reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe Mamy 2007 :))

aśka ja też mam problem z nałożeniem skarpetek - totalną akrobatką się stałam kiedy chciałam "starą przedciążową metodą na jednej nodze" założyć rajstopy - dobrze że koło wyrka na które pięknie się zwaliłam, tez ciężko mi coś już podnieść z podłogi, z auta wysiadam zapierając się za kierownicę i drzwi hehehe, sapię wzdycham... cały czas też byłam cholernie niezależną osobą - a teraz mam problem powoli by wyleźć z wanny i muszę prosić Dużego o pomoc... NO I CO Z TEGO??? pytam - przecież to nie na wieczność... też się wkurzam po cichutku jak Malwina mi przypierniczy w pęcherz że biegiem muszę z wyrka do łazienki w nocy by po nogach nie leciało i pobudki 3 razy w nocy bo przysunie to w wątrobę to w żeberka.... ale to są moje KOCHANE pobudki i mimo że czasami też się wścieknę... to za moment z rozczuleniem na ten mój wielorybi brzucholek spojrzę, pogłaszczę i kładę się spowrotem....
może moje nastawienie jest inne - może za długo czekałam by teraz narezkać - chociaż marudzę czasami przyznaję bez bicia - ale napiszę jeszcze raz - za nic na świecie nie oddałabym tych bólów pleców, tych pryszczy na twarzy, tego spoconego sapania - bo wiem że z tym wszystkim dostałam ten mały cud mój ukochany...
 
reklama
Nicoya, Zebrra, zgadzam sie z Wami całkowicie. Ja tak czekałam na swoją ciążę, że teraz nie przeszkodziłoby mi nawet 30 kg nadwagi - to jest dla mnie w ogóle nieistotne. Mnie wręcz każdy kilogram więcej cieszy, bo widząc rosnącą wagę, mam poczucie, że ciąża się rozwija, Maleńka rośnie. Pewnie, że jest mi niewygodnie, boli mnie kręgosłup, coraz częściej także brzuch, ale co z tego? Ważne, że będę mamą :-):-):-).
Zebrra, to nie z Twoimi reakcjami jest coś nie tak, tylko sąsiadka okazała się nieodpowiedzialna. Moim zdaniem powinnaś jej to jasno uzmysłowić.
Anna, przypomnij mamie, że to TY jesteś w ciąży, a nie ona, więc to nad TOBĄ wszyscy powinni roztaczać ochronny parasol. Wysyłanie przez nią SMS-ów takiej treści jest w aktualnej sytuacji dość żenujące - cokolwiek byś nie zrobiła.
Asiu, jeśli bóle mają charakter skurczowy, to od razu do lekarza. Jeśli zaś "rozpychający", to poleż, popijaj melisę, prześpij się - Mały rośnie, macica się rozszerza, sama boli i jeszcze uciska sąsiednie narządy.
 
No oczywiście dziewczyny macie raję - ja też za nic w świecie nie oddałabym tego brzuszka... czy też brzuchola ;-) I przede wszystkim za nic nie chciałabym przeżywać znowu wizyt w poradni niepłodności :no::no::no:!!!!
Ale jak widzicie - wszystkie narzekamy!!!
Chociaż nic nie jest ważniejsze od naszych dzidziusiów!!!
A!! Nicoya - akrobacje z ubieraniem też stosuję od jakiegoś miesiąca i w kąpieli kolejne..:-D:-D:-D
A kopniaczki czasem są bolesne, a czasem takie, że przez kilka minut śmieję się do mojego synka, że taki rozbójnik. Wiadomo, że mimo narzekania robimy przecież wszystko, aby nasze brzuszki rosły sobie zdrowo...:tak:.
Ale marikę tez rozumiem - przecież każda z nas coś kombinuje żeby lepiej wyglądać, lepiej się czuć. Ładnie się ubieramy (jak tylko się w coś ładnego zmieścimy), ja tam lubię upudrować nosek i umodelować włoski. No i może trochę przykrości sprawia mi głowa mojego Koguta, jak jedziemy samochodem, która kręci się na boki za porozbieranymi dziewczętami - taka kobieca próżność - ja się do niej przyznaje jak najbardziej - chciałabym być atrakcyjna, a nie czuje się tak. Mam świadomość, że to nie na zawsze i po porodzie będę się starała jak najszybciej dojść do wyglądu sprzed ciąży, a że w tym temacie jestem bojowo nastawiona i nieźle zawzięta - to chyba szybko sobie poradzę..
 
No właśnie Nicoya, może to kwestia długości czekania na to małe szczęscie zamieszkujące nasz brzuszek??? My staraliśmy się od lipca 2005, w listopadzie zaszłam w ciążę, ale 27/12/2005 poroniłam, potem pół roku przerwy i starania od nowa...
 
Mila jasne, ze tak, to sąsiadka jest tu w końcu osobą dorosłą i powinna być odpowiedzialną... Myślałam, że ją zabiję, dlatego do rozmowy z nią musze po prostu ochłonąć...
 
No właśnie Nicoya, może to kwestia długości czekania na to małe szczęscie zamieszkujące nasz brzuszek??? My staraliśmy się od lipca 2005, w listopadzie zaszłam w ciążę, ale 27/12/2005 poroniłam, potem pół roku przerwy i starania od nowa...
Dokładnie. I czasu czekania, i problemów.
My staraliśmy się o wiele dłużej, ale, wybaczcie, nie chcę o tym pisać.
 
milla - ciężko mi te bóle określić. Na pewno to jest mocno "rozpychające", ale trochę też ze skurczami. Na pewno bardzo czuję to rozpychanie i nie zawsze przechodzi jak się położę. I mój brzuch jest raczej wtedy niespokojny - rusza się i boli na dole. Tak to mniej więcej wygląda. Dziś jest lepiej, ale się oszczędzam. Nie mogę na przykład za długo stać, bo się zaczyna taki właśnie rozpierający ból.
 
my mamy za sobą 5 letnią walkę o malutką... żeby wogóle była - bo "mądrzy lekarze" stwierdzili że po takim czasie jednak nie mogę i przygotowywaliśmy się powoli do adopcji...
dlatego też teraz mogę nawet i przeleżec do końca - i nie powiem szlag w łóżku trafiał mnie będzie - ale to takie chwilowe powroty do dawnych przyzwyczajeń (życia w ciągłym biegu) - bo zrobię i zniosę wszystko by za te 2,5 miesiąca przytulić moją kruszynkę całą i zdrową...
zebrra i mila wiedzą o czym mówię
aśka mimo ze nie jestem z tych dmuchających na zimne to na twoim miejscu jak najszybciej skontaktowałabym się z lekarzem - po to oni są, a malutki najważniejszy
 
reklama
Dziewczyny!!
Umówiłam się z lekarzem na poniedziałek ma mi zrobić USG szyjki. Matko! Ale ja zielona jestem. Jakby nie wy, to myślałabym, że tak ma być... No, a teraz się martwię, choć on powiedział, że powinnam tylko więcej odpoczywać, bo nie tak dawno mi badał, więc się nie powinno nic złego dziać. Mam nadzieję, że to tylko te nerwy tak narobiły i wszystko będzie dobrze jak się uspokoję. Tylko jak się tu teraz uspokoić??
 
Do góry