie w kwestii estetyki - po prostu źle się już czuję z moim brzuchem - wiem, że kochany, ale nie da się ukryć - ciężki balast!!! No i te kopniaki o 5-tej rano regularnie - małe przegięcie ze strony mojego syna ;-);-);-)!!!
 
reklama
Ojjj Nicoya zgadzam się z Tobą Kobieto, jak zwykle...To nie czas na myślenie o wadze... nie to jest najważniejsze... Oczywiście ja też nie chcę być nieatrakcyjna, więc robię to, co mogę zrobić, by się lepiej czuć... makijaż, pazurki u nóg, włosy... i jest ok, a że brzuch wileki, cóż, będzie jeszcze większy i co wtedy??? Załamiecie się, położycie i nie wyjdziecie z domu???

Aśka_24 pisze:
Brzuch ogranicza mi wiele działań - albo muszę wszystko robić dwa razy wolniej!!
Prawdę mówiąc dziwi mnie takie podejście... Moze spórz na to tak, że albo brzuch albo inne działania??? Bo cały czas mam wrażenie, że ten obiad, porządek i cokolwiek jeszcze jest jednak od brzucha (w domyśle oczywiście od dziecka) ważniejszy...
 
Do góry