Witam się poweekendowo.
wstyd pisać, ale dopiero w piątek odsmoczkowałam Q. Q wrzucił smoka do miseczki wieczorem, a rano przyszła wróżka smoczuszka i zostawiła prezent w zamian za smoka. Q sam tłumaczy, że już jest duży dlatego nie ma smoka, ale wieczorami próbuje udawać małego :-) kuca i mówi: pats mamo jestem taki malutki, muse dostać smoka... ale pośmiejemy się chwile i idzie spać bez smoka.
zielona - ja jako dziecko też nie lubiłam lalek. dostałam jedną barbie to ją oddałam sąsiadce. miałam jedną dużą lalkę z rudą czupryną, ale po obejrzeniu chucky'ego ubzdurałam sobie, że ta lalka to chucky i urwałam jej głowę, wybebeszyłam jej gąbkę i zamknęłam w szafce na kluczyk ;-) Wolałam dinozaury, resoraki brata, gre w piłkę i wspinanie się po drzewach. taka chłopaciara byłam, od zawsze miałam więcej kumpli niż koleżanek ;-)
mamusiu - super, że dzidzia rośnie :-)
annaoj - faceci tak mają... w końcu zrobią... a to, że za pół roku to inna sprawa ;-)
monia - nie przyjadą? bo co? naczytałam się już takich historii i niestety Ci powiem, że trzeba w takich sytuacjach kłamać: dziecko ma niecałe 41 stopni! słania się przez ręcę, traci chwilami przytomność, leki nie zbijają temperatury.
Wtedy muszą przyjechać... na takie zgłoszenie nie mogą nie zareagować. To chore jest, że trzeba ubarwiać a nawet kłamać. No ale co by było gdyby się pogorszyło? Mam nadzieję, że gorączka nie wróci
nata - no to w takich warunkach to można pracować :-) miłego home office
wstyd pisać, ale dopiero w piątek odsmoczkowałam Q. Q wrzucił smoka do miseczki wieczorem, a rano przyszła wróżka smoczuszka i zostawiła prezent w zamian za smoka. Q sam tłumaczy, że już jest duży dlatego nie ma smoka, ale wieczorami próbuje udawać małego :-) kuca i mówi: pats mamo jestem taki malutki, muse dostać smoka... ale pośmiejemy się chwile i idzie spać bez smoka.
zielona - ja jako dziecko też nie lubiłam lalek. dostałam jedną barbie to ją oddałam sąsiadce. miałam jedną dużą lalkę z rudą czupryną, ale po obejrzeniu chucky'ego ubzdurałam sobie, że ta lalka to chucky i urwałam jej głowę, wybebeszyłam jej gąbkę i zamknęłam w szafce na kluczyk ;-) Wolałam dinozaury, resoraki brata, gre w piłkę i wspinanie się po drzewach. taka chłopaciara byłam, od zawsze miałam więcej kumpli niż koleżanek ;-)
mamusiu - super, że dzidzia rośnie :-)
annaoj - faceci tak mają... w końcu zrobią... a to, że za pół roku to inna sprawa ;-)
monia - nie przyjadą? bo co? naczytałam się już takich historii i niestety Ci powiem, że trzeba w takich sytuacjach kłamać: dziecko ma niecałe 41 stopni! słania się przez ręcę, traci chwilami przytomność, leki nie zbijają temperatury.
Wtedy muszą przyjechać... na takie zgłoszenie nie mogą nie zareagować. To chore jest, że trzeba ubarwiać a nawet kłamać. No ale co by było gdyby się pogorszyło? Mam nadzieję, że gorączka nie wróci
nata - no to w takich warunkach to można pracować :-) miłego home office