reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwietniówki 2010!!!

ale się naśmiałam z tych waszych postów :-D oj umiecie rozsmieszyć :-D:-D:-D ale macie rację, kurde czas po porodzie powinien być tylko dla maluszka i jego rodziców, by w spokoju mogli się poznać na wzajem.
Mi też się tak marzy ale znając życie to u mnie jak tylko wrócimy do domu to zaczną się dzikie pielgrzymki rodzeństwa T., dlatego też to jest kolejny powód dla którego chce trochę posiedzieć u mamy.

Oczywiscie były momenty kiedy zwłaszcza mi brakowało siły cierpliwości i chwili aby ktoś zajął sie małym bo Emilo nalezał do małych terrorystów;-)i dodatkowo miał kolki:-( ale zawsze mogłam liczyć na męża.Do dzisiaj wspominam jak pewnego dnia rano obudziłam się a na lustrze w łazience na szafkach w kuchni i w pokoju były pozawieszane małe karteczki z napisem Jesteś wspaniałą mamą
To dało mi siły na kolejny dzień:tak:

aż normalnie mam łzy w oczach :-D piękne
 
reklama
Mnie samej by nie przyszło do głowy pchać się z niezapowiedzianą wizytą do noworodka, cierpliwie czekałabym na inicjatywę ze strony rodziców i tego samego oczekuję od mojej rodzinki. Przy Oli wizyty zaczęły się w 3-4 tygodniu, od pierwszych dni przychodzili tylko dziadkowie. Najlepiej już teraz spróbować to ustalić, żeby potem się niepotrzebnie nie stresować
 
.Do dzisiaj wspominam jak pewnego dnia rano obudziłam się a na lustrze w łazience na szafkach w kuchni i w pokoju były pozawieszane małe karteczki z napisem Jesteś wspaniałą mamą
To dało mi siły na kolejny dzień:tak:

Kochane jak rodzi sie dziecko to cały nasz swiat się zmienia i zawsze juz tak bedzie ale chyba zgodzicie sie że jest to cudowna zmiana:-):-):-)
Damy rade :tak::tak::tak:

ale super masz męża mój też jest wspaniały nie narzekam, ale nie jest z tych "pomysłowych" :) jak kwiatek to róża, a takie drobiazgi to raczej odpada :tak::-(
 
ale super masz męża mój też jest wspaniały nie narzekam, ale nie jest z tych "pomysłowych" :) jak kwiatek to róża, a takie drobiazgi to raczej odpada :tak::-(

Dzięki :tak: musi byc super bo kto by wytrzymał 12 lat ze mną:-D
My to wogóle tacy karteczkowi jesteśmy:tak: ostatnio nawet Emilek zostawia nam fajne karteczki typu KOCHAM CIĘ MAMUSIU ALBO TATUSIU:-)
Niech sie uczy:tak: potem jego zonka będzie zadowolona ;-)
 
Moja babcia do tej pory nie może się przyzwyczaić do widoku Kuby z marchewką- a on po prostu lubi (obrzydliwe słodycze też lubi ;-)). I tłumaczenia: ale on tak chciał wejść na parapet doprowadzają mnie do szału i tekstów w stylu: jak będzie chciał sobie otworzyć okienko i skoczyć to też mu babcia pozwoli???

Moja tesciowa dobrze karmi Szymka robi mu pierogi , nalesniki i inne dobre rzeczy których ja nie robie z lenistwa bądz robic nie umiem ale poza tym dała mu kilka razy np. jakies ciacho w czekoladzie typu delicja czy jeżyki . Na nic nie zdały się tłumaczenia że dziecie tego nie lubi . Potem znalazła wyplute gdzies pod meblami:-D także już się przekonała że on zamiast czekolady woli kawałek chlebka albo zwykłego biszkopta czy chrupki kukurydziane.

Co do tych wizyt to ja jeszcze nie rozumiem jednego jak lezałam w szpitalu to te wizyty rodziny ( np kilka osób przez kilka godzin ) no kurde po porodach SN wypuszczają po dwóch dobach to po co te wycieczki? U mnie poza meżem który mi pomagał się kąpac czy cuś po CC a zreszta to co innego byli : moja mama przez 40 min , tesciowie przez 30 min , przyjaciółka późno wieczorem bo miałam jedynkę więc mogła przez godzine . I to tyle . ale widziałam w sali obok ciasnej małej 5 osób u jednej biednej zmeczonej kobity siedzieli ile dusza zapragnie no kurde .. Pomine już fakt tych babek co tam tez na sali były że mogły sobie nie zyczyć takich wycieczek:no:
 
kwiatuszku - dokladnie cie rozumiem.. z jednej strony to mama ktorej nie chcialoby sie zranic, a z drugiej twoje zycie ktorym sama chcesz kierowac...i ciagle te nerwy ze ktos chce cie pouczac, znam to.. tez mam podobny problem bo jak urodze to moja mama chce koniecznie do mnie przyjechac i mi "pomoc" i juz jej napomnialam i pare aluzji w tym kierunku robilam ze nie musi przyjezdzac i wielka obraza byla i stanelo na tym ze tu i tak przyjedzie.. ja juz czuje ze wykonczy mnie ona nerwowo...nie wiem jak ja splawic normalnie:baffled:
 
Dziewczyny pomóżcie, mam problem od 2-3 dni mam gęstą białą wyzielinę, śluz, bardzo sei tym martwie do tej pory jak był to przezroczysty, czy to moze byc czop, bo gdzies tak czytałam. Troszke mam dni ostatnio sresującyhc remont kuchni, remont w bloku klatki schodowej , musze co dzień jhexdzic do teściowej i siedziec by sie nie nawdychać śmierdzacej farby. Do tego doszły twardzneie brzucha , no i ten śluz, co o tym myslicie. Wizyte mam za tydzień, poczekać? Maluszki są dosc ruchliwe a to chyba dobrze?

ticker.php
 
Kwiatek, jak ja Cie dobrze rozumiem. Na szczescie nie musze wybijac mojej matce z glowy pomyslu z przyjazdem i ¨pomaganiem¨ przy dziecku, bo to i odleglosc i fakt, ze moi protoplastusie w zadnym obcym jezyku sie nie porozumieja oraz ich paniczny lek przed lataniem, trzymaja ich na bezpieczna odleglosc. Natomiast co chwile Ukochany zaprasza kogos do nas na ¨po siodmym kwietnia¨, lub w okolicach - bo Konstancja bedzie z nami, a ja NA PEWNO uciesze sie z wizyt. I moge mu tlumaczyc, ze nie uciesze sie, ze piana mi na pysku wystapi i bialej goraczki dostane... Na co slysze, ze jestem niewdzieczna egoistka i ze nikt mi dziecka nie zabierze, tylko przyjda pomoc. I nie czai, ze ja nie chce znalezc dziecka w 30 stopniowy upal owinietego szczelnie grubasnym kocem, albo potraktowanego w inny, rownie idiotyczny, meksykanski sposob. Ze nie zycze sobie wszystkich tych dobrych rad i pytan czy daje cycka, czy nie - bo to nie ich sprawa.
Teraz nawet nie chce mi sie nawet o tym myslec, bede kombinowac za dwa miesiace. (Atak paniki, ten czas za szybko leci, a ja jeszcze nic nie mam)


13x13 siksy nie wykopalam, bo nie chcialo mi sie, jeszcze bym sie spocila i zmeczyla, a do tej kukurydzianej glowy i tak nic by nie dotarlo...


Zycie w Meksyku jest, hmm, inne... Ucze sie nie zwracac uwagi na wiekszosc spraw. Albo, jesli to naprawde wazne, walcze o nie. Teraz juz coraz czasciej chce mi sie smiac, wciaz jest to smiech przez lzy. Jak na przyklad dzis wskoczylam do taksowki, a tam pas nie dziala. Na co taksiarz stwierdzil, ze prosze sie nie martwic i pojechal pod prad, bo bylo szybciej... Ot, takie rzeczy sie dzieja. Grunt, to nie zamartwiac sie nimi zbyt dlugo, bo tak naprawde kocham Meksyk i nigdy go nie opuszcze. Takie jest to miejsce - mozna je kochac lub nienawidziec, ale nie mozna don zywic niezdecydowanych uczuc ;)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry