zielona to jak tam ludzie żyją skoro zarobki żadne a ceny z kosmosu?Do tego brak jakiegokolwiek zaplecza socjalnego i jakiejkolwiek opieki? No bo kto pracuje na umowę ... niewielu... Jakim cudem to państwo jeszcze funkcjonuje??
Agnieszka, nie wiem jak oni funkcjonuja. Mam teorie, ze dzieki niewiedzy jakos sobie radza. Zwyczajnie nie maja pojecia,, ze moze byc inaczej, a ci, ktorzy pojecie maja trzaskaja kase i maja wszystko w nosie. Tutaj ludzie zyja z ziemi i jej plonow. Ziemia rodzi tyle, ze wykarmi rodzine, a jesli trzeba cos kupic, sprzedaja bydlo, warzywa czy owoce lub kawalek ziemi. Wyciagaja pieniadze i placa kazda cene. Mysle, ze gdyby byli bardziej wyksztalceni, gdyby wiedzieli jak sie zyje w normalnym swiecie prawdopodobnie doszloby do kolejnej rewolucji (ktora moim zdaniem jest Meksykowi potrzebna). Nie byloby to jednak na reke rzadzacym, stad tez horendalnie niski poziom nauczania.
Nie bez znaczenia sa wielopokoleniaowe rodziny. Istnieje bardzo duze prawdopodobienstwo, ze dzieci zajma sie swoimi rodzicami w zamian za opieke nad wnuczetami na przyklad, lub prowadzenie domu. Czesto tez cale mlodsze pokolenia zyja pod jednym dachem z nestorami rodu i czekaja na schede... Znam kilka rodzin (sa ich tysiace), w ktorych nestorzy maja okolo 80 lat, ich dzieci okolo 60, wnuczeta i prawnuczeta odpowiednio mlodsze. W takich rodzinach najstarsze kobiety opieraja i zywia mlodsze pokolenia. W zamian same maja co jesc... Nie tak dawno przyjechal do nas tesc. Okazalo sie, ze byl w szpitalu poniewaz cos go gdzies boli. W teorii powinien miec przeprowadzone darmowe badania, bo lekarze nie wiedzieli czy to przepuklina, czy prostata (sic!). W praktyce koszt takiego badania to 300 pesos. Tesc tej forsy nie ma, bo od panstwa dostaje na siebie i zone 1000 pesos emerytury... Razem z mlodszym synem uradzili, ze powinien udac sie do zielarza. Zielarze przeciez czynia cuda i jakiegos tam kuzyna z AIDS wyleczyli (taaa). Zielarz wzial 300 i za kilka dni mial pojawic sie z mieszanka... Nigdy do tego nie doszlo. Tesc dostal od nas pieniadze na badanie, ale jakos sluch po nim zaginal. Pewnie pojawi sie za jakis czas z inna prosba.
Calkiem wielu tu bogaczy, ktorzy bez zmruzenia oka dorabiaja sie na biedocie. Szczesliwie sa tez i ci, ktorym wiedzie sie dobrze i ktorzy nie wzbogacaja sie na czyjejs krzywdzie. Sa i tacy, ktorych przodkowie dorobili sie ogromnych pieniedzy w czasach przed rewolucja...
Meksykanie generalnie zyja sila rozpedu. Mam nadzieje, ze kiedys sie ockna. Do takiej pobudki potrzebna jest niestety kolejna rewolucja, w ktorej wycieci w pien beda tak skrajnie biedni i niewyksztalceni jak i ci obrzydliwie bogaci (czesto tez ledwo piszacy i czytajacy ale majacy koneksje lub sile przebicia). Jesli zostanie garstka inteligentow, wowczas istnieje szansa na odbudowe ladu ktory mial tutaj miejsce jakis czas temu. Nie chodzi mi wcale o odlegle czasy wyedukowanych Majow (ktorzy prawdopodobnie zostali wymordowani przez zawistnych glucow, ci z kolei zaczeli idiotyczna ekspansje naturalnych zasobow ziemi, ktorej juz nie potrafili zatrzymac...). Jeszcze nie tak dawno, w polowie zeszlego stulecia, Meksyk nie byl wprawdzie potega gospodarcza, ale calkiem niezle sobie radzil. Zmieniali sie rzadzacy, a ich priorytetem bylo napelnianie wlasnej kieszeni kosztem okradania ojczyzny. Do dzis w Irlandii zyje byly prezydent Meksyku, ktory pieniadze z budzetu skrupulatnie przelewal na prywatne konto na Kajmanach. Czesc Acapulco jest prywatna wlasnoscia jednego z bylych prezydentow jakiegos tam stanu... Ot takie male przekreciki... Meksykanie tak dlugo jak dlugo maja chleb i igrzyska, tak dlugo sa zadowoleni.