a teraz opisze wam co ja wczoraj przeżyłam----masakra
jak co sobota moje osiołki poszły do kina , zeszłam na dół wypuścić psa do ogrodu na 5 minut. Sąsiedzi maja dokładnie takiego samego czyli Westa. nie zdążyłam się obrócić jak tamten był u nas na ogrodzie i zaczął gryźć mojego. Moja sierotka poddała się całkiem tamten go tak szarpał ,że widziałam oczami wyobrazi jak to się skończy. Próbując go odciągnąć , do krwi połamałam paznokcie ale udało się i w ferworze adrenaliny przerzuciłam go nad siatką na podwórko sąsiadów i wtedy zobaczyłam jak mój ma krew na grzbiecie ,łapie i nie może się pozbierać .
Tak się rozryczałam ,że nie pamiętam kiedy ja ostatnio tak płakałam, bo bałam się o młodego w brzuchu o psa czy nic mu nie jest itd. Okazało się na szczęście ,że rany są nie grozie acz kol-wiek wczoraj był lekko przytłumiony. Sąsiad pokazał nam wszystkie szczepienia itd. swojego. Nie mam najmniejszych pretensji do faceta bo tamten chodzi po siatce jak małpa i nic nie dała druga siatka i inne zabezpieczenia , potrzeba by było muru , żeby go powstrzymać. A to są tylko zwierzęta i 20 razy bawią się ze soba u nas na podwórku a za 21 dochodzi do takiej jatki
wypiłam potem melisę na uspokojenie i mi troszkę przeszło a południu pojechaliśmy do znajomych ,zebym się rozerwała i przestała już myśleć:-(
a i jeszcze jedno wczoraj zamówiliśmy sobie aparat jako prezent pod choinkę dla mnie i Szanownego (taki jak chciałam--śliczna lustrzanka) i na święta ma być u nas więc będą porządne zdjęcia na zamkniętym po świętach :-):-)
Dow2iedziałam się jakis czas temu że jak się psy gryzą to trzeba jednego złapać za tylnie nogi wtedy napewno puści . Ale miałaś z przygodami .