Elvie, oj te nasze dzieciaki... Tak jak Agnieszka powiedziala, trzeba przy nich miec oczy w dupie. Raz weszlam z mloda do kuchni, a ona na blacie wypatrzyla noz. Wziela do lapki i mi go podala.
Malzon nie spal pod brama. Jak przyjechal, zadzwonil, ja uslyszalam dzwiek dzwonka (wiedzialam, ze to on, bo przeciez "nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi...", a na powaznie wlasciwie nikogo tu nie znam), to wyskoczylam i go wpuscilam. Okazalo sie, ze tel byl gleboko pomiedzy poduszkami kanapy - a tam tez szukalam...
Stary obrazony myje gary. Szlag mnie trafil, bo ja ciagle sama siedze, na nic czasu nie mam. Jak chce isc do fryzjera czy cos w tym stylu - to kreci nosem. Sie wkurwilam na maksa i stwierdzilam, ze on by sobie w Europie nie poradzil. Taktownie przemilczalam "trutniow", ale opowiedzialam mu o przyzwoitych facetach, ktorzy pracuja i w domu pomagaja. A on mysli, ze jak kawe zrobi i raz na tydzien smieci wywali, lampke wina naleje, to ja bede peany na jego czesc spiewac. Jeszcze zapytal czy w zwiazku z tym, ze przez najblizszy miesiac (jak znam zycie to dluzej), kiedy przez caly dzien bedzie w pracy (za te same pieniadze), rozwiode sie z nim. Odparlam, ze bardzo prawdopodobne.
Wczoraj chyba mu sie oczy nieco otwarly w kwestii podjecia przeze mnie pracy zarobkowej (bo przeciez tyram jak osiol ale za darmo). Stary truje, ze mloda trzeba by do zloba odstawic jak ja bede pracowac (swoja droga cwaniak chce sie dziecka pozbyc z domu, zeby sie nim nie zajmowac w tych krotkich chwilach kiedy jest w domu...). Otwarli w Cholula nowy hotel. Wywiesili kartke, ze szukaja nativspikera, ale jak znam zycie dobry angielski bylby wystarczajacy. Oczywiscie na kartce informacja, ze placa 10 dolarow od zawartej transakcji. Tlumacze chlopu jak krowie na rowie, ze wiecej z pewnoscia nie placa. Ten mowi zeby sprawdzic. No to idziemy i pytamy. Oczywiscie mialam racje - 10 dolcow od transakcji i zadnej bazy. Znaczy mozesz pracowac dzien w dzien i zarobic 100 dolcow miesiecznie, bo tu jest pelno hoteli, a turystow nie za duzo ostatnimi czasy. Hotel w dodatku niezbyt tani, wiec tylko obcokrajowcy tam sie zatrzymywac beda... Chlop pojal, ze bycie wyksztalconytm obcokrajowcem wcale nie sprzyja otrzymaniu lepiej platnej pracy - choc w jego wyobrazni jest zupelnie inaczej. Tlumacze mu, ze za mniej niz 10 000 pesos nie oplaca mi sie wychodzic z domu - bo zlobek, bo dojazdy, bo trzeba by jednak gosposie zatrudnic, zeby "odpoczywala", jak ja to robie...
Chlop skonczyl zmywanie - jakies gary nieumyte zostaly, kuchenka cala zabrudzona... Ale "pozmywal"...