Bylam dzisiaj u gin i chcialam sie Wam wyzalic :-( Ginka powiedziala zebym przyszla za miesiac na nastepna wizyte, ale baby w rejestracji nie chcialy mnie zapisac (bo juz maja komplet pacjentow - tylko, ze jakos jak dotad juz pare razy tak bylo, ze mnie dopisywaly mimo kompletu, bo czesto sie zdarza, ze ktos nie przychodzi). No i zapisaly mnie na za piec tygodni - po prostu bosko, to bedzie moj 39 tydzien i z duzym prawdopodobienstwem moze sie okazac, ze ja juz tyle nie donosze i do porodu ostatnia moja wizyta bedzie wlasnie ta dzisiejsza ginka zlecila mi badania, ale wyniki odebrac mozna TYLKO jak sie idzie na wizyte - wiec juz nawet nie chce mi sie isc robic tych badan, bo znowu beda mnie kluc, znowu bede sikac do pojemnika, a potem i tak moze sie okazac, ze juz nie bedzie mi dane nawet zobaczyc wynikow Jestem strasznie rozdrazniona z tego wszystkiego! Wszedzie jest napisane, ze pod koniec ciazy wizyty powinny byc co MAKSYMALNIE 2-3 tygodnie, a nie co 5
A jeszcze chcialam Wam powiedziec, ze skarzylam sie gin juz na dwoch ostatnich wizytach, ze mnie boli miedzy nogami na dole, tak jakby mi wargi puchly - ta mi mowila, ze nic sie nie dzieje, ze to normalne i dzisiaj co? Zaglada mi miedzy nogi i mowi 'o ma pani tutaj zylaka!' UWIELBIAM PUBLICZNA SLUZBE ZDROWIA
A jeszcze chcialam Wam powiedziec, ze skarzylam sie gin juz na dwoch ostatnich wizytach, ze mnie boli miedzy nogami na dole, tak jakby mi wargi puchly - ta mi mowila, ze nic sie nie dzieje, ze to normalne i dzisiaj co? Zaglada mi miedzy nogi i mowi 'o ma pani tutaj zylaka!' UWIELBIAM PUBLICZNA SLUZBE ZDROWIA