reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

L u t y 2 0 1 1 - nasz wątek codzienny

reklama
oj smutno smutno no ale trudno takie zycie :-(

Za to wieczor wczoraj mialam bardzo przyjemny dzieki cudownym ludziom w moim zyciu ktorzy pamietali o moich urodzinach. No i mezus tez sie wykazal wiec troszke mi razniej .

unshine ja to sie Chrisowi nie dziwie ze sie martwil bo w mieszanych rodzinach faktycznie jest taki problem. Koleznka wyslala teraz synka do nursery i w ogole niemartwi sie jego brakami w angielskim bo po dwoch tygodniach juz zna podstawowe slowa i moze zakomunikowac swoje potrzeby.
 
Mieszkamy w okolicach Nottingham (countryside) I w londynie. Chociaz teraz wiecej czasu w Nottingham bo mamy duzy dom. Do londynu czesto sama jezdze na dzien czy 2 zeby sobie odpoczac, spotkac sie z kolezankami czy na zakupy:) . Chris tez jezdzi sam jak ma jakies spotkania. Szukamy tez wiekszego mieszkania blisko Centrum, wtedy bedziemy znow wiecej czasu spedzac.

Polis Ja nie moge sobie wyobrazic :) ale dzieci szybko sie ucza . my ,jako rodzice bardziej sie martwimy.
 
Polis spóźnione życzenia . Wszystkiego Najlepszego , spełnienia marzeń , zdrówka i szybkiego wybudowania domku :)


Dziewczyny jeśli chodzi o naukę dziecka to łapią bardzo szybko . Moja Lenka od kiedy słyszy jak puszczam sobie niemiecki na DVD ( bo się uczę nie tylko z książki) , zamiast mówić ''tak'' mówi ''ja'' , dziś zamiast powiedzieć do mojej mamy ''babcia'' ciągle powtarzała ''Oma'' itp. Więc się nie dziwie że w parach mieszanych dzieci mają problem z drugim językiem , tym którego mniej słyszą . Mojej sąsiadki Polki mąż jest Niemcem a jej syn nie umie nic praktycznie po polsku , nie lubi tego języka i od dzieciństwa buntował się z jego nauką. Druga koleżanka ma tą samą sytuacje tylko z córką i w młodszym wieku . Ogólnie ciężko jest to pogodzić bo dziecko nie do końca rozumie celu dlaczego uczymy go języka w którym się powszechnie nie mówi .
 
no tak was podczytuję i zapytam, jak wy sobie poradziłyście z językiem i porozumiewaniem się, umiałyście już wyjeżdżając czy samo przyszło w trakcie? Mój mąż nosi się z zamiarem wyemigrowania z całą rodziną do Anglii, tak na stałe, nie na trochę, ja to się ogólnie o dzieci nie boję, bo dzieci naprawdę szybko łapią, a im mniejsze, tym szybciej, ja się kurczę o siebie boję hehehe, bo po angielsku jakies tam słowa znam, ale niewiele, nie wiem czy sobie poradzę, bo jakaś noga językowo jestem
 
no tak was podczytuję i zapytam, jak wy sobie poradziłyście z językiem i porozumiewaniem się, umiałyście już wyjeżdżając czy samo przyszło w trakcie? Mój mąż nosi się z zamiarem wyemigrowania z całą rodziną do Anglii, tak na stałe, nie na trochę, ja to się ogólnie o dzieci nie boję, bo dzieci naprawdę szybko łapią, a im mniejsze, tym szybciej, ja się kurczę o siebie boję hehehe, bo po angielsku jakies tam słowa znam, ale niewiele, nie wiem czy sobie poradzę, bo jakaś noga językowo jestem


a czemu chcecie wyemigrować? z tego co pamiętam to ty masz prace stałą (księgowa?), nie wiem jak mąż, i macie w PL swój domek. Pytam się bo troszkę jestem w szoku



co do języka to ja się nie wypowiem bo dopiero raczkuje w tym temacie. Lekko nie jest, ale mam nadzieje że systematyczność zrobi swoje .
 
Ja psychologiem nie jestem, ale wydaje mi sie, ze jednak dla dziecka to jest stres jakis. chyba , ze dziecko ma taki charakter, ze jest otwarte, niczego sie nie boi i nie przejmuje.

Ja jak juz mowilam znam 3 jezyki i nie wyobrazam sobie przyjechac do Anglii bez znajomosci jezyka. Wiadomo, w szkole zle ucza jezykow obcych. Angielski mialam w szkole sredniej i potem 2 lub 3 lata na studiach. Ja zawsze bylam dobra z gramatyki, ale balam sie mowic. Jak tutaj przyjechalam pierwszy raz to trzymalam sie z Polakami i mowilam caly czas po polsku. Jednak szybko zrozumialam, ze nie tedy droga. Odcialam sie od Polakow, mieszkalam z Anglikami , mialam to szczescie,ze w pracy nigdy nie mialam Polakow i tak to sie zaczelo:) Bylam zmuszona zeby mowic. Spotykalam sie tez z Anglikami , to pomoglo :-):-)

zawsze mialam dobre prace, dzieki temu mieszkalam w lepszych dzielnicach lonynu i wlasnie z Anglikami. Duzo ludzi wcale nie zdaje sobie sprawy jak ciezko jest jak mieszka sie w gorszej czesci londynu. JEzeli ktos ma prace w polsce i dom lub mieszkanie to ja radze zostac w Polsce. Duzo moich znajomych wrocilo do Polski ,bo tam maja lepsze warunki zycia. Duzo by pisac. Moze kiedys napisze jakas ksiazke o Polakach w Londynie :-D:-D i nie tylko Polakach, ogolnie o moich doswiadczeniach...Mi sie wydaje, ze mi bylo pisane zycie za granica, tutaj czuje sie jak ryba w wodzie i nie lubie za bardzo do Polski jezdzic.
 
Ostatnia edycja:
Ja psychologiem nie jestem, ale wydaje mi sie, ze jednak dla dziecka to jest stres jakis. chyba , ze dziecko ma taki charakter, ze jest otwarte, niczego sie nie boi i nie przejmuje.

Ja jak juz mowilam znam 3 jezyki i nie wyobrazam sobie przyjechac do Anglii bez znajomosci jezyka. Wiadomo, w szkole zle ucza jezykow obcych. Angielski mialam w szkole sredniej i potem 2 lub 3 lata na studiach. Ja zawsze bylam dobra z gramatyki, ale balam sie mowic. Jak tutaj przyjechalam pierwszy raz to trzymalam sie z Polakami i mowilam caly czas po polsku. Jednak szybko zrozumialam, ze nie tedy droga. Odcialam sie od Polakow, mieszkalam z Anglikami , mialam to szczescie,ze w pracy nigdy nie mialam Polakow i tak to sie zaczelo:) Bylam zmuszona zeby mowic. Spotykalam sie tez z Anglikami , to pomoglo :-):-)

zawsze mialam dobre prace, dzieki temu mieszkalam w lepszych dzielnicach lonynu i wlasnie z Anglikami. Duzo ludzi wcale nie zdaje sobie sprawy jak ciezko jest jak mieszka sie w gorszej czesci londynu. JEzeli ktos ma prace w polsce i dom lub mieszkanie to ja radze zostac w Polsce. Duzo moich znajomych wrocilo do Polski ,bo tam maja lepsze warunki zycia. Duzo by pisac. Moze kiedys napisze jakas ksiazke o Polakach w Londynie :-D:-D i nie tylko Polakach, ogolnie o moich doswiadczeniach...Mi sie wydaje, ze mi bylo pisane zycie za granica, tutaj czuje sie jak ryba w wodzie i nie lubie za bardzo do Polski jezdzic.


podpisuje się pod tym . My przyjechaliśmy do DE do rodzinki mojego mężą . Bardzo ciężko wspominam ten okres, rodzina okazała się być jedną z tych które za granicami swojego Państwa gnoją rodaków i nie dopuszczą aby mieli lepiej , podkładają nogi. Odcięliśmy się .

Mąż rok czasu przebywał z samymi Niecami -w pracy i w domu . Dało to bardzo zadowalające skutki . Dzięki temu możemy teraz w DE spokojnie przebywać. Mamy dużo znajomych Niemców na których możemy polegać . Wtedy kiedy świat nam się walił bo rodzina męża zapragnęła nam zrobić armagedon to właśnie oni nam pomogli . I tak poszedł łańcuszek . W poszukiwaniu mieszkania ,wszelkich formalności itp. Trafiliśmy na dobrych ludzi którzy pomogli nam w ty złym momencie. Teraz sami od siebie pomagają mi z kursem , z Lenki przedszkolem i w końcu z moją pracą . I to nie chodzi tutaj nawet o bardzo dobrą znajomość języka tylko o to że ludzie się Polaków często boją . Mamy złą opinie . Dużo łatwiej jest gdy np. Niemiec poleci Cię innemu Niemcowi . Oni zresztą dużo obserwują i są na początku nie ufni .
Co do dzielnic . w moim mieście czegoś takiego nie ma tzn. dzielnic polskich . Mam tylko sąsiadkę Polkę która ma męża Niemca i Polaka który ma kobietę Niemkę . I chodź mi nic nie zrobili i są bardzo uprzejmi to ja się już boje, nie czuje potrzeby się z nimi przyjaźnić . Są po prostu miłymi sąsiadami dla mnie.

Co do stresu dziecka to Lenka takiego nie ma .I dlatego chce ją dać do przedszkola w kwietniu żeby rozmawianie w dwóch językach było dla niej czymś naturalnym .


Tak więc podsumowując wszystko to Wszystko zależy od Nas ale i od ludzi na których trafiamy . My z mężem tłumaczy sobie że dzięki temu że Ci idioci chcieli nam zrobić armagedon to zmotywowaliśmy się do działań do walki aby tutaj normalnie funkcjonować a nie tylko egzystować . Zmieniliśmy auto, wylaliśmy fundamenty, urządzamy sobie mieszkanie i chcemy Mnie usamodzielnić bo siedzę w domu od kiedy zaszłam w ciąże. Trochę to męczonce. Brak mi ludzi i ''bojowych zadań''. Wierzę że jak zdrówko będzie i zgoda to powoli zrealizujemy swoje wszystkie marzenia. A jeśli chodzi o PL to ja nie wiem czy wrócimy. Budujemy dom w PL i jeśli będziemy chcieli tutaj zostać na stałe to go sprzedamy a kupimy tutaj bo się już orientowaliśmy cenowo jak sprawa wygląda. Ja tęsknie za Mamą, a resztę mam tutaj czyli męża i Lenkę. Na szczęście matula moja 5 lat wyjeżdżała do pracy i zawsze mi tłumaczy że jak by Nas nie miała i była młodsza to pewnie by już nie wróciła do PL. Ale miała w PL dzieci i ją ciągło, do tego dostała dobrą prace w PL w swoim zawodzie i ma dom , to nie miała potrzemy kombinowania. A my ?
Mieszkali byśmy w PL u mojej mamy i nie odłożyli byśmy nic. A teraz jest nam dużo łatwiej, tylko ja mam 23 a mąż 25 lat, śmiejemy się że do 30-stki mamy czas na podjęcie męskiej decyzji gdzie będziemy mieszkać .


buziaki , lecę z mężem wieczorem spędzić bo już mnie szturcha żebym lapka wyłączyła :-D :-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
sunshine moja Ala poszła teraz do przedszkola ma 3,5 roku i po angielsku znała właściwie tylko takie totalne podstawy, np. liczby, owoce, kolory, warzywa, zwierzeta podstawowe słówka, głównie z tych książeczek dla maluchów i radzi sobie bardzo dobrze, szybko łapie nowe słówka, wiadomo nie mówi jeszcze poprawnymi zdaniami, ale sie dogaduje z panią, a czy stres miała jak szła do przedszkola? hmmm chyba ja miałam większy, ona po tygodniu już chetnie chodziła i nawet w weekend chciał iśc :) Dzieci naprawde szybko sie uczą i przystosowuje u nich to takie zupełnie naturalne :) no i Ala za rok idzie tu do szkoły wiec angielski automatycznie będzie jej pierwszym językiem czy tego chce czy nie no a po polsku rozmawiamy z nią w domu by z babciami mogła sie dogadać bo babcie raczej sie juz angielskiego nie będa uczyć ;)

margoz
ja tam nie jestem jakoś specjalnie wygadana po angielsku, wiecej rozumiem niż mówie, ale co mi potrzeba to sobie załatwie czy w urzędach czy w szpitalu - obie dziewczynki tu rodziłam... Dla mnie najgorsi sa Ci rodzimi Irlandczycy bo mają straszny akcent, czasem jak cos mówią to sie zastanawiam czy to angielski jeszcze... obcokrajowcy mówiący po angielsku sa w porządku bo wyraźnie mówią i dogadać sie można, ale jak sie człowiek osłucha to i zaczyna rodzimych wiecej rozumieć :) nie ma sie co stresować, jak macie zapewnioną prace to ja bym spróbowała w Anglii. Dzieciaki małe szybko język zlapią a i Ty sobie dasz rade :)

delfin a Polacy za granicą strasznie cwaniakują... staja sie bardziej angielscy niż rodzimi anglicy i potrafia innego Polaka gnoić za sam fak, że jest POLAKIEM. My nie planujemy wracać do Pl. 2 razy w roku sprowadzamy na 3 tygodnie moich rodziców, później A. mame, czasem moi bracia przylatują na tydzień... mnie już jakoś specjalnie nie ciągnie do PL. właściwie to sie zawsze zmęcze jak jestem w PL. Tu żyje nam sie lepiej wiec po co to zmieniać...
 
Ostatnia edycja:
Do góry