ja tez panikuje, i sama wiem ze chyba nawet za bardzo. Jak juz napisalam - ostatnio mamy tu mala "szyjkowa" awarie, czytam , przejmuje sie i denerwuje razem z dziewczynami, a potem klade sie do lozka i sama mam podobne objawy
Ł sie wkurza, bo ciagle mu tylek truje, ze cos sie dzieje, ze jest nie tak, i stale tylko slysze: Kotek, jak czujesz, ze trzeba do szpitala to sie tylko ubieraj i jedziemy od razu... Wtedy ja biore 3 glebokie wdechy, i zazwyczaj staje na tym, ze juz sie uspokajam, a podejrzane bole przechodza....
Wiadomo - jak sie dzieje cos zlego - i same czujemy ze jest nie tak - nalezy jechac, ale wydaje mi sie, ze czesto to poprostu "normalne" zachowanie brzuchow w ciazy. Teraz juz mamy czas, gdy macica trenuje sama z siebie, i jedne odczuwaja to bardziej a inne mniej.
Ja wiem że jestem panikarą i potrafię się nakręcić więc dlatego się ociągałam z tym szpitalem itp. Poczytałam chyba wczoraj za dużo, a że znowu "pora rozciągania" przyszła to chyba trochę mnie poniosło ale dziś już lepiej. Byliśmy na zakupach, co chwilę brzuch sprawdzałam-nie zrobił się twardy ani razu. Nie myślałam o tym cały czas i dziś się już dobrze czuję więc chyba jednak nie służy mi jak za dużo czytam Wiadomo że nie można ignorować niczego ale czasami kilka głębokich wdechów, uspokoić sie i jest lepiej
Poza tym zrobiłam dziś wykład Małej, że nie może mamusi tam nisko bić(bo robi to rączkami najprawdopodobniej-gin tak stwierdziła) i że ma do góry się podnieść bo tam mam więcej miejsca, a tatuś jeszcze wytłumaczył, że jak nie posłucha to będę musiała na rękach chodzić a nie bardzo mi to wychodzi więc za bardzo nie ma wyjścia i chyba posłuchała;-) Nasza Kochaniutka;-);-)