reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwietniówki 2010!!!

reklama
hehe, a mialam nie dyskutowac.


Kici, ja slyszalam z kolei dziesiatki historii o niemowletach zaatakowanych przez koty, o niemal wydrapanych oczach, a takze o przegryzionych gardlach (wybralam wierzyc, ze to wyolbrzymione opowiesci). Koty to drapiezniki i kropka.
Jak pisalas, istnieje wielkie prawdopodobienstwo, ze ludzie nie lubiacy kotow opowiadaja o nich straszne historie, a ci ktorzy nie lubia psow, robia z nich mordercow. Poprzestanmy na tym.



EDIT:

Kilka lat temu w Warszawie spacerowalam z moim psiuchem. Przechodzilismy kolo jakiegos domu, gdy nagle uslyszalam dziwny jazgot i zobaczylam cos rzucajacego sie na ogrodzenie. Byly to dwa koty, ktore z wsciekloscia rzucily sie w strone Atosa.
 
Ostatnia edycja:
zielona racja :-) ja osobiście kocham wszystkie zwierzątka :-) nawet pająki... wszystkie pająki nazywam Stefan :-D moja mama i mój mąż panicznie się boją tych "odrażających" robali a ja uwielbiam oglądać wylinkę po ptaszniku czerwonokolanowym, którą mam od kumpla :-D

a co do tych kotów... oooj kocurki potrafią być baaardzo głośne w stosunku do psów, które zbliżają się do ich terenu... to normalne tak samo reagują na inne koty... nigdy nie zapomnę jak mój kocurek, który w akcie złości, że kot sąsiadów do mnie podszedł się poprzytulać rzucił się na niego, a ja rozdzielając je zarobiłam mocne ugryzienie prawie na wylot dłoni :eek: no ale sama się prosiłam... powinnam zostawić koty... tak samo mój drugi kocurek... musiałam mu podać lekarstwo... miał 6 m-cy i zęby jak szpilki... no i nienawidził jak mu się coś do pyszczka wciskało... nie zdążyłam wyjąć palca jak zacisnął na nim ząbki... palec na wylot był przegryziony... dobrze, że obok kości... :-) ale żeby nie było, że na własne koty "psiocze" to dwa czy trzy razy zostałam ugryziona na podwórku przez psy, które były puszczone bez smyczy i kagańca... no cóż życie... za to moja psinka kochana, która mnie nauczyła chodzić zawsze miała do mnie anielską cierpliwość :-) no ale tak jak pisałam co zwierz to charakter.
 
Wpadłam się tylko przywitać
Bo czasu brak
Ale rzucił mi się w oczy post Agnieszki z którą się zgadzam!!!
Nie wiem z czego to wynika i czy to nie za duze ambicje rodziców ale NORMALNE dziecko najpierw raczkuje, później siada a później wstaje w odstępie 4 tygodni po 9 miesiącu.
Jeśli dziecko nie raczkuje nie ma prawa siedzieć dlaczego??? Dlatego ze jest za słabe.
Ja nie wiem czy Alicja siedzi bo jej nie sadzam -dla mnie zacznie siedzieć jak sama to zrobi. Nie mam ochoty na rechabilitacje i prostowanie kręgosłupa w przyszłości
Pozdrawiam Was serdecznie

Ja dalej walczę w pracy -i jest super, S zajmuje się domem i nie chce wracać do pracy:-) ale jak to zrobić:sorry:

nie zawsze...Janek najpierw siedział a potem dopiero raczkował...
 
pajaki, brrrr. na sama mysl robi mi sie slabo. jest juz jednak lepiej, jestem w stanie niewielkiego pajora zabic, kiedys nawet tyle nie moglam.

i boje sie ich i obrzydzenie mnie napawaja. przez te stwory, moja noga nigdy w australii nie postanie. :/
 
nie zawsze...Janek najpierw siedział a potem dopiero raczkował...


tez naczytalam sie w "madrych" ksiazkach, ze dzieci moga wykonywac rozne czynnosci w roznej kolejnosci, a nawet zdarza sie, ze opuszczaja niektore etapy, na przyklad raczkowania, czy przewracania sie z brzucha na plecy. w krajach slaborozwinietych, nosi sie dzieci w chustach, dlatego czest dzieciaczki siedza zanim naucza sie przewracac...
 
Dziękuję za życzenia!!

Urodzinki spędzone baaaaaaardzo miło.
Teście zostali z małą, a mnie M. zabrał na obiad do Gryfowa do super Restauracji "Pasja".
Po powrocie był świeczki i tort w który Lenka włożyła rączkę:D I oczywiście od razu do buzi i jaki był krzyk jak jej nie pozwoliliśmy i rączki trzeba było umyć. Żarłok z niej potworny. Po tatusiu hi hi hi:-)
Teraz już śpi, a ja nadrabiam zaległości netowe z całego dnia.
W łóżku się planuję dzisiaj szybciej znaleźć - w końcu święto mam:D
 
Zielona- no Kosteczka daje Ci powody do radości :-D

Co do skoków na gardło... nie pamiętam w jakim to było kraju, ale faktycznie Starożytni uczyli koty tej 'sztuczki'... wic polegał na tym, że kot poluje jak coś się rusza i jakoś oni to wykorzystywali, ale kot sam z siebie będzie się trzymał z dala od zagrożenia, a dziecko to zagrożenie.
Ja zostawiam oba moje zwierzaki z dziećmi w pokoju :tak: ale na początku nie zostawały ani z kotem, ani z psem... mimo mojej miłości do zwierzaczków, nie ufałam im do końca... trzeba było czasu :tak:

Jeśli dziecko nie raczkuje nie ma prawa siedzieć dlaczego??? Dlatego ze jest za słabe.
Nieprawda- Kuba najpierw siedział (siadał sam i sobie siedział), potem kucał i się kiwał, a potem raczkował. Natomiast w ogóle nie pełzał. A Bartek pełza jak ta lala :laugh2:
 
reklama
Do góry