Jestem znowu:-)
Młodej w wózku usypiać nie musiałam bo padła w łóżeczku, po 5min. ryk. Wchodzę, zaglądam, a Lena na brzuchu, smoka zgubiła, bo jej się zaplątał w kocyk, więc płacze. Odwróciłam ją, ululałam, smoka dostała i zasnęła na dobre. Uff..
Z radości sobie paczkę chrupek arachidowych otworzyłam i malinowe karmi
Jeśli chodzi o zostawianie młodej to mam tak, że zostaje chętnie i bez problemu z M./teściami/moją siostrą. Z innymi nigdy nie była, więc nie wiem jak by zareagowała, ale obstawiam, że o.k. Za to jak z pracy wracam i mnie zobaczy to muszę ją wziąć, bo inaczej ryk i łzy lecą jak grochy, a jak tylko wezmę to tuli-tuli obowiązkowe, ale krótkie, a chwilę później hopa-hopa i zajeżdża matkę
Normalnie zero litości, nawet się wysikać nie da
Powiedziałam M. o metodzie na syna i jako Pan Statystyczny uznał, że w takim razie pary, które się często kochają mają dziewczynki i że pewnie u nas będzie jednak Laurka
Chyba muszę gdzieś wyjechać i w dzień owulacji wrócić, aby Tymka zmajstrować
Mykam pod prysznic i lulać.
Dobranoc.